Strona 32 z 140

Re: Warszawskie spacery

: wtorek 13 sty 2009, 21:38
autor: Paula
i grupówki:

synchro
Obrazek

Laki prawie zniknął na tle spodni swojego pana :P Laki-kameleon :jezyk_3:
Obrazek

Obrazek

a więc od lewej :) Fika, Hultaj, Aktyn, Świt, Kasja, Laki, Rożek, Psota, Fabro
Obrazek

Fiki też ni ma ;)
Obrazek

Re: Warszawskie spacery

: wtorek 13 sty 2009, 22:35
autor: Ania W
To ja krótko w kwestii Cygara:
1. Oczywiście nie musi oberwać, ale może. Z tego co ja obserwowałam to zazwyczaj obrywają podrostki, które nie bardzo chcą już ustępować. Znam tylko jeden przypadek kiedy taki maluch oberwał na spacerze...i to od Barda, który nakręcił się na sukę (a on to potrafi ;) ) a maluch podszedł z tyłu...no i Bard pogonił rywala na oślep. W sumie nic poważnego nie zrobił - mała dziurka na nosie ale w tym przypadku trochę potem się to goiło...Teraz Barda nie będzie ;)
2. Może oberwać od każdego , lub prawie każdego psa jakiego spotka ale to oczywiście nie znaczy, że zostanie ciężko ranny - w przypadku normalnych psów kończy sie na sponiewieraniu (przy czym szczeniaki robię często mnóstwo hałasu) . Tu nie do końca chodzi o miejsce w stadzie bo to dość często zmieniająca się grupa a dorosłe psy zazwyczaj mają wystarczająco dużo rozumu, żeby takie maluchy traktować jak...maluchy.
3. Kontakt z innymi psami w moim odczuciu uczy relacji z innymi przedstawicielami tego gatunku, no i umożliwia poznawanie nowego terenu ( tak ważna w tym wieku eksploracja ;) to pewnie potwierdzi Hania, kasiawro i Biba;) )
4. unikałabym sytuacji, w których tak mały pies będzie narażony na jakieś przykre doznania, ale myślę, że spróbować warto - gdyby z jakiś powodów sytuacja zaniepokoiłaby was, wycofałabym się. No i uczuliłabym właścicieli innych psów na obecność malucha ;)
5. Jak nie spróbujecie to się nie przekonacie ;) Ale nie namawiam na siłę bo na to zawsze będzie czas - nie pierwszy i nie ostatni spacer :)

Re: Warszawskie spacery

: wtorek 13 sty 2009, 23:07
autor: dorob62
Przypominam sobie nasz pierwszy spacer Ogarowy z Nemrodem. Miał wtedy ze 4 miesiące. Źaden pies (Ogar) go nie sponiewierał. Mało tego była sytuacja niezwykła dla nas wtedy (dziś już więcej rozumiem). Podbiegł do grupy Ogarów ( maluch Nemrod i ze 3 dorosłe) jakiś taki pinczer.. wielkości ówczesnego Nemroda ( więc niewielki). I próbował go ustawić. I wtedy wkroczyły Ogary. Mak i Bard i ŚWITUN.. STANĘłY MIĘDZY WYSTRASZONYM NEMRODEM A PINCZEREM I...ustawiły tamtego. przy drugim obrocie wokół łąki.. pinczer już do Nemroda nie podszedł. "On jest z nami" powiedziały mu Ogary wyrażnie.

Re: Warszawskie spacery

: środa 14 sty 2009, 00:37
autor: Ikar
dorob62 pisze:MOżesz wyjaśnić???????
Wolałbym nie, bo może wyniknąć z moich wyjaśnień awantura a tego bym nie chciał.
Oględnie mówiąc Nemrod po zapięciu na smycz poczuł się pewniej i pozwolił sobie na warknięcie na Hultaja. Co było dalej wszyscy zainteresowani wiedzą.
Oczywiście każdy widział co innego więc to jest moje subiektywne zdanie i postaram się więcej nie wypowiadać na temat tej sytuacji.
Aktynowiec pisze:Ikarowi chyba chodziło o to, że nawet jeśli taki mały szczeniak nie oberwie to prędzej czy później i tak się to stanie?
Właśnie o to mi chodziło i lepiej będzie jak dowie się jako szczeniak, że są silniejsi od niego niż jako dorosły pies bo wtedy może to się skończyć krwawo.

Re: Warszawskie spacery

: środa 14 sty 2009, 06:41
autor: hania
Ikar pisze: Właśnie o to mi chodziło i lepiej będzie jak dowie się jako szczeniak, że są silniejsi od niego niż jako dorosły pies bo wtedy może to się skończyć krwawo.
Zależy jak to się odbywa. Ale zasadniczo szczeniak wie, że są silniejsi od niego i nikt nie musi mu tego udowadniać. I często mniej szkodliwe są rozgrywki starszych psiaków, nawet trochę krwawe niż bezkrwawe ustawianie szczeniaka. Oczywiście dla psychiki.

Ale na spacer ogarowy ze szczeniakiem warto iść. Bo ogary są spokojne i raczej szczeniaków brutalnie nie ustawiają.

