Re: Dni Ogara Polskiego we Wrocławiu 23-25 września 2016r.
: środa 28 wrz 2016, 20:03
I ja tam byłam… Było naprawdę wspaniale. I im dłużej myślę i wspominam, w czym dane mi było uczestniczyć, już nie z oka cyklonu a z pewnej perspektywy, tym bardziej zdaję sobie sprawę z tego, jak ogromnym przedsięwzięciem było to nasze święto ogara. Ile spraw było przy tym do ogarnięcia, od szczególików, do poważnych problemów. A mimo to, wszystko zagrało, jak nie przymierzając Panowie na rogach przy pomniku Diany. Był czas na rywalizację w ringu, był czas na spotkania, na niekończące się rozmowy przy stołach uginających się od jadła i napitków. Na żarty i śmiech, na zadumę i na wzruszenia…
Kasiu – czapki z głów
Aniu – brawo!
Bardzo dziękuję za ten piękny czas.
Nie sposób wymienić wszystkich pyszności, które spróbowałam… Była tak wielka różnorodność potraw i nalewek, że najstarsi zlotowicze nie pamiętają… A wszystko wyborne! Wiem jedno, uratowała mnie cytrynówka, a ominęła piołunówka… więc na piołunówkę, za rok, się piszę
Jeden, mały smuteczek – byłam bez Iskruli, ale inaczej się nie dało… Mam nadzieję, że ją godnie reprezentowałam.
Pod pomnikiem Diany



Ryś zabezpiecza tyły






Kasiu – czapki z głów

Aniu – brawo!

Bardzo dziękuję za ten piękny czas.
Nie sposób wymienić wszystkich pyszności, które spróbowałam… Była tak wielka różnorodność potraw i nalewek, że najstarsi zlotowicze nie pamiętają… A wszystko wyborne! Wiem jedno, uratowała mnie cytrynówka, a ominęła piołunówka… więc na piołunówkę, za rok, się piszę

Jeden, mały smuteczek – byłam bez Iskruli, ale inaczej się nie dało… Mam nadzieję, że ją godnie reprezentowałam.
Pod pomnikiem Diany



Ryś zabezpiecza tyły





