O linię walczymy...wszyscy

Ja stoję na przegranej pozycji, bo mi nikt nie wydziela
Myślę, że im nieźle chociaż nie nazwałabym tego układu "przyjaźnią od serca". Raczej to kumpele. Razem biegają ( właściwie Orawa za Łozą), sporo się bawią chociaż czasami przybiera to formę raczej zapasów - Orawa chyba trochę testuje na ile może sobie pozwolić. Na razie szanują jak jedna drugiej mówi "nie". Karmię razem - jedna obok drugiej. Kiedyś musiałam pilnować Łozy, bo zjadała i do miski obok startowała - teraz odwrotnie. Ale metoda odwołania w odpowiednim momencie i nagrody zdaje egzamin. Nie mam poczucia, że są nierozłączne, ale póki co jestem zadowolona z takich relacji.
Myszki raczej tylko straszone - chyba nie ten refleks
Orawa jest właściwie tak wysoka jak Łoza - wszyscy twierdzą, że bardzo podobne do siebie

Oczywiście dla mnie różne

Jest trochę krótsza i drobniejsza. Inna motorycznie. Dzieciuch jeszcze.
Jak wystrzeliła do góry to bałam się, że się nie opamięta...ale się zatrzymała i mieści się w moich ramach hodowlanych
