Ja to tak nie bardzo wiem o co biega w tym temacie....
Nie ma dla mnie rozróżnienia na hodowle drogie i tanie, siankowe albo poduszkowe - są dobre i złe, a właściwie dobre i gorsze, bo tych złych w pełnym tego słowa znaczeniu moim zdaniem w ogarach nie ma aż tak dużo.
I cena nie ma tu nic to rzeczy- absolutnie!
Po pierwsze - nikt nikogo nie zmusi do wystawiania szczeniaków za jedną cenę.
Jeżeli ktoś ma podrośnięte szczeniaki (które siłą rzeczy gorzej schodzą, za to wiecej kosztują w utrzymaniu) i będzie chciał je szybciej sprzedać to opuści cenę. I nie ma się co oburzać. Prawa rynku.
Jeżeli ktoś będzie chciał sprzedawać ogary za 1000 to będzie je za tyle sprzedawał.
Tak jak napisała Danusia - towar jest wart tyle ile chcą za niego dać. Ktoś w jednej hodowli da 2 000 (bo będzie płacił za konkretne skojarzenie, akurat tak trafi, będzie mu wszystko jedno byle blisko...).
Dla innego dodatkowy 1000 będzie za dużym wydatkiem w danym momencie to poszuka takiej za 1200 lub 1000.
Sama przyznaję się bez bicia, że za Barda też „stargowaliśmy” 200 zł...i kupiliśmy go za 600

To znaczy, że zeszliśmy z ceny 25% - dużo. Fakt - wyglądając jak dziewczynka był raczej mało obiecujący

Czyli dawno, dawno temu ogary raczej nie były warte wsi

A dlaczego był ogar - ano z dwóch ras, które sobie upatrzyliśmy na ogara było nas stać. Labradory chodziły wtedy za 2 500 do 3 000 za czekoladowe.
I żeby nie było - nigdy nie żałowałam na zdrowie i jedzenie moich zwierząt.
Potem faktycznie ceny ogarów poszybowały niemożebnie - ja słyszałam i o 3 000 za wybrane szczenięta. Byli chętni, którzy płacili to i ceny były.
I choć zabrzmi to paradoksalnie - uważam, że zwierzę powinno być swoistym luksusem, nie powinno być dostępne dla każdego ale jeżeli ludzie(zwłaszcza laicy, którym zależy na psie tylko jako na towarzyszu ) będą mogli zapłacić mniej to będą chcieli tę okazję wykorzystać...Z drugiej strony inni mając pieniądze pewnie dadzą się "wkręcić" w szczenię wcale nie "z górnej" półki, ale dobrze zaprezentowane.
No i żeby to było takie proste – ma pieniądze= dobry właściciel…
Oczywiście, że hodowla jest drogim hobby. Ja kiedyś na potrzeby zajęć z dziećmi policzyłam, że od momentu zakupu szczeniaka do sprzedania pierwszego miotu wydaje się średnio 12 - 14 tys. bez szczególnych szaleństw jeżeli chodzi o wystawy, konkursy itd. Ale nie oszukujmy się też – ludzie potrafią liczyć : 8x 1500….Zapewne większość zobaczy przede wszystkim to co wyjdzie jako wynik tego mnożenia, a nie te wcześniejsze 12 tyś..
Podkreślę jednak- nie ma przymusu hodowania. Jeżeli ktoś traktuje to jak misję nie powinien mówić o kosztach a przynajmniej roztrząsać ich w kategorii poświęcenia.
I nie bójmy się przyznać, że kolejny miot, zwłaszcza z suką, z którą się już nic nie robi jest jakimś dodatkowym dochodem. Nikt nie twierdzi, że dobre odchowanie miotu jest tylko i wyłącznie sielanką, ale z drugiej strony czytając chociażby wpisy hodowców na tym forum okazuje się, że jest to także rodzaj przygody oraz wspaniałe doświadczenie. Mało kto napisze o problemach i porażkach. Nie dziwi mnie to ale nie dziwmy się potem też, że odbiór hodowli psów rasowych bywa wypaczony. Sielanka + 8x1 500 w ciągu dwóch miesiecy.
Bo co w takim razie zmusza hodowców do posiadania kolejnych miotów?
Spójrzmy z drugiej strony - zwykły posiadacz psa nie liczy, że mu się koszt posiadania psa ma zwrócić. Nawet jeżeli w swojego zwykłego „burka” zainwestował w opiekę wet, żywienie, szkolenie itp. Uwierzcie, znam kilku ostro zakręconych właścicieli kundelków
Co do szczeniąt obiecujących - mniej lub bardziej.
Uważam, że te z widoczną wadą (np. entropia ale także wady zgryzu, ropowica, złamany ogon itp.) powinny być zdecydowanie tańsze – nie za darmo, chyba że w naprawdę dobre ręce ale na pewno tańsze.
Co do mniej lub bardziej obiecujących – wybaczcie ale życie sprawia takie niespodzianki, że i u tych najbardziej obiecujących „wyskakują” różne rzeczy kiedy są już poza hodowlą: entropia, zęby, ropowica czy inne choroby...nie mówię już nawet o urodzie jako takiej, bo to też kwestia gustu.
Ja zazwyczaj mam swoich "ulubieńców" w różnych miotach, które oglądam, ale nie zaryzykowałabym jednoznaczego stwierdzenia "ten / ta jest najlepszy". Mogę ewentualnie wypunktować co MI się podoba w danym psie / suce i dlaczego.
Fakt, to nie rzecz, nie ma gwarancji, ale z drugiej strony dyktując pewną cenę za to, że „wyjątkowo obiecujący” hodowca niejako coś gwarantuje. I to jest jego ryzyko.
W tej chwili dla mnie optymalna cena za ogara to 1500 – 1700.
Na łowieckim z resztą tez jest podobny wątek : ktoś napisał, że kiedyś na onka trzeba było pracować cały rok a teraz wystarczy mniej niż średnia krajowa….
Zmieniają się relacje naszych pensji do „towarów” .