To chyba dlatego, że bielizna najbardziej pachnie pańcią. Zwłaszcza ta używana. Nie ma to jak wytarzać się w tym cudownym aromacie...

No i zaznaczyć własnym aromatem do kogo pańcia należy.
Dzisiaj w nocy Fuksio nauczył się wspinać na łóżko.

Osobiście nie znoszę, kiedy mi zwierzęta włażą do pościeli - wiem, jestem zboczona, ale nie lubię i koniec.

Śpię ja sobie snem sprawiedliwego, nagle czuję na piersi jakiś dziwny ciężar.

Fakt, że nie zes... się ze strachu zawdzięczam wyłącznie temu, że zanim puściły mi nerwy i zwieracze, zdążyłam się nieco poddusić zanim się obudziłam i nim dopadło mnie przerażenie spotkały mi się te ślimaczki w głowie, i zrozumiałam cóż to za zmora siedzi na mnie. W przeciwnym razie zapewne mój wrzask postawiłby na nogi wszystkich sąsiadów do 10 pietra

Otworzyłam ostrożnie jedno oko ; pochylony mokrym nochalem o centymetr od mojej twarzy siedział Fuks, trzymając w paszczy ukochaną maskotkę - pluszowego dinozaura (otrzymanego od pańci młodszej w darze powitalnym, obiekt wielkiej czułości, choć czasem mordowany bezlitośnie) i wpatrując się we mnie z wielką uwagą , z wyrazem wyczekiwania na mordzie. Kiedy tylko zobaczył, że machnęłam powieką ucieszył się niezmiernie i merdając ogonem oraz całą zadnią częścią jak murzyńska tancerka, upuścił mi na twarz dinozaura w oczekiwaniu na zabawę.

O trzeciej w nocy

Powiedziawszy mu co o nim myślę i strzeliwszy pogadankę na temat wchodzenia do łóżka wyprosiłam go z mojego legowiska stanowczo, jednakowoż chyba byłam mało przekonująca, bo jeszcze dwa razy usiłował mnie zniewolić, za pierwszym razem całując namiętnie prosto w usta (zdarza mi się spać na popielniczkę niestety...

), a za drugim razem nauczony doświadczeniem usiłował po cichutku i niepostrzeżenie wmontować się w nogach łózka, ale pańcia była czujna i piesa pogoniła
