Potrzymajcie kciuki za mojego brata...
- kasianiolek
- Posty: 831
- Rejestracja: środa 16 wrz 2009, 21:50
Re: Potrzymajcie kciuki za mojego brata...
Wszystko co piszesz brzmi okropnie, ale mam nadzieję, że ten stan minie i brat stanie na własne nogi. Oby zdrowie fizyczno-psychiczne do niego powróciło.
Nie poddawajcie się! Duchem jesteśmy z Wami!
Nie poddawajcie się! Duchem jesteśmy z Wami!
- Aszemi
- Posty: 6177
- Rejestracja: środa 15 paź 2008, 20:55
- Gadu-Gadu: 4921992
- Lokalizacja: Szczecin
- Kontakt:
Re: Potrzymajcie kciuki za mojego brata...
Po dolince zawsze przychodzi górka a Wasza trwała juz o rok za długo więc teraz już tylko może byc z górki
Nie trać wiary bedzie dobrze
MUSI 

Nie trać wiary bedzie dobrze


Re: Potrzymajcie kciuki za mojego brata...
tych okropieństw jest nieco więcej ale juz mi się o nich nie chce ani pisać, ani gadać. Przedwczoraj wieczorem na klatce piersiowej , bardziej z lewej strony pojawiło się zgrubienie ok 6cmx10 cm. Nie wiadomo co to ani skąd. Na razie obserwują.... Tak się zastanawiam kiedy to się skończy, kiedy te choroby zaczną znikać bo jak na razie tylko się mnożą...Też wierzę, że MUSI się udać, wierzę, bo innej opcji nie ma.
dzięki za wszystkie dobre mysli kciuki i fluidy
- to pomaga nam wszystkim
dzięki za wszystkie dobre mysli kciuki i fluidy

Re: Potrzymajcie kciuki za mojego brata...
Myślę, wspomagam myślami, wierzę, że stan brata może powoli z początku ale zacznie się poprawiać 

- ania N
- Posty: 5017
- Rejestracja: piątek 03 kwie 2009, 18:43
- Gadu-Gadu: 0
- Lokalizacja: Nasiłów /Puławy
Re: Potrzymajcie kciuki za mojego brata...
Co u brata słychać?
„Jak ktoś chce coś robić to szuka sposobu, jak ktoś nie chce nic robić to szuka powodu."
https://www.facebook.com/HodowlaOgaraWislanaOsada/" onclick="window.open(this.href);return false;
https://www.facebook.com/HodowlaOgaraWislanaOsada/" onclick="window.open(this.href);return false;
Re: Potrzymajcie kciuki za mojego brata...
Powoli, powoli wychodzi z choroby. CRP i gorączka zaczęły spadać we właściwym czasie, wygląda na to, że antybiotyk ze wspomagaczami zadziałał. Komplikacji przy tym było co niemiara, ale damy radę. Jeszcze tydzień lub dwa w szpitalu a potem może wreszcie trafi do ośrodka rehabilitacyjnego, gdzie postawią go na nogi. Teraz ma delikatną rehabilitację, takie ćwiczenia bierne, po przy chorym sercu wiadomo - żadnego wysiłku. Kłopot w tym, że psychicznie wysiadł - jest strasznie nerwowy i negatywnie nastawiony do wszystkiego. Od leżenia i braku ruchu boli go ciało, jakikolwiek ruch= ból, więc rehabilitacja.... szkoda gadać. Dobrze, że rehabilitant bystry i odporny to wiele puszcza mimo uszu, ja zresztą sama namawiam brata by krzyczał jeśli ma potrzebę - może to pomoże rozładować tłumiony od miesięcy stres i oczyścić psychikę. Nie chce też jeść. Wciąż coś go boli w okolicach mostka. Od zapalenia wsierdzia powinno już minąć, "coś" co się tych okolicach tworzyło okazało się być ropniem - rozeszło się samo, pewnie pod wpływem silnych antybiotyków. Ale coś jeszcze nie daje mu spokoju. Zastanawiamy się czy przypadkiem nie ma podraznionego od leków przełyku. Bierze na raz kilka tabletek a popija trzema łykami i to na leżąco. Od kilku dni domaga się by mu czytać. No to 2-3 razy dziennie czytam mu przez telefon Wiedźmina. Coraz dłużej skupia uwagę, wsłuchuje się, czasem śmieje. Mam nadzieję, że już żadna chorobowa niespodzianka się nie przypęta a z tego jakoś wreszcie wyjdziemy.
Dzięki za kciuki
- chyba pomogły 
Dzięki za kciuki


Re: Potrzymajcie kciuki za mojego brata...
Czekałam na wieści, cały czas trzymam i nie puszczam...i wierzę, że będzie coraz lepiej 

Re: Potrzymajcie kciuki za mojego brata...
Często o nim ciepło myślę i ciesze się, że choć powoli jest z górki.
Re: Potrzymajcie kciuki za mojego brata...
Super czytać takie wieści ,macie dużą rodzinę ,ma kto go wesprzeć ,to najważniejsze! Wszystkim Wam sił życzymy
i trzymamy nadal !

Re: Potrzymajcie kciuki za mojego brata...
To fakt, po sąsiedzku mieszka drugi brat z żoną i dziećmi i praktycznie każdego dnia pomagają w czym tylko mogą choć swoich obowiązków mają bardzo dużo. Rodzice angażują się na tyle na ile wiek i zdrowie im pozwala.nulka pisze:macie dużą rodzinę
Mnie w tym wszystkim bardzo wzrusza zachowanie dzieci brata - Bartek ma 25 a Maciej 23 lat. Obaj w wieku: "imprezki, koledzy, piwo, panienki". Od roku prowadzą prawie 100 hektarowe gospodarstwo, a ojcem zajmują się lepiej niż wykwalifikowane pielęgniarki. Kąpią go pod prysznicem, podają kaczkę, basen, czuwają po nocach na zmianę z mamą - zarówno w domu jak i w szpitalu. Podobnie zaangażowana jest ich 19 letnia siostra. Razem z chłopakami pracuje w polu i nie tylko, a w międzyczasie uczy się do matury i prowadzi dom.
Bardzo dużo też pomagają różni znajomi, dalsza rodzina. Bratowa czasem wzdycha, że takich długów wdzięczności to do końca życia nie spłaci. Z drugiej zaś strony brat zawsze był taka "dobra dusza" -pomagał każdemu kto poprosił.
Oby już wreszcie wyzdrowiał.