Dopiero pożegnalam mojego gościa i mogę się odezwać... Choć kilka razy podczas wizyty nie wytrzymalam i zaglądałam
Szczerze, to wyobrażałam sobie, że będzie dużo gorzej, no i bałam się tego przerzutu jak... nie wiem co!
Brutus, z relacji Pana Grzegorza, bardzo nie chciał wyjść z auta, ale zaraz po wyjściu poszedł z Panią Magdą na spacer. Pan Grzegorz twierdzi, a trochę psów widział, tych groźnych też nie mało, że nie ma w Brutusie agresji dla samej agresji. To by dobrze rokowało.
Na tym filmiku wydaje się mocno niepewny, no ale ręki nie odgryza i to mnie na duchu bardzo podnosi.
Ogromnie mi ulżylo i pełna jestem nadziei
A! I jeszcze jedno. Brutus jechał bez środków uspakajających. Nie były potrzebne.