
Mozart
Re: Mozart - chorutki :(
Miło mi że działa, bo to są fakty ogarze, które wam podałem a nie markieting (błąd zamierzony).
"Co do menu posraczkowego -gotuje się, rozumiem, filety z ryby z ryżem, potem okraszamy masłem i wsio?"
jeszcze marchiewka dobrze rozgotowana,jak jest dobra ryba nie trzeba masła.
A w ogóle to jest wolny kraj i nie każdy musi gotowac psu swojemu.
Niektórzy sami chodzą do fast... albo inni jedzą sushi niewiedząc co to, bo taka jest moda,albo finansują ojca dyrektora i bardzo dobrze.
Juz Wy wiecie najlepiej co jest dla Was dobre.
Pozdrawiam bardzo serdecznie
"Co do menu posraczkowego -gotuje się, rozumiem, filety z ryby z ryżem, potem okraszamy masłem i wsio?"
jeszcze marchiewka dobrze rozgotowana,jak jest dobra ryba nie trzeba masła.
A w ogóle to jest wolny kraj i nie każdy musi gotowac psu swojemu.
Niektórzy sami chodzą do fast... albo inni jedzą sushi niewiedząc co to, bo taka jest moda,albo finansują ojca dyrektora i bardzo dobrze.
Juz Wy wiecie najlepiej co jest dla Was dobre.
Pozdrawiam bardzo serdecznie
Ogar dobry:Gęby długiej. Paznokci tępych. Zadu przestronnego, łakomy, zwajca.
Re: Mozart - chorutki :(
Kiedyś się jeszcze rozpiszę w kwestii gotowania, bo po prostu mam niejedno pytanie, a też pewnie na niejedno podobne padły już tu odpowiedzi i muszę poczytać. W świecie świeżo upieczonych właścicieli psów jest wiele ważkich pytań i wątpliwości
Jutro na pewno skorzystamy z posraczkowego przepisu
I żeby nie zasładzać, po prostu ładnie podziękuję jeszcze raz.
---
A teraz pozwolę sobie zmienić nieco temat, bo spotkała nas niecodzienna, bardzo ciekawa i miła przygoda. Chwilę temu wyszliśmy na siku, Mozart w progu trochę marudził, akurat sięgałam po klucze, zerknęłam dopiero po chwili... Patrzę a mój pies ma w pysku torebeczkę na prezenty, trzyma je w paszczy równiutko za oba sznurki, jak w reklamie
Nad głową mam wielki znak zapytania, pies podnosi paszczę, sięgam po torebeczkę. I rozglądam się - dopiero w tym momencie zauważam, że na progu wszystkich drzwi na klatce stoją takie same torebeczki.
Okazało się, proszę sobie wyobrazić, ze ktoś z sąsiadów postanowił zrobić prezent - postawił przed wszystkimi drzwiami małe torebeczki z czekoladowymi mikołajami, z karteczką "Wszystkiego najsłodszego - Mikołaj"
Mozart, rozczarowany faktem, ze zabrałam mu jego łup, natychmiast podjął akcję zgarniania torebki sprzed drzwi sąsiadów
- czemu zapobiegliśmy 
A potem wracając z sikania, wyciągał szyję na każdym piętrze i próbował upolować każdą torebkę przed drzwiami.
Dawno nikt nie zaskoczył mnie w tak pozytywny sposób
Mamy naprawdę dziarskich sąsiadów! A ja na tablicy ogłoszeń wywiesiłam kartkę, dziękując świętemu mikołajowi 
Naprawdę udana końcówka dnia. A nasza psiura tymczasem staje ładnie na nogi - będzie dooobrze.


---
A teraz pozwolę sobie zmienić nieco temat, bo spotkała nas niecodzienna, bardzo ciekawa i miła przygoda. Chwilę temu wyszliśmy na siku, Mozart w progu trochę marudził, akurat sięgałam po klucze, zerknęłam dopiero po chwili... Patrzę a mój pies ma w pysku torebeczkę na prezenty, trzyma je w paszczy równiutko za oba sznurki, jak w reklamie

Nad głową mam wielki znak zapytania, pies podnosi paszczę, sięgam po torebeczkę. I rozglądam się - dopiero w tym momencie zauważam, że na progu wszystkich drzwi na klatce stoją takie same torebeczki.
Okazało się, proszę sobie wyobrazić, ze ktoś z sąsiadów postanowił zrobić prezent - postawił przed wszystkimi drzwiami małe torebeczki z czekoladowymi mikołajami, z karteczką "Wszystkiego najsłodszego - Mikołaj"




A potem wracając z sikania, wyciągał szyję na każdym piętrze i próbował upolować każdą torebkę przed drzwiami.

Dawno nikt nie zaskoczył mnie w tak pozytywny sposób


Naprawdę udana końcówka dnia. A nasza psiura tymczasem staje ładnie na nogi - będzie dooobrze.
- Załączniki
-
- DSCN0641-male.jpg (280.77 KiB) Przejrzano 436 razy
- Aszemi
- Posty: 6177
- Rejestracja: środa 15 paź 2008, 20:55
- Gadu-Gadu: 4921992
- Lokalizacja: Szczecin
- Kontakt:
Re: Mozart - chorutki :(
Ale czad i jak tu w Mikołaja nie wierzyć 
Jednak możecie być pewni że to nie ta sąsiadka spod Was bo byście jako jedyni torebeczki nie dostali

Jednak możecie być pewni że to nie ta sąsiadka spod Was bo byście jako jedyni torebeczki nie dostali

Re: Mozart - chorutki :(
Oj, dostalibyśmy - rózgę!
Najlepsze jest to, że Mozartowi niemal udało się zgarnąć jedną torebkę - właśnie sprzed TYCH drzwi. I znowu mielibyśmy przekichane...
Jak jednego trudnego sąsiada rekompensuje kilka pięter czaderskich sąsiadów, to naprawdę jest dobrze
p.s. właśnie niedawno zaczepiła nas inna sąsiadka, chwaląc, jaki mamy spokojny inwentarz w domu i że nie do wiary, że nic a nic go nie słychać
Dobsz, idziemy spać, rano weterylandia nas czeka. Branoc.

Najlepsze jest to, że Mozartowi niemal udało się zgarnąć jedną torebkę - właśnie sprzed TYCH drzwi. I znowu mielibyśmy przekichane...

Jak jednego trudnego sąsiada rekompensuje kilka pięter czaderskich sąsiadów, to naprawdę jest dobrze

p.s. właśnie niedawno zaczepiła nas inna sąsiadka, chwaląc, jaki mamy spokojny inwentarz w domu i że nie do wiary, że nic a nic go nie słychać

Dobsz, idziemy spać, rano weterylandia nas czeka. Branoc.
Re: Mozart - chorutki :(
Łoza w zimie miała też konkretne sensacje żołądkowe. Właściwie nie wymiotowała i humor nie najgorszy ale biegunka -dramat! Wszystko przez nią przelatywało. Nie wiadomo czy coś zeżarła czy wirus...
W ciągu tygodnia schudła ponad 3 kg i to było naprawdę widać. Nie było potrzeby kroplówek, bo piła a właściwie ja jej sporo wody przemycałam w jedzeniu.
Wyszłam z założenie że skoro ma podrażniony żołądek/jelita to najpierw głodówka a potem stopniowo dieta płynna, półpłynna i prawie "niepłynna"
Mało a częściej.
Najpierw wprowadziłam odrobinę kurczaka, potem to samo ale z marchewką - tylko mało naprawdę po łyżce, dwie...potem rzadki kleik ryżowy z kurczakiem i marchwią , potem zagęściłam kleik...potem rozgotowany ryż itd.
A że lubię iść na łatwiznę to ugotowanego kurczaka i marchewkę zmiksowałam - powstała papka wygodna do mieszania z kleikiem i ryżem
A Mikołaj super!
W ciągu tygodnia schudła ponad 3 kg i to było naprawdę widać. Nie było potrzeby kroplówek, bo piła a właściwie ja jej sporo wody przemycałam w jedzeniu.
Wyszłam z założenie że skoro ma podrażniony żołądek/jelita to najpierw głodówka a potem stopniowo dieta płynna, półpłynna i prawie "niepłynna"

Najpierw wprowadziłam odrobinę kurczaka, potem to samo ale z marchewką - tylko mało naprawdę po łyżce, dwie...potem rzadki kleik ryżowy z kurczakiem i marchwią , potem zagęściłam kleik...potem rozgotowany ryż itd.
A że lubię iść na łatwiznę to ugotowanego kurczaka i marchewkę zmiksowałam - powstała papka wygodna do mieszania z kleikiem i ryżem

A Mikołaj super!

Re: Mozart - chorutki :(
No, Mozartucha już staje na nogi
Rano był jeszcze trochę klapnięty, a teraz bryka, zaczepia do zabawy i - oczywiście - upomina się o jedzenie. Nie ma gorączki, nie jest odwodniony, chętnie pije.
Za moimi plecami stoi rosół z dorsza i pstrąga, a ryba stygnie na balkonie, zaraz będziemy wyjmować ości. Podjadłam trochę i stwierdzam, że zazdroszczę mojemu psu dzisiejszego obiadu
Będziemy podawać jedzonko w sześciu porcjach, co półtorej godziny.
A pies tymczasem siedzi na dywanie i taaaaak na mnie patrzy. Taaak, jak potrafi patrzeć tylko bardzo głodny ogar

Za moimi plecami stoi rosół z dorsza i pstrąga, a ryba stygnie na balkonie, zaraz będziemy wyjmować ości. Podjadłam trochę i stwierdzam, że zazdroszczę mojemu psu dzisiejszego obiadu

Będziemy podawać jedzonko w sześciu porcjach, co półtorej godziny.
A pies tymczasem siedzi na dywanie i taaaaak na mnie patrzy. Taaak, jak potrafi patrzeć tylko bardzo głodny ogar

- Aszemi
- Posty: 6177
- Rejestracja: środa 15 paź 2008, 20:55
- Gadu-Gadu: 4921992
- Lokalizacja: Szczecin
- Kontakt:
Re: Mozart - chorutki :(
Aaaaaaaaa ten Mikołaj się lekko pospieszył bo on dopiero dziś w nocy przychodzi 

- kasiawro
- Sołtys Wsi Ogarkowo
- Posty: 13068
- Rejestracja: środa 15 paź 2008, 08:09
- Gadu-Gadu: 13373652
- Lokalizacja: Niemcza /Dolny Śląsk
Re: Mozart - chorutki :(
no właśnie ...pośpieszył, mi się też aż gorąco zrobiło, bo byłam pewna że to jeszcze chwilkę trzeba czekać na prezenty.
Ja też lubię takie spontaniczne, miłe niespodzianki człowiekowi aż lepiej się na duszy robi
Ja też lubię takie spontaniczne, miłe niespodzianki człowiekowi aż lepiej się na duszy robi
