Lusia zaliczyła sterydy, kroplówkę i tydzień na aescinie. Teraz wszytko w porządku, chociaż jeszcze trochę widać na szyji.
Zdjęcie było robione w poniedziałek (przygoda miała miejsce w sobotę) W niedzielę wyglądała gorzej.
Na szczęście tylko opuchlizna, bez innych atrakcji. Podejrzewam, ze skubiąc trawkę, skubneła osę.
A co do Tadzia, to jest uwielbiany, szczególnie przez Fraszkę. Co prawda jeszcze nie dajemy im swobody w zabawie, ale kto wie...
Lusia początkowo myślała, że wróciły szczury i nie chciala odejśc od klatki. Teraz tylko usiłuje przechwycać dostawy warzyw dla Tadzia