Strona 40 z 57
Re: Chaszczy z chaszczy, czyli Karbon w krzakach
: niedziela 29 sty 2012, 14:43
autor: BasiaM
A to Ci gagatek z Karbona

On by się z Uchatym nadawał

Wczoraj mój panicz zafundował mi dwugodzinny spacer po lesie
Co prawda nie zwiał ale trzymał się tak, żebym go nie mogła złapać to tak szłam za nim aż mu się znudziło i zawróciliśmy do domu

Może uznał, że za krótkie mu robię spacery albo chciał mnie ukarać za oddzielenie od pachnącej Cody

Re: Chaszczy z chaszczy, czyli Karbon w krzakach
: niedziela 29 sty 2012, 18:21
autor: Chaszczy
Giganty Karbon uwielbia, wstyd się przyznać jak bardzo, więc się nie chwalimy...

. Generalnie gdy zwieje, to już się nawet nie martwimy specjalnie, tylko czekamy aż wróci. Zwykle daje nogę pod koniec spaceru, a potem kręci się w okolicy domu, albo po podwórku, ale tak żeby nie udało się go złapać. Pięć kroków przed człowiekiem. I uparcie trzyma ten dystans. Ech..., co z tego, że ma dyplom z PT 1 (czy jakoś tak) i to z b. ładnym wynikiem... Żeby było ciekawiej, on raczej nie ma za mało ruchu, codziennie dwa godzinne spacery. Ale po prostu taka natura - POWSINOGA - jak go trafnie określił wet.
Niby wraca, nawet z daleka, ale jednak obawa jest zawsze

Bo choć aut w okolicy raczej niewiele, to jednak. No i obawa, że może jakieś wnyki w okolicznych chaszczach.
Dziś np. zwiał z tą rozciętą nogą, bo się lepiej czuł i chciał pohasać. Skutek - duże krwawienie i kontrola u weta czy szwy nie puściły. Od jutra do zdjęcia szwów chodzi na smyczy
ilo
Re: Chaszczy z chaszczy, czyli Karbon w krzakach
: niedziela 29 sty 2012, 19:10
autor: Ania W
To ma trochę taki syndrom jak Łoza chociaż ona nie jest aż taka powsinoga.
Ale niezależnie od której strony podjeżdżam na spacer na pola to szybko orientuje się kiedy spacer zbliża się do finiszu...no i zaczyna dłuższe wycieczki.

Do złapania ale poczekać trochę trzeba.
Lepiej przytrzymać na smyczy bo faktycznie jak puszczą szwy to ciężko będzie.
Zdrówka!
Re: Chaszczy z chaszczy, czyli Karbon w krzakach
: niedziela 29 sty 2012, 19:10
autor: kasiawro
Aby jeszcze jakiś dzieci na tych gigantach nie zmalował

Re: Chaszczy z chaszczy, czyli Karbon w krzakach
: niedziela 29 sty 2012, 19:43
autor: qzia
U mnie jest taka zasada, że jak ktoś zwiewa spod domu to wraca na smyczy. Ja mam zawsze kiełbaskę i w czasie spaceru się częstujemy za każde przyjście do pańci. Trochę podrepczemy na smyczy w znowu ganiamy. Jak już myślę sobie wracać to tych co wracać nie lubią biorę na smycz. Nawet najcwańsi dają się nabrać. Ja wyznaję zasadę, że to ja jestem szefem i ja decyduję kiedy wracamy. U mnie też pola i do drogi daleko ale ktoś musi rządzić. Popróbujcie. I jak go do siebie wołasz to nie trzymaj smyczy w ręku, że niby go przypniesz. Ogar głupi nie jest, ale często myśli żołądkiem, więc łatwo go zrobić w konia. Niech mu się opłaca wracać.
Kasia
Re: Chaszczy z chaszczy, czyli Karbon w krzakach
: niedziela 29 sty 2012, 19:55
autor: nulka
Niby wraca, nawet z daleka,
Łazik ma podobnie ,ale kręci się jednak kolo domu ,ja zawsze pod koniec spaceru idę na działkę ogrodzoną ,a tam już koleś nie ma wyjścia ,wraca na smyczy
Natomiast na obcym spacerowym terenie to już różnie było ,kiedyś w lesie już blisko auta nawet kiełbaska nie pomogła ,ale gigant wrócił ,nie szukaliśmy ,bo wiem ,że się wtedy dodatkowo nakręca i bardziej się oddala ,trochę niespokojnie czekaliśmy koło samochodu

Re: Chaszczy z chaszczy, czyli Karbon w krzakach
: niedziela 29 sty 2012, 21:10
autor: Danuta
Oj Karbon, Karbon! Co z Ciebie wyrosło?!?!?!
Przyprawisz swoich o siwiznę
Dobra - koniec żartów. Współczujemy bardzo rozcięcia i szwów. Mam nadzieję, że wet nie zakładał ich Karbonowi "na żywca" co dane było Lokisowi

.
Przykre ale warto jednak połazić trochę na smyczy, żeby nie narobić sobie i psu więcej kłopotów. Szybkiego powrotu do pełnego zdrowia życzymy!!!
Re: Chaszczy z chaszczy, czyli Karbon w krzakach
: niedziela 29 sty 2012, 21:20
autor: Chaszczy
kasiawro pisze:Aby jeszcze jakiś dzieci na tych gigantach nie zmalował

Zobaczymy za kilka tygodni, czy coś "ogaropodobne" się nie wykluło.
qzia pisze:Jak już myślę sobie wracać to tych co wracać nie lubią biorę na smycz. (...) Ogar głupi nie jest, ale często myśli żołądkiem, więc łatwo go zrobić w konia. Niech mu się opłaca wracać.
Kasia
Tak robimy od dawna. Ale czasem daje dyla już na początku spaceru tzn. ja w jedną, a on w drugą, jak tylko mu pozwolę biegać. I po zawodach. A co do myślenia żołądkiem, to zauważyłem, że nieraz kalkuluje, co mu się bardziej opłaci - i choć mam w ręku nie wiem jaki przysmak, to postoi, pomyśli, a potem d... się obróci i tyle go widzieli.
Danuta pisze: Mam nadzieję, że wet nie zakładał ich Karbonowi "na żywca" co dane było Lokisowi

.
Pełna narkoza. Nawet nie pytaj, czy potem mi łatwo było w pojedynkę zataszczyć go do domu. Wet powiedział, że lepiej go nie wybudzać od razu...
Re: Chaszczy z chaszczy, czyli Karbon w krzakach
: niedziela 29 sty 2012, 22:30
autor: SARABANDA
Z tym uciekaniem to cóż , albo się pogódźcie , stresujcie i czekajcie może z wiekiem zmądrzeje, albo linka 10 m i praca od podstaw z podstawowymi komendami , 100% wykonywalności z nagradzaniem, praca z przywołaniem także na gwizdek, po jakimś czasie , sami wyczujecie puszczanie linki luzem.... zresztą co Wam będę tłumaczyła, sami wiecie.
W książce " Szkolenie psów. Porady praktyczne" Jerzego Woźniaka autor pisze żeby w takiej sytuacji puszczać psa nawet na 10-30m lince, łatwo go zatrzymać nawet jak nie chce podejść, jeśli pryśnie i zaplącze się w jakiś chaszczach to się przestraszy i bardzo ucieszy że właściciel przyjdzie go uwolnić. Książkę polecam. Pies musi wiedzieć kto jest szefem i tyle.
Czasami troche to musi potrwać.
____________________
Małgosia&Sarabanda&Czuprynka
Re: Chaszczy z chaszczy, czyli Karbon w krzakach
: poniedziałek 30 sty 2012, 10:03
autor: Chaszczy
Ech, wiemy, że to jest teoretycznie proste
A dzisiaj zmiana opatrunku, szwy całe szczęście na miejscu i łapa się goi. Nowy kolorek, żeby się nie śmiano, że panienka