Re: Warszawskie spacery

: środa 14 sty 2009, 06:45
autor: hania
Ikar pisze:
dorob62 pisze:MOżesz wyjaśnić???????
Wolałbym nie, bo może wyniknąć z moich wyjaśnień awantura a tego bym nie chciał.
Oględnie mówiąc Nemrod po zapięciu na smycz poczuł się pewniej i pozwolił sobie na warknięcie na Hultaja. Co było dalej wszyscy zainteresowani wiedzą.
Oczywiście każdy widział co innego więc to jest moje subiektywne zdanie i postaram się więcej nie wypowiadać na temat tej sytuacji.
A co właściciel Hultaja zrobił w tej sytuacji? Bo według mnie Nemrod po zapięciu na smycz nie zawarczał dlatego, że poczuł się pewniej a dlatego, że poczuł, że ma ograniczone możliwości wycofania się. I w takiej sytuacji Hultaj powinien być zabrany od niego na odpowiednią odległość, taka, żeby Nemrod czuł się bezpiecznie.

Re: Warszawskie spacery

: środa 14 sty 2009, 06:47
autor: hania
Ania W pisze:To ja krótko w kwestii Cygara:
1. Oczywiście nie musi oberwać, ale może. Z tego co ja obserwowałam to zazwyczaj obrywają podrostki, które nie bardzo chcą już ustępować. Znam tylko jeden przypadek kiedy taki maluch oberwał na spacerze...i to od Barda, który nakręcił się na sukę (a on to potrafi ;) ) a maluch podszedł z tyłu...no i Bard pogonił rywala na oślep. W sumie nic poważnego nie zrobił - mała dziurka na nosie ale w tym przypadku trochę potem się to goiło...Teraz Barda nie będzie ;)
Ja znam jeszcze jeden. Ale Irgi też nie będzie.
3. Kontakt z innymi psami w moim odczuciu uczy relacji z innymi przedstawicielami tego gatunku, no i umożliwia poznawanie nowego terenu ( tak ważna w tym wieku eksploracja ;) to pewnie potwierdzi Hania, kasiawro i Biba;) )
Tak, tak. Ja zaraz idę eksplorować z Szyszką. 15 minut :placzek:

Re: Warszawskie spacery

: środa 14 sty 2009, 07:37
autor: Ania W
hania pisze: Ja znam jeszcze jeden. Ale Irgi też nie będzie.
No fakt...Ja dobrze nie pamiętam, ale czy Wigro nie był wtedy nieco starszy?
hania pisze:Tak, tak. Ja zaraz idę eksplorować z Szyszką. 15 minut :placzek:
I ani minuty dłużej ! :cwaniak:

Re: Warszawskie spacery

: środa 14 sty 2009, 08:19
autor: dorob62
Ikar
Wolałbym nie, bo może wyniknąć z moich wyjaśnień awantura a tego bym nie chciał.
a z jakiego powodu? Bo każdy widział co innego? Hihih. Bez przesady:) To nie powód (przynajmniej dla mnie).
Napiszę co ja widziałam.
Oględnie mówiąc Nemrod po zapięciu na smycz poczuł się pewniej i pozwolił sobie na warknięcie na Hultaja. Co było dalej wszyscy zainteresowani wiedzą.
Nemrod nie warknął:) Hultaj od początku spaceru nie akceptował Nemroda - jego prawo. jedno spięcie na poczAtku, potem Nemrod unikał kolegi:) I my pilnowaliśmy by byli daleko od siebie. Dla bezpieczeństwa. Pod koniec jak Robert zapiął Nemroda moim zdaniem (to widzielismy) to właśnie H. poczuł się pewniej i... nie bójmy się tego słowa rzucił na N. Nemrod na smyczy miał niewielkie szanse i chował się za Roberta. Co zrobił właściciel? Ano nie odciągnął psa... tylko próbował go odwołać z marnym skutkiem. . Nie wiem czy dobrze robił, pewnie tak, ja nie mam doświadczeń. ale ja bym raczej psa zlapała i trzymała. Odniosłam jednak wrażenie jakby Pan H. sam miał obawy:) Ale to moje wrażenie, Efektem- skaleczony Robert, złapany za rękę... i nieco wystraszony Nemrod. Ale to już historia i kaźde takie doświadczenie pewnie Nemrodowi daje do myślenia. To moja wersja. Jak dla mnie Nemrod to wyjątkowo spokojny pies.A z H. po prostu sobie nie leża:) Takie życie:)
Ja oczywiście strasznie się denerwuję w takich sytuacjach o troszkę panikuję ale Robert poradził sobie nieżle choć krwią okupił:)
PS. I nadal nie widzę powodu do awantury :zly2:

Re: Warszawskie spacery

: środa 14 sty 2009, 08:53
autor: hania
Ania W pisze:
hania pisze: Ja znam jeszcze jeden. Ale Irgi też nie będzie.
No fakt...Ja dobrze nie pamiętam, ale czy Wigro nie był wtedy nieco starszy?
Nie pamiętam dokładnie. Ale na pewno był mały, bo do tej pory nie rozumiem dlaczego Irga uwielbiająca szczeniaki tak się zachowała.
hania pisze:Tak, tak. Ja zaraz idę eksplorować z Szyszką. 15 minut :placzek:
I ani minuty dłużej ! :cwaniak:
:placzek: :placzek: :placzek: