wszoleczek pisze:
Założę mojemu kaganiec, bo nigdy nic nie wiadomo. Ktoś może się zacząć awanturować, że 'taki duży pies powinien mieć kaganiec',
Ja bym nawet na bazie swoich doświadczeń powiedziała, że masz to jak w banku

My jedziemy na zasadzie ciągłej konspiry, czyli zakładamy i zdejmujemy oklatkowanie na zmianę.
Raz jeden zostaliśmy przyłapani przez konduktora i padło święte pytanie: a dlaczego ten pies nie ma kagańca. Ale wzięli nas w obronę współpasażerowie: bez kagańca, bo on grzeczny jest! oraz: panie, daj pan spokój!
Konduktor zamyślił się, spojrzał na psa, pogłaskał po głowie: "eee tam, w sumie mi wszystko jedno... ja tam tylko swojej Miśki nienawidzę..." - i poszedł
Jak to mówią, prawo jest dla równych i równiejszych
Tia... to też znam. Mozart po przekroczeniu pewnej bariery wzrostu przeszedł do kategorii tych równych. Równiejsze są wszelkie mniejsze kundelki, bigle i jamniki - one mogą bez kagańca.
Są również równiejsze pod kątem zachowań - kiedyś jakiś terier obszekał Mo w autobusie. Ten stał długo spokojnie, aż się zirytował i posłał mu dwa basowe szczeknięcia. Na ujadanie teriera nikt nie reagował, ale ja usłyszałam: Pani, uspokój pani tego psa.
