O jejku, to ja nawet nie wiedzialem ze taki fajny watek jest.
Kopiuje z bloga:
I mamy pierwsza zbiorowke za soba. Powiem ze jestem milo zaskoczony, bylem w kole od kolegi Mariusza w Zachodniopomorskim. Pojechalismy w skladzie Puszkar, Szlachcianka i kolegi GP MORWA. Na zbiorce mysliwi nie wiedzieli w ogole co to za duzy piekny pies przed nimi stoi. Jak mowilem ze Ogar to byli pod wielkim wrazeniem. Gonczymi tez sie zachwycali.
Polowanie:
Pierwszy miot byl leciutki, padl jeden dziczek.
Drugi miot byl w bagnach. Ciezki teren ale nagonka i psy dawaly rade. Tam tez troche zostalo strzelonych dzikow oraz jeden lis. Przed sygalem droge przeciely nam jelenie, chyba z 8 sztuk oraz inna zwierzyna plowa. Po sygnale poszlismy w bagnisty miot. Psy od razu podjely prace. Juz na poczatku miotu Szlachcianka i Puszkar znikneli mi z oczu. Tylko slyszalem granie Puszkara i strzal, potem znowu granie Puszkara i strzal. I tak z kilka razy. Puszkar caly czas pracowal samodzielnie, Lilka od polowy miotu krecila sie blizej mnie i tylko jak podejmowala trop to znikala. Pod koncem miotu inne psy biorace udzial w nagonce poznajdywaly postrzalki i je osaczaly. Puszkar tez je oszczekiwal ale na bezpieczna odleglosc. Lilly nie byla za to nimi zbyt zaintersowana i trzymala dystans. Jeden naganiacz widzial jak Szlachcianka wypedzila ogromnego odynca z krzakow ale mysliwy nie trafil zwierza.
Trzeci miot tez byl w bagnach ale byl pusty, nie liczac tej sarny za ktora polecialy psy i nie bylo ich z 20 minut. Po 20 minutach wrocily na gwizdek.
Ostatni (dla nas) miot byl na ciezkim terenie, suchym ale za to ciagle pod gorke i stromo z gorki. Wlasnie tam Puszkar nawial na 1,5 godziny. Sarny wrocily sie za nagonka a on polecial za nimi. Na miejscu zbiorki wrocilem tylko z Lilka. Gwizdanie nic nie pomagalo gdyz on mi zniknal za druga gorka a na dodatek wial mocny wiart. W miejscu startu polozylem kamizelke. Po 1,5 godzinnym czekaniu na niego na miejscu zbiorki(czyli na koncu) nagle wyjawil sie z lasu jakby nigdy nic. Albo doszedl po tropie albo mimo wichury jakims cudem uslyszal gwizdek ktorym go wolalem. Ciemno bylo juz jak u murzyna w piwnicy, ale Mariusz twardo ze mna czekal az Puszkar sie znajdzie.
Pokotu niestety juz nie widzielismy ale bylo sporo dzikow.
Na nastepny dzien ulozylismy sciezke psiakom. Bylem w wielkim szoku jak Szlachcianka poszla okolo 800 metrow do celu bez podniesienia nosa znad ziemi. Tego sie po niej nie spodziewalem. Puszkar za to chaotycznie latal w ta i z powrotem. Niestety moja wina bo zaniechalem z nim cwiczen. Farby mam pod dostatkiem ale czasu brak.
To tyle przygod. Teraz zapodam filmiki a zdjecia beda jutro.
No i specjalnie dla Wojtka. Puszkar bardzo ladnie szczeka, przepraszam gra

Slychac bylo go w calym lesie. Po miocie mysliwy z wielkim zadowoleniem opwiadali jak ogar gral w lesie. Dowod rzeczowy na filmie

Pierwsze pedzenie
http://www.youtube.com/watch?v=T90_cuaJXSo" onclick="window.open(this.href);return false;
Szlachcianka glosi martwego dzika
http://www.youtube.com/watch?v=nMiPbdxulz4" onclick="window.open(this.href);return false;
Puszkar i Szlachcianka glosza martwego dziczka
http://www.youtube.com/watch?v=WUL30cRZ23M" onclick="window.open(this.href);return false;
Tak jasno bylo jak odbierali nas z Puszkarem, mozna by powiedziec ze odbierali nas statkiem kosmicznym.
http://www.youtube.com/watch?v=LuR1TBbjaGA" onclick="window.open(this.href);return false;