Tak, to moje i Aresa pierwsze polowanie. Chyba niepotrzebnie się trochę denerwowałam , no ale byłam gotowa na wiele. Ares najlepiej zachowywał sie w ostatnim, czyli trzecim miocie, czuł się bardziej swobodnie. Muszę powiedzieć, że się pilnował, choć na początku trzeciego miotu kilka razy gdzieś mi przepadł tak na dłużej i tak się trochę czułam nieswojo - zupełnie niepotrzebnie. W drugim zaś przeżywał mały kryzys i własciwie to snuł się za ludźmi. Przy dziku się rozszczekał i to nawet długo i bardzo ładnie, bo ma dość niski głos.kasiawro pisze:Chętnie poczytam relacji Ewy ponieważ z tego co wiem jej pierwsze polowanie .
Polowanie było bardzo dobrze zorganizowane. Sprawnie przemieszczano i rozstawiano nagankę i myśliwych na ich stanowiska.
Na początku, jeszcze bladym świtem, odprawa : powitania, informacje o zwierzynie, miotach, o psach biorących udział w polowaniu, o zasadach bezpieczeństwa, o sygnałach, losowanie kart stanowiskowych. Później do samochodów i jedziemy w kierunku pierwszego miotu - my z Aresem wyznaczeni do naganki.
Na zakończenie uroczysty pokot, ułożenie zwierzyny wg hierarchii łowieckiej, gra sygnalisty a wszystko to przy płonących pochodniach i ogniskach - pozostawiło niezapomniane wrażenie. No i ten ogromny zielony las- coś przepięknego.
Potem były rozmowy o polowaniu, o ogarach i jeszcze na inne tematy, był ciepły poczęstunek dla uczestników, no i stopniowo, powoli zaczęto się żegnać, rozchodzić i rozjeżdżać się w różne strony.
Mamy nadzieje, że jeszcze kiedyś zawitamy na takie polowanie z ogarami.