Ot, doskonale ujęłaś w słowa moje obawy.
Dlatego napisałam o "pierwszym okresie rozwoju" - po prostu do 6m bałabym się bardzo zaburzyć równowagę składników.
Nasza poprzednia suka - zgodnie z wytycznymi weterynarza, który kilkanaście lat temu bardzo odradzał nam suchą karmę (niemal odprawiając nad nią egzorcyzmy) - dostawała od początku żarcie gotowane. Po kilku miesiącach zauważyliśmy, ze coś jest nie tak - miała dziwne "zgrubienia" na żebrach. Szybka jazda do weterynarza i okazało się, że suka ma początki krzywicy. Szybko z tego wyszła, nie miała z tego tytułu później żadnych problemów, ale teraz, kiedy o tym myślę, po prostu się boję. Nie mieliśmy wtedy pojęcia, że coś zaniedbujemy - nie dodawaliśmy do gotowańca suplementów po prostu nie mając pojęcia, jakich składników i w jakich proporcjach pies w tym wieku potrzebuje najbardziej.
Może myślę jak histeryczna mama, ale po prostu trochę sobie pod tym względem nie ufam i wolę zafundować szczeniakowi dobrej jakości karmę dla malucha i nie mieć obaw o to, że coś przeoczyłam, a przekonać się o tym u weterynarza.
Natomiast w późniejszym czasie już z większą śmiałością chciałabym mu dokładać coś gotowanego (bardzo spodobał mi się np. podrzucony przez aszemi patent na galaretkę z kości).
Generalnie pod względem żywieniowym, jeśli mam w kwestii kulinariów samodzielność decyzji, jestem dość restrykcyjna. Nie wyobrażam sobie np. żeby udało mi się psa przekarmić - ma dostawać tyle, ile mu dla zdrowia potrzeba.
btw. mam kolegę, który z miłości zafundował swojemu psu prawie 30 kg nadwagi

. Uwag nie przyjmował, ale trafiła do niego mam wrażenie tylko jedna: możesz zafundować swojemu psu zawał serca, mój drogi. Zobaczymy, może coś się zmieni.