Strona 26 z 35

Re: Znaczenie użytkowości dla przyszłości rasy.

: wtorek 01 lis 2011, 21:01
autor: 1e2w3a
ania N pisze:Dziczyzna wg mnie jest dużo zdrowsza od mięsa nafaszerowanego rożnymi specyfikami.
Cy to jest wystarczający powód, do zabijania? Zlikwidujmy ubojnie i wtedy będzie to uzasadnione.

Re: Znaczenie użytkowości dla przyszłości rasy.

: wtorek 01 lis 2011, 21:04
autor: ZbyszekC
Wiecie co? Ja się poddaję. :wstydek: Na razie. Teraz idę dalej rozpracowywać komórkę. :happy3:

Re: Znaczenie użytkowości dla przyszłości rasy.

: wtorek 01 lis 2011, 21:06
autor: ania N
1e2w3a pisze:
ania N pisze:Dziczyzna wg mnie jest dużo zdrowsza od mięsa nafaszerowanego rożnymi specyfikami.
Cy to jest wystarczający powód, do zabijania? Zlikwidujmy ubojnie i wtedy będzie to uzasadnione.
Taki sam powód jak zakupy w sklepie mięsnym. :jezyk:

Re: Znaczenie użytkowości dla przyszłości rasy.

: wtorek 01 lis 2011, 21:07
autor: ZbyszekC
Ania zwróć uwagę na dania proponowane przez Ewę. Tam raczej nie ma mięsa. :jezyk_3:

Re: Znaczenie użytkowości dla przyszłości rasy.

: wtorek 01 lis 2011, 21:15
autor: qzia
Dyskusja jest na temat polowania z ogarem lub w ogóle używania go jako psa myśliwskiego. Czy polujemy żeby zabić czy żeby zobaczyć, sfotografować to już inna sprawa. Chyba nie jest to dyskusja czy morderca jest myśliwy czy każdy kto je mięso? Możemy założyć taki wątek ale nie tu nam o tym rozstrzygać. Mam wrażenie, że Zbyszek chciał pokazać, że on nie lubi myśliwych, bo nie i nie będzie psa używał do polowania, bo nie. Nie pojedzie na konkurs bo nie. Sam lata po lesie i poluje z aparatem. Czyli używa psa jak myśliwy. :jezyk: A ja będę latać po lesie bez aparatu i bez strzelby bo tak. I na polowania, bo tak, choć wcale nie poluje i nie jestem myśliwym, bo tak. I będę jeździć na konkursy bo tak i co :jezyk:
Pozdrawiam Kasia

Re: Znaczenie użytkowości dla przyszłości rasy.

: wtorek 01 lis 2011, 21:16
autor: ania N
Nie każdy może się bez mięsa obyć. Tez próbowaliśmy - Jacek nie jadł mięsa przez kilka lat a Ja wytrzymywałam dwa dni. Też dla ideologii i co - nic przeszło nam przynajmniej w tym sensie. :jezyk: Wyleczyłam się z idealizmów i patrzę realnie na świat. Chyba odkąd mam dzieci i muszę je realnie wyżywić.

Więc jeśli mięso jem przyjmuję tez że zostało zabite jakieś stworzenie. Wszystko jedno czy dzikie czy udomowione. I nie mam zamiaru dopisywać tu ideologii - Ja jestem lepszy bo nie robię tego osobiście. :(

Re: Znaczenie użytkowości dla przyszłości rasy.

: wtorek 01 lis 2011, 21:26
autor: ZbyszekC
Powtarzam jeszcze raz. Dyskusja nie miała być na temat polowania z ogarem.
A to czy ja lubię czy nie lubię mysliwych to sprawa gajowego. :gleba:
O ile sobie przypominam nie zabraniałem nikomu polować, brać udział w konkursach, latać po lasach czy jeść mięso.
Tylko w przypadku mięsa prosze pamietać o dokładnym pogryzieniu. :D
Jestem wybitnