Strona 39 z 127

Re: Mozart - chorutki :(

: sobota 04 gru 2010, 15:21
autor: EiMI
Tylko nie ochrzan! Tylko nie ochrzan! Nie jestem potworem!
Chuchaj i dmuchaj, ale nie nakręcaj się na wyszukiwanie problemów i chorób. Tak, jak Ci powiedziałam: są biznesmeni weterynaryjni i lekarze weterynarii.... Ci pierwsi są świetnymi psychologami i jak wyczują podatny grunt, to będą Ci psa leczyć na wszystkie możliwe choroby, które da się dopasować do Twoich pytań i wątpliwości, a ci drudzy - leczą psa jeśli tego rzeczywiście potrzebuje i ustawiają do pionu właściciela, jeśli błądzi... ;) i zachowuje się jak 45-letnia pierworódka :D

Re: Mozart - chorutki :(

: sobota 04 gru 2010, 15:30
autor: zybalowie
Dobsz, nie ochrzan. Upomnienie i 3 pkty karne ;)

Re: Mozart - chorutki :(

: sobota 04 gru 2010, 15:49
autor: nulka
Mówcie co chcecie ,ale przy dzieciach tak się nie martwiłam jak przy psach .Tyle ,że piesy znacznie szybciej dochodzą do siebie ,liczymy wiec ,że Mozart już rozrabia :happy3: Trzymaj się chłopie! ;)

Re: Mozart - chorutki :(

: sobota 04 gru 2010, 16:39
autor: zybalowie
nulka pisze:Mówcie co chcecie ,ale przy dzieciach tak się nie martwiłam jak przy psach .Tyle ,że piesy znacznie szybciej dochodzą do siebie ,liczymy wiec ,że Mozart już rozrabia :happy3: Trzymaj się chłopie! ;)
Mozartucha już chodzi pokoju, nawet daje się trochę zaczepić do zabawy pluszakiem. Regularnie żebra o jedzenie, bo przegłodzony został nieźle.

Różnica od wczoraj jest duża, tyle, że nadal nie chce pić - trochę tam majtnie jęzorem, jak już za nim łażę namolnie z miską i namawiam.


No, ale zobaczymy co będzie dalej.

Re: Mozart - chorutki :(

: sobota 04 gru 2010, 17:03
autor: kasiawro
A próbowałaś z tym lodem co Aneta pisała?

Re: Mozart - chorutki :(

: sobota 04 gru 2010, 17:19
autor: zybalowie
Tak. Trochę nawet to daje radę - memła, memła, ale szybko zostawia. Nie wiem, czy to wystarczy, ale zawsze to trochę wody -lepszy rydz, niż nic. Trochę dziwna sytuacja, bo kondycja mu wyraźnie powoli wraca, ale chęć do picia nie.

------

Uaktualnienie:

Yeah, młody po powrocie z sikania napił się wody sam :piwko:
Nie wiem, czy to ze szczerej chęci, czy może z przyzwyczajenia (koniec spaceru to zawsze ten sam scenariusz: siad-dobry pies-chlipanie wody). Na dworze nawet trochę poszarpał mnie za rękaw, więc chyba idziemy w dobrym kierunku :silacz:

Re: Mozart - chorutki :(

: sobota 04 gru 2010, 19:22
autor: irie
A wiec idzie ku lepszemu :uff: Szybkiego powrotu do pelni sil! :silacz:

Re: Mozart - chorutki :(

: sobota 04 gru 2010, 19:35
autor: ania N
Będzie dobrze! :silacz:

Re: Mozart - chorutki :(

: sobota 04 gru 2010, 22:48
autor: Wigro
Poniewaz bardzo lubie Mocarza, to się trochę wypiszę, choc trochę późno tu wpadłem:
- po pierwsze słuchać doświadczonej mafii, jak babcia Bea
- masz rację nie możesz być głupsza od weta bo będzie żle
- nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, dostałas dzwonek że coś nie jest OK, i ciesz się bo ogar nie pokazuje że jest chory, boi sie aby złaja nie odrzuciła, prędzej zdechnie niż pokarze słabość
- a więc nie było fajnie, upolował coś ekstra pod śniegiem i poleciało
- na sraczkę ryż z marchwią i masłem, dobra ryba gotowana razem uspokaja jelita (żadna panga albo inne chińskie ścierwo, najlepszy jest rosół z łba szczupaka ale dowolna nasza polska ryba też)
- żadna znana mi sucha nie zaspakaja wszystkich potrzeb młodego organizmu w okresie wybuchu wzrostu, kości są za słabe i szczególnie w zimie narażone, przemarznięte mogą sprawić problem na całe życie (zapalenie stwów, złamania bez powodów...). Jak jest naprawdę zimno to ograniczyć przebywanie na dworze ale tylko teraz w tym okresie wzrostu.
- a więc tran, preparat na kości, wapno i algi, a przede wszystkim naturalne jedzenie (chociaż teraz przez trzy miesiące) na przykład 1/3warzyw, 1/3 kaszy, 1/3 skrawków końskich lub baranich ( kurczaki pędzone antybiotykami to śmierć), do tego żwacze wołowe aby flora była pełna i kosteczka wołowa choć 1,5 kg sparzona, tak dla zabicia czasu i czystych ząbków.
- zdrowy ogar jako jedna z niewielu ras nie ma problemu ze śniegiem, nie robią mu się kulki między palcami i może ganiać cały dzień, chyba że jest sól
- jak jest sól w zimie to smarowac chociaż wazeliną , najlepsza znana mi maść to Trixi z woskiem pszczelim (podam namiary zaraz w zdrowiu)
- a jak nie pije, co sie zdarza ogarom w kryzysie, nie wiem dlaczego, to oszukiwać, łyzkę miodu, mleka czegoś co lubi do wody,mnie dawali Muszyniankę, uwielbiam.
I to by było na tyle co mi wpadło na klawiaturę dzisiaj.
Będzie dobrze bo do wychowania ogara potrzeba tylko serca i żdziebełko rozumu, a to macie az nadto.
A ogar to bardzo zdrowa i silna rasa, doskonale przystosowana do naszego klimatu.
Pozdrawiam bardzo serdecznie.

Re: Mozart - chorutki :(

: sobota 04 gru 2010, 23:09
autor: zybalowie
Wow, patent z miodem zadziałam nadspodziewanie dobrze :o Dziękujemy bardzo. Na widok tej grudeczki miodu na dnie młody oszalał ;) No zaniemówiłam... :szacun_1: Chyba jednak wywiniemy się jutro od kroplówki :)

Co do menu posraczkowego -gotuje się, rozumiem, filety z ryby z ryżem, potem okraszamy masłem i wsio?

Jeśli chodzi o gotowane menu... :mysl_1: - do przemyślenia. Pisałam już kiedyś, jakie miałam doświadczenia z psem karmionym gotowanym...

Jeszcze raz Bóg Ci dobry człowieku zapłać za rady :)