Strona 42 z 127

Re: Mozart - "Mozart, do mnie!"

: czwartek 16 gru 2010, 09:14
autor: Aszemi
Nawet nie wiesz jak bardzo Ci zazdroszczę takich odwiedzin :marzyc_2:

Re: Mozart - "Mozart, do mnie!"

: czwartek 16 gru 2010, 09:29
autor: EiMI
zybalowie pisze:A faktycznie!
Widać tu tę "kundelkowatość" w genach - bo ogi chyba też był zmieszany, prawda?

Bracia z jednego miotu, a Calvi ma przecież urodę "po bożemu", bardziej wzorcową, a u Mo widać dolewkę kilka pokoleń wstecz. No przynajmniej na ten moment i przynajmniej ze zdjęć.

Czy moglibyście wrzucić trochę zdjęć Ogiego? :)
Ogi nie był mieszańcem, nie miał rodowodu, co jak pokazuje życie zdarza się w hodowlach nawet dziś (choć nie powinno). W 1997 roku realia (nie mówię o przepisach) hodowlane były nieco inne, a nam na papierach nie zależało. Uraziłaś do żywego moją dumę :gleba:

Ja wiem o ogarach w szerokim kontekście niewiele, ale Ty kochana - nie wiesz nic! :D Umaszczenie takie jak miał nasz Ogi, a teraz ma Twój Mo czy Chyży ("...aż do czerwonego" - można przeczytać w starych zapiskach) - w przeszłości było określane jako rzadkie i wysoce pożądane. Powinnaś być dumna z faktu posiadania tak pięknego psa, do którego ja piałam z zachwytu i do dziś o nim myślę!, a nie pisać o nim w kategoriach "kundelkowatości"! :twisted: Aż się dziwię, że jeszcze Wioletta i Hania nie zareagowały :o

Co do tej dolewki, o której piszesz.... to chyba chodzi o babcię Gawrę.... :zdziw_4: :D

Zdjęcia Ogiego viewtopic.php?f=4&t=984&st=0&sk=t&sd=a&start=10" onclick="window.open(this.href);return false;

Co do urody Calvadosa "po bożemu" - jest dokładnie taki, jakiego wtedy nie chciałam - z jasną "łysą" głową, bo chciałam podobnego do Ogiego (ciemnego z wyraźnym zachodzącym mocno na kark czaprakiem, z wyraźnymi znaczeniami przy uszach i najlepiej jeszcze taką ciemnawą "pręgą" na głowie przechodzącą od jednego znaczenia do drugiego. To było takie moje pobożne życzenie.) i dlatego upierałam się przy Mo. I gdyby to zależało tylko ode mnie, byłby dzisiaj mój.
Oczywiście dziś Calvadosa nie zamieniałabym za żadne skarby świata, a "uroda" nie ma już dla mnie takiego znaczenia... ale w ówczesnym stanie ducha.... wszystko bym dała, żeby cofnąć czas...

Re: Mozart - "Mozart, do mnie!"

: czwartek 16 gru 2010, 09:41
autor: hania
EiMI pisze: Aż się dziwię, że jeszcze Wioletta i Hania nie zareagowały :o
A bo tak mnie zatkało, że jeszcze nie wymyśliłam nic mądrego. A pisanie, że nie widzę w Mo nic kundelkowatego i bardzo mi sie podoba jest mało przekonujące. A do Gawry nie jest podobny :( :) ;)

Re: Mozart - "Mozart, do mnie!"

: czwartek 16 gru 2010, 09:45
autor: EiMI
Też mam takie wrażenie, że nic w nim z babci na zewnątrz nie wylazło :gleba:

Re: Mozart - "Mozart, do mnie!"

: czwartek 16 gru 2010, 11:45
autor: zybalowie
Bardzo dziękujemy za zdjęcia :szacun_1: - miałam ostatnio tyle pracy, że nie było kiedy obrobić moich, chociaż w większości wyszły fatalnie :P Postaram się coś dorzucić od siebie.
Niesamowite jest to, jak różnie wychodzą psy w zależności od aparatu - patrzyłam na te zdjęcia i myślałam: "to jest mój pies?" :D

Wizyta była faktycznie krótka, ale cieszę się, że udało nam się wpaść chociaż na moment. Ja miałam okazję w końcu zobaczyć rówieśnika Mo, a on - pobrykać. Ale było spaaanie w pociągu ;)

Powinnaś być dumna z faktu posiadania tak pięknego psa, do którego ja piałam z zachwytu i do dziś o nim myślę!, a nie pisać o nim w kategoriach "kundelkowatości"!
...ale ja jestem dumna ze swojego psa, tyle, że z innych powodów ;) Kategoria "kundelkowatości" to przenośnia - byłam przekonana, ze ten charakterystyczny rys wyglądu mają w większości psy z jakimś tam stopniem zmieszania w rodowodzie. Ba, byłam przekonana, że Mo jest mało wzorcowy, że chociaż podoba mi się jako pies, nie jest wzorcowo "ogarowaty". Tak jak piszesz - najwyraźniej o ogarach mam nikłe pojęcie. Jeśli chcesz zmienić ten stan rzeczy, możesz mi podrzucić tytuły lekturek, o które mogę uzupełnić swój stan wiedzy :twisted:

Nie sądzę, żeby Wioletta się obraziła na taką wypowiedź akurat ode mnie - bo raczej wie, że u mnie pies z "niedostatkami" - urojonymi czy realnymi, to po prostu pies. To ludzie są wrażliwi na słowa.
Ogi nie był mieszańcem, nie miał rodowodu, co jak pokazuje życie zdarza się w hodowlach nawet dziś
... Nie rozumiem.
nie widzę w Mo nic kundelkowatego i bardzo mi sie podoba
Mi też. Ta kundelkowatość odnosiła się raczej do tego, że się wyróżnia spośród innych ogarów (na żywo), z czego ja sobie wyciągnęłam mało być może profesjonalny wniosek, że jest najwyraźniej niespecjalnie wzorcowy
A do Gawry nie jest podobny
A ja cały czas widzę w nim babcię z pyska - znam Gwarę tylko ze zdjęć i tylko na tej podstawie mogę mieć jakieś skojarzenia. I naprawdę, cały czas mi ją przywodzi na myśl :)

Re: Mozart - "Mozart, do mnie!"

: czwartek 16 gru 2010, 12:14
autor: Ł-Bohun
"...Mi też. Ta kundelkowatość odnosiła się raczej do tego, że się wyróżnia spośród innych ogarów (na żywo), z czego ja sobie wyciągnęłam mało być może profesjonalny wniosek, że jest najwyraźniej niespecjalnie wzorcowy...."

Powyższa wypowiedź w mojej ocenie jest słuszna, lecz nie do końca. Moim skromnym zdaniem wyróznia sie tylko tym, że sposród innych, bardzo się interesuje wszystkim i wszędzie go pełno, podobnie jak bohun w jego wieku. Uświadomcie go po co jest na tym świecie, i jaka jest jego misja, a jestem święcie przekonany, że będzie wybornym myśliwym :) :silacz: Dodatkowo, przekonuje za tym fakt, że chłopak ma pare....... Dla mnie wygląda pieknie kiedy z kufą w trawie i ogonem do góry chodzi i czegoś szuka....., tylko czego?

Na temat kudelkowatości się nie wypowiadam, bo się na tym nie znam.

Pozdrawiam
Jarek

Jest już dwoje chętnych na wspólny spcer, piszecie sie?

Re: Mozart - "Mozart, do mnie!"

: czwartek 16 gru 2010, 12:24
autor: zybalowie
Ł-Bohun pisze: Jest już dwoje chętnych na wspólny spcer, piszecie sie?
Ba! Z miłą chęcią.


p.s. Po Twojej wypowiedzi wychodzi w ogóle na to, że każdy widzi coś innego ;) Ja się poddaje.

