Mieliśmy możliwość wzięcia udziału w polowaniu i skorzystaliśmy z propozycji.
Nie musieliśmy też daleko jechać, tylko jakieś 15-20 min. drogi od miejsca w którym teraz mieszkamy.
Ja, razem z Boną, byłyśmy w nagance. Oprócz Bony były jeszcze dwa gończe polskie, dwa posokowce, terierek i „szczotka” (jamnik szorstkowłosy). Wszystkie psy, oprócz mojej Bony, to stare wyjadacze – ale Bona, choć to był jej pierwszy raz, wypadła nieźle.
W pierwszym miocie, jak ją tylko spuściłam ze smyczy, to poszła i tylko ją słyszałam. Słyszałam bo grała i to dość nisko tak że nie miałam problemu z rozpoznaniem jej gonu. Nie widziałam wprawdzie tego ale któryś z mysliwych powiedział mi później, że prowadziła dzika.
W tym też miocie prawie na mnie wpadł byk. Słyszę jak coś z boku przedziera się w gęstwinie w moim kierunku, słyszę też brzęczący dzwoneczek Bony. Tak na wszelki wypadek przystanęłam i wtedy, w bardzo niewielkiej odległości, przeleciał obok mnie byk, a za nim Bona. Grając znów mi gdzieś przepadła, ale pod koniec miotu znalazła mnie i doszliśmy razem na miejsce zbiórki.
W drugim miocie na początku było dość spokojnie, Bona wprawdzie oddalała się ale niezbyt daleko, tak że był z nią kontakt wzrokowy. Ale nagle pojawiła się sarna, no i Bona wyrwała za nią, dołączyły też inne psy. Widziałam jak Bona rwie za tą sarną i jak inne psy zostawia w tyle. Grała ale to jej granie coraz słabiej było słyszalne i w końcu przestałam ją słyszeć. Przyznam, że później zaczęłam się trochę niepokoić , bo pobiegła w kierunku przeciwnym do tego w jakim się poruszaliśmy - ale szłam dalej. Doszliśmy na miejsce zbiórki a Bony dalej nie ma. Gwizdnęłam kilka razy - też nic. Nadzieja w tym, że dołączyła do jakiejś grupy mysliwych i razem z nimi wróci. Przetrzymała mnie maksymalnie bo wróciła z ostatnia grupą.
W trzecim miocie nie wiem dokładnie co wytropiły psy ale słyszałam ich szczekanie (w tym moją Bonę również) i gonitwę w gęstwinie. Potem uciszyło się.
Szłam drogą na miejsce zbiórki, Bony nie było, ale ja jakoś mniej się już denerwowałam. Wydawało mi się, że słyszę przez pewien czas dzwoneczek ale może tylko już chcę to słyszeć. Trwało to przez jakiś czas i okazało się, że nie przesłyszałam się, to była Bona, sama mnie znalazła. No i gdzie s w lesie zapodział sie jej kubraczek odblaskowy.
Bona na miejscu zbiórki przed rozpoczęciem polowania. Była nastawiona od początku na zabawę z psami i chyba nie wiedziała po co tu naprawdę przyjechała.
Rozstawianie naganki
Idziemy w nagance, nawołujemy się, staramy się nie wyrywać do przodu ani nie zostawać zbytnio w tyle
Bona w miocie
Po zakończeniu miotu idziemy na miejsce zbiórki
Płowy ogar
I bardzo zawilgocony. A zawilgocony to dlatego że przez cały czes polowania padał większy lub mniejszy deszcz. Dlatego były tylko trzy mioty bo część ludzi też się zawilgociła.
Posiłek po zakończeniu polowania.
