Proszę o pomoc, bo ja zoologicznie to stoję na niezbyt wysokim poziomie
Czy to wgląda na dzika?

A to na jakiegoś bardzo-niebezpiecznego-węża?
A co do Świtka - wciąż poznajemy uroki mieszkania w nowym miejscu

folklor sąsiedzki

dziś się nasłuchałam, ze pies się sierści na klatce (+pytanie czy czeszę go na klatce schodowej; nie chciałam nawet mówić, że nie przywiozłam jeszcze psiej szczotki

) staramy się odkurzać co dwa dni, tyle, że nie zawsze nam to wychodzi, a sierść się kłębi jakoś bardziej na 20m niż na 60m

powinnam złożyć skargę na przeciągi i przez to na niekontrolowane wywiewanie z mieszkania kłaków

no i starsza sąsiadka, która nie wyjdzie nawet z mieszkania a już krzyczy żeby trzymać psa, bo się boi... rozumiem że nie wszyscy muszą psy uwielbiać, ale próba porozmawiania z nią grzecznie nie wypaliła, bo sąsiadka o lasce uciekła... a Świt stoi na smyczy, przygląda się, merda ogonem...
a jakoś się nie skarżymy na krew lejącą się na klatce, domofony o 2 w nocy, pijanych sąsiadów z kumplami (+małpka lub pół litra za pazuchą), rozlany alkohol i kotki w czasie rui. Ot folklor płocki
I jeszcze zastanawiam się czy nie zrobić Świtowi EKG - na porannym spacerze jest zawsze ok (pełne zadowolenie z życia, sił do biegania i zaprzyjaźniania się z każdym na ulicy multum), ale na każdym innym spacerze Świt jest zadowolony z życia przez jakieś 15 min, a potem już się wlecze zmęczony z tyłu i zieje... pogadałam z Karolem i wychodzi na to, że nie tylko na "moich" spacerach tak się dzieje... zastanawiam się co z tym fantem zrobić i z czym może być problem; poradzicie coś?