____________________

No dobsz, to jeszcze kilka fotek ode mnie. Umówmy się, że mają wartość sentymentalną, proszę zignorować ich jakość ;)
Z wielkim zaciekawieniem patrzyłam na brykanie małolatów. W ogóle, wizyta sprawiła mi dużo radochy.

Mozartucha w pociągu spisał se gracko, naprawdę, miło się z nim podróżuje:
Obrazek

Straszne nudy...
Obrazek

Chyba poznał swoja kumpelę...:)
Obrazek

A tu już z bratem:
Obrazek
Obrazek


I po powrocie do domu :twisted: :
Obrazek

Re: Mozart - "Mozart, do mnie!"

: czwartek 16 gru 2010, 12:44
autor: miszakai
A Ogi po jakich jest rodzicach?

Re: Mozart - "Mozart, do mnie!"

: czwartek 16 gru 2010, 14:25
autor: EiMI
Ania nam się zapowietrzyła w tłumaczeniach, a ja gdzie tylko mogłam :gleba: :D dawałam :gleba:
Wiesz, że Mozarta będę bronić jak niepodległości, bo to był "mój" szczeniak i Hania i Wioleta też to wiedzą, bo długo męczyło mnie, że nie tego zabiorę do domu... :placzek:

Nie wiem co znaczy "nie rozumiem": rasowy bez papierów. Wiem, że są osoby, które uważają za psy rasowe tylko te, które mają papiery, dlatego pisałam o Ogim w typie - żeby uniknąć dyskusji co do pochodzenia i tłumaczenia mi... że miałam kundla, który tylko wyglądał jak ogar. Wiem, jakiego miałam psa (nie jestem zarozumiała, po prostu uważam, że był mój i innego bym nie chciała) i jest mi absolutnie obojętne czy ktoś będzie o nim myślał jak o kundlu.
Kupiliśmy go z drugiej ręki, dostaliśmy adres hodowcy na Dolnym Śląsku, który za dokumenty żądał dodatkowej zapłaty (???), a poprzedni właściciele psa ich nie chcieli. Mieliśmy kiedyś tam pojechać, ale miesiące mijały, nie było czasu, nie było potrzeby, mijały lata... adres się zgubił. Chcieliśmy mieć psa i mieliśmy, reszta mało nas obchodziła...Może i szkoda, może to był poważny błąd z naszej strony... kto wie.
10/11 lat temu (wybaczcie, ale nie pamiętam dokładnie) Hania oglądała go na jakimś konkursie dzikarzy pod Nową Solą. Sprawa wyszła z zupełnego przypadku i mojej infantylnej prośby do znalezionego w Internecie przypadkowego hodowcy o udostępnienie mi zdjęć szczeniąt ogara. Chciałam zobaczyć, jak wygląda taki maluch. Nasz miała 11 miesięcy, jak go kupiliśmy, a już wtedy myśleliśmy, że kiedyś, za sto lat, kolejny pies też będzie ogarem. Zdjęcia były śliczne. Przez wiele lat miałam je w komputerze i często oglądałam.
W każdym razie Hania orzekła wówczas, że to bez żadnych wątpliwości ogar. Potem kilku innych hodowców ras myśliwskich i polskich orzekło to samo i że szkoda, żeby się taki ładny pies marnował. Nie ma adresu, trudno... założyć mu KW. Ale też nam się nie chciało z różnych powodów. Ot i historia mojego ogara w typie ogara.

Aniu przepraszam za takiego wielkiego o mało co offa :D A Mo jest piękny i pękajmy z dumy obie! A przy okazji podzielisz się i pozwolisz mi go wyściskać ;) Wiem, że masz kręćka na punkcie swojego pupila bez cienia wątpliwości - to widać na blogu :P - to jest właśnie ta choroba zakaźna. Aróżni się na tle innych ogarów tym, że jest Twój. Zapewniam Cię, że każdy ma to samo - własny zawsze mu się "wyróżnia". ;) Tylko większości - pozytywnie :gleba:

Re: Mozart - "Mozart, do mnie!"

: czwartek 16 gru 2010, 14:53
autor: miszakai
Czyli rozumiem, że nie znacie rodziców?...