Ania W pisze:inodi pisze:
"to nikt pani nie powiedział, że ogary powinno się kupować przynajmniej dwa? Jeden ogar może się źle chować" .
A to nowa teoria

Ciekawe czy są na to jakieś badania...no chyba, że amerykańskich naukowców

Też mnie kobita zaskoczyła takim podejściem... Dzięki za obszerny i ciekawy wpis.
Minęło trochę czasu i coraz wyraźniej widzę, jak to się wszystko potrafi zmieniać szybko. Psica rośnie, z jednych akcji wyrasta, inne się pojawiają albo po prostu wracają jeżeli nie ma z jakimś bodźcem dłużej do czynienia, to się uwrażliwia jakby na nowo. Wyluzowała się na ruchliwej ulicy, to akurat zaczęliśmy intensywnie łazić po polach i ćwiczyć przywołanie i gwizdek, wróciliśmy na ulice i się okazało, że samochody znowu brzmią przerażająco. Można oczopląsu dostać i białego szumu od prób zapewnienia zrównoważonej socjalizacji bez przeginania w żadną stronę

Ostatnio mamy wzmożony bunt przeciwko szelkom - wydaje mi się że to kwestia wkładania ich przez głowę Rutę dyskomfortuje. Planowałam zamówić Hifica szytego na miarę, ale do pełnych wymiarów to trochę jej jeszcze brakuje i warto by chyba poczekać i kupić stałe szelki bez tych klamerek do regulowania. Dziś w odpowiedzi na opór szelkowy zapięłam ją na obrożę i musiałam iść uważnie żeby mi z niej nie wylazła - łeb ma coś "mały" w stosunku do karczycha i nową obrożę o jedną dziurkę za dużą.
No i 21 stycznia, tj. wczoraj Ruta skończyła 6 miesięcy. Waży 25 kilo, w klacie ma 72 cm, w talii 55 (po ostatnich moich schizach, że za chuda przy wymianie zębów dogadzałam jej mocno szpikowymi kośćmi i w rezultacie dostałam opiernicz od weterynarki, że piesówka 2 kilo za ciężka

) Teraz walczymy o unormowanie żarcia bez super tłustych dodatków, gotuję jej tylko w łikendy i to chudziutko...a takie pyszne szpondry z chrzęścią mam dla niej zamrożone, serce się kraje
Treningowo. Mam problem z ogarnięciem: jak psa nauczyć odróżniać, że linka to jest luźne ganianie a smycz to przy nodze - zaś dziadyga ciągnąć zaczęła - komendę "do nogi" chyba se popsułam, podbiega do nogi na chwilę żeby zgarnąć smaka lub głacha i drze na nowo do przodu

. Wniosek chyba taki, że muszę zrównoważyć ilość spacerów po polach i lasach z tymi na smyczy i ulicami miasta.
Co do kontaktów z innymi psami, poprawiło się, ale... w sytuacji kiedy obcy pies dochodzi do niej znienacka i bardzo pewnie, jest przestraszona, ogon pod siebie, przykuc, kłapanie dziobem w powietrzu - nie warczy. Ostatnio tak jej tropem doszedł nas nowofunland 9letni, 65 kilo żywej wagi - dobrze że niewzruszony i nieagresywny. Oczywiście po wstępnym "powitaniu" wzięłam Rutę i poszłam do właściciela, który z zadyszką swojego psa gonił. Zrobiliśmy kawałek spaceru wspólnie żeby Ruta nie została z tą schizą. Nie do końca, ale się wyluzowała, mało tego od tego dnia - chyba po pooglądaniu sobie tamtego psa jak luzem lata, zaczęła wreszcie odchodzić ode mnie dalej niż na zasięg linki

.
I zdecydowanie - jeżeli może się przywitać z obcym psem na swoich zasadach, jest ok. 5 minut obserwacji, obwąchiwania i ogon lata. Brakuje jej wyczucia jeżeli chodzi o mniejsze psy.
Poza tym? Ruta jest fabryką gluta na 4 łapach i wykazuje entuzjazm w kierunku tarzactwa (test wykonany przy użyciu szprotki wędzonej podanej do ryjka - psica teatralnym gestem rzuciła rybę na podłogę po czym, jeszcze teatralniej, rzuciła się na nią celem zaśmierdnięcia...tylko moja nadludzka zręczność nas ocaliła)
Kurde no fajna jest normalnie
Fot kilka, najpierw z grudnia okołoświątecznie i z teraz.