Józef pisze:
Zapewne żyjemy w róznych wymiarach, to się ponoć zdarza

Co do drugiej kwestii - jesteśmy tylko ludźmi, żyjemy, mamy obowiązki, plany.... Tak więc ile Ogarów musi być w okolicy żeby regularnie zebrać sześć? I to przy sporym wysiłku organizacyjno - towarzyskim. Statystyka. Wiesz, nie spłycajmy - ja się pytam konsekwentnie jak w np. 10 lat zwiększyć populację o połowę, a nie licytować się ile kilometrów jest z Żor do Katowic (za dużo

)
Ja akurat Gończych nie mieszam, konsekwentnie stoję na stanowisku że Ogar już się na Gończych powiózł i wypadałoby żeby zaczął żyć własnym życiem. Dla mnie 8 Ogarów to 8 Ogarów a nie 3 Ogary i pięć Gończych.
Nie ważna jest liczba ogarów w okolicy, tylko czy komuś się zechce zgarnąć te psy to kupy (wiem, nie brzmi atrakcyjnie;) ). Same się nie zlecą, to nie wrony.
Nawet jeżeli na osiedlach są dziesiątki onków, to ile razy widziałeś na spacerze bawiące się razem 6 psów tej rasy?
Przy takim podejściu musiałbyś mieć 6 ogarów w jednym bloku...ba! w jednej klatce (o ile mieszkasz w bloku). A tylu to nawet teraz amstafów czy yorków pewnie nie ma...
No i co to znaczy regularnie? Co tydzień? Da sie zrobić

Tylko trzeba chcieć. I wcale nie jest to ogromny wysiłek - ważna jest konsekwencja w działaniu.
Te spacery, które są organizowane w Warszawie(Bemowo), a właściwie ich liczebność, są czymś co odbieram w kategorii osobistego sukcesu. Zaczynało się od dwóch psów (niezmordowany Świtek i jego kompania byli z nami od samego początku

). Potem bywało różnie. Rozsyłałam smsy, maila (oczywiście część zawsze pozostawała bez odpowiedzi - nie? ich strata;) ).Potem przeszliśmy na fora. W miarę regularnie zaczęłam starać się zbierać towarzystwo od 2005. Bywało i tak, że dojeżdżały 3 ogary, a bywało, że 13. Teraz w sumie mogę powiedzieć, że spacery są regularne - spotykamy się co tydzień i zazwyczaj jest około 6-8 psów. Bywa towarzystwo mieszane z gp, ale mi to zupełnie nie przeszkadza. Powiem więcej ma także wśród właścicieli gp dobrych znajomych, z którymi widzę się z przyjemnością i skoro na wystawach spędzamy dużo czasu często przy jednym ringu nie widzę powodów, żeby poza się izolować. Rasizm jest mi obcy

No a skoro komuś nie chce się przejechać 30 czy 40 km na spacer to nie powinien być rozczarowny, że rzadko widzi ogary. Tyle kilometrów w jedną stronę przejeżdżają co tydzień osoby dojeżdżające na spacer z drugiego końca W-wy (po drodze zabierając jeszcze innych spacerowiczów

) . A i były i spacery, na które (tylko!) dojeżdżały osoby z Mławy (sporo ponad 100 km) .
Chciejstwo to połowa sukcesu! Tylko trzeba wdrożyć je w czyn
Co do kilku "albo" - różowych okularów nie noszę - chyba na astygmatyzm nie działają