Strona 4 z 4

Re: Uszy, uszy.....

: sobota 02 sty 2010, 18:08
autor: hania
Tak naprawdę ucho powinno się czyścić samo. Jeśli jest za dużo wydzieliny i trzeba czyścić to zazwyczaj jest coś nie tak.
A jeśli już czyścic to najlepiej nie patyczkami, watką itp tylko płynami czyszczącymi rozpuszczającymi woskowinę.

Re: Uszy, uszy.....

: wtorek 15 lut 2011, 13:50
autor: zybalowie
Jedna rzecz mnie zastanawia - otóż jak młody miał pierwsze szczepienia to weterynarz kazała mu czyścic uszy co kilka dni, bo ma dużo wydzieliny. Ja szybko zauważyłam, że to pogarsza sprawę i dałam uszom psa święty spokój - po kilu dniach niebywałego wprost syfu w uszach wszystko się samo wyregulowało i odtąd było ok. Przez kilka miesięcy żadnego gmerania w uszach.

Ale ostatnio znowu ma uszy zawalone ciemna mazią. Miałam nadzieję, ze samo się wyczyści, tyle, że wydzieliny przybywało i już nie szło tego sobie tak zostawić. Wyczyściłam mu uszy płynem rozpuszczającym woskowinę i watą. Ale wolałabym mu tam za często nie gmyrać.

Nic mu w uszach nie chlupoce, zapachu podejrzanego nie ma, pies głowa nie trzepie - więc czy to możliwe, żeby tak zabrudzone uszy to był efekt np. zimy i centralnego ogrzewania? :niewka:

Re: Uszy, uszy.....

: wtorek 15 lut 2011, 17:14
autor: ania N
Najlepiej pójść na czyszczenie do weta - sama dokładnie nie wyczyścisz, a mazi trzeba się pozbyć. U nas taka sytuacja pojawia się zawsze na początku jesieni w sezonie grzewczym. Chodzimy wtedy przez 2-3 tyg co kilka dni na czyszczenie i zapudrowanie uszu, aż wydzielina przestanie się pojawiać. ;)
Czasami wet. zapuszcza coś wysuszającego uszy - śmierdzi wtedy w całym domu jak w szpitalu :D

Ps. Fiord przy tym też nie trzepie uszami itp. co wskazywałoby na zapalenie uszu.

Re: Uszy, uszy.....

: wtorek 15 lut 2011, 19:10
autor: zybalowie
O, to mi trochę spokojniej :uff: Dziękuję.

Wet stosuje dokładnie ten sam płyn co my (u niego kupiłam) i tę samą technikę (on mi dał instrukcje) więc nie bardzo mam po co pielgrzymować do niego.

W sumie zakładałam, że to od ogrzewania, bo z oczu też potrafią mu lecieć łezki, a po kilku godzinach na dworze przestają.