Uchatek ma się dobrze, rośnie jak na drożdżach a tradycją już się stały nasze poranne wyprawy do parku.
Codziennie do południa, my tzn. ja i Uchaty spokojnie wędrujemy sobie na kilkugodzinne przechadzki
Dzisiaj spędziliśmy prawie trzy godziny w parku
Spotkaliśmy wiewiórkę,która skakała po drzewach, psa jamnika który nie chciał się bawić a potem Uchaty wykopał dużą dziurę i schował w niej liście
Nasz piesio gonił żołędzie, które mu rzucałam i przynosił pańci
Znaleźliśmy ślady dzików

biegaliśmy

aż wkońcu położyliśmy się na trawie i odpoczywaliśmy
W drodze powrotnej odwiedziliśmy kaczki ....hmmm mają się świetnie
W parku znaleźliśmy duuuuużo grzybów. Niektórzy mówią, że w tym roku coś ich mało a u nas do wyboru do koloru
Po powrocie do domu obydwoje padliśmy
