Pracze Odrzańskie
W ostatnią niedzielę znów pojechaliśmy z Czatą do Praczy Odrzańskich. Nie było upału, było nawet chłodno, pogoda w sam raz na długi spacer.
Ostatnie opady podmyły łąki i bez kaloszy ani rusz. Nie wspomnę już o „towarzyszących” nam komarach, ale jak się poruszałyśmy to były mniej dokuczliwe.
Zaczęliśmy nasz spacer od tego pola rzepaku, który już się zrobił całkiem „mięsisty”.
Tworzą się też szyszki na iglakach
A w to zboże to Czata dała nura i zniknęła nam z oczu. Tylko delikatnie poruszające się kłosy upewniały nas, że gdzieś tam buszuje. Przywoływana w końcu wróciła, ale swoje musiała wywęszyć.
Kilka razy mignęły nam zajączki. Tu przy tym ogrodzeniu również jeden z nich przebiegł.
Do poszukiwań przyłączyła się też i Czata.
Potem była mega wielka kałuża. Ares trochę poskakał,…..
……Czata wolała brodzić.
Ale przestrzeń……
Łąka była bardzo podmokła więc weszliśmy do lasu gdzie kałuże wprawdzie mniejsze ale to błoto….
O, nowa ambona, trzeba sprawdzić, czy solidnie wykonana.
Zadania podjęła się Jagoda.
Aresowi nie za bardzo się podobało, że Jagoda zrobiła się nagle taka duża. Czekał w napięciu aż wszystko wróci do normy.
Wejść było łatwo, zejść zaś już trochę trudniej, no ale w końcu udało się.
Uradowany Ares z powrotu Jagody, no i jest już taka jak zawsze.
Solidność wykonania tej ambony (starej) miałam sprawdzić ja, no ale się jakoś wymigałam.
CDN