Temat o który chcę zapytać po części poruszony był w wątku
Czy można ogara nauczyć nie zjadania śmieci? . Ale nie ma tam odpowiedzi na to pytanie, po drugie nasza sprawa jest trochę złożona. Ogólnie sprawa dotyczy spacerów z Dunajem u nas na osiedlu. Mamy 2 problemy, myślę, że powiązanych ze sobą. Przyznam szczerze nie wiem jak zacząć wprowadzać zmiany, jak to poukładać.
Ogólnie z Dunajem wychodzimy na spacer 3 razy dziennie po ok. 1 godz. Na weekend jedziemy na działkę (jak jesteśmy w Wawie to robimy dłuższy spacer, miejsce itp.). Czyli jak na warszawskie warunki to chyba nie mało.
Problem polega na tym, że każdy spacer Dunaja to podjadanie. Jest łakomczuchem, choć nie jego wina, że ludzie wyrzucają dużo ciekawych rzeczy (nie mam wpływu na te chore zachowanie ludzi). Osiedle wygląda na czyste, ale Dunaj zawsze coś wywęszy (chleb, mięso, stare kanapki itp.). Jak puszczę Dunaja luzem to biega z nosem przy ziemi i wyszukuje tych różnych atrakcji, nic go nie interesuje. Jak idziemy na smyczy, też ciągnie - czasem uda mi się odciągnąć a czasem nie. Oczywiście jest jeszcze problem, że nie zawsze bierze śmieci, podnosi np: patyczek a ja wyrywny (nie widząc co bierze) mówię feee - i pies pewnie całkiem głupieje. No ale reagować muszę, bo o jakieś zatrucie łatwo. Najgorzej w nocy, nie widzę co ma pod nosem, nawet jak jest na smyczy, a czasem chce powąchać psie zapachy....i taki spacer jest dla obydwu stron wkurzający. Przywołuje, ciągnę smycz, krzyczę feee itp. a potem się okazuje, ze idzie z opuszczonymi uszami puszczając patyczek lub pokazując, ze nic nie ma ze śmieci. I mimo, że na 10 takich sytuacji patyczek jest 2 razy a 8 razy ma jakiś śmieć - to mnie z tym źle. Potrafi na smyczy włożyć pysk do leżącej na ziemi pustej torebki po chipsach
Druga sprawa to ze nie ma konkretnej zabawy podczas spaceru. Może to by pomogło trochę odciągnąć go od podjadania. Nie aportuje (nie lubi tego, a może źle zachęcałem). Ulubiona zabawa to przeciąganie ale tylko w domu), no i jedyna zabawa berek - ja go ganiam (najczęściej robi to na działce w koło samochodu - bardzo to lubi. No a tu na osiedlu jest problem, zazwyczaj chce się gonić w nocy. bawi się dosłownie przez kilka minut (ja gonię Dunaja) i po chwili koniec biegania - chce mnie podgryzać już. Coś na zasadzie, nastraszyć go (coś jak dzieci "idzie rak, nieborak") Problem tylko w tym, że często jest to w porze nocnej a on do tej zabawy głośno szczeka. Innych zabaw nie ma

.
Oczywiście nie było tak przez cały czas. Jak był młodszy bawił się z innymi psami. Teraz tak się nie bawi, powącha, przywita i koniec. Ma dwie dog'dżyce z którymi lubi się bawić ale spotykamy je bardzo rzadko, jedną właściciel puszcza rzadko, druga mieszka dalej za osiedlem..

. Do tego dochodzi fakt, że wielu właścicieli psów....hm.... jak to ująć np: cyt. " proszę nie podchodzić z tym psem, pikuś jest groźny" oczywiście babcia za nic ma zapewnienia, ze Dunaj jest spokojny, do tego nie widzi, ze jej pikuś merda ogonem. Zaczyna go szarpać i odchodzi

. Są właściciele normalni ale ich psy powąchają się tylko z Dunajem i nic po za tym, nie ma agresji ale nie ma zainteresowania. Nie chce narzekać ale tu na osiedlu chyba mamy większość specyficznych właścicieli psów. Najlepsze byłoby aportowanie, bo można byłoby Dunaja wybiegać, choć może taka natura, że woli dreptać
Dobra, rozpisałem się.
Macie jakieś propozycje?, jak to zmienić? może karmić przed wyjściem na spacer? (karmimy 2 razy dziennie po powrocie ze spaceru rano i po południu, po nocnym spacerze nic już nie dajemy). Może wprowadzić jakąś inną zabawę? Może można jakoś nauczyć psa aportować (na szkoleniu powiedziano nam, że może taka natura jedne wolą aportować inne siłować się). Będziemy wdzięczni za jakieś pomysły porady? A żwacze, rumen tabsy zjada. Czy zostaje tylko kaganiec?