Myślę, że całą porcję dzienną jedzenia powinniście podzielić na 3 posiłki.
Umyk tak dostaje a jest żarty -mimo wszystko daje radę między posiłkami

. Łoza właściwie do tej pory też ma 3 posiłki - rano trochę suchego( na oko z garść)+ coś do gryzienia jak idę do pracy, po południu główny posiłek, wieczorem też garstka suchego. Do tego czasami nabiał lub inne dodatki...
Myślę, że dla niego w tej chwili lepsze są 3 większe posiłki bardziej sycące niż 5 mniejszych, bo wtedy po pierwsze nie ma poczucia pełności a po drugie non stop trawi.
A że będzie sprawdzał? No cóż- potęga genów i to w przypadku przynajmniej dwóch przodków

Bo nie wiem ile musiałabym dać Bardowi i Łozie żeby odeszły od miski nie jedząc do końca. Nie ryzykowałam- nie sprawdzałam

Żebractwo zignorowałabym.
Co do utuczenia - nie wygląda na razie na fotkach żeby mu to groziło

Myślę, że zobaczycie kiedy przekracza barierę kołderki

Myślę, że w przyszłości możecie ( jeżeli chcecie) rozważyć opcję barfu.
Łoza odkąd zaczęła zostawać sama właściwie codziennie dostawała coś do gryzienia. Dla niej uszka królicze, żwacze czy kurze łapki preparowane to jak chipsy. Umykowi chwilę zajmuje rozpracowanie ucha czy łapki...jeszcze. Uszy świńskie, peniski, ścięgna są bardziej absorbujące. Ideałem są kości typu giczka cielęca ale nie codziennie

Jak uznawałam że zamiast gryzaka coś innego lepsze albo gryzaki wyszły- dawałam konga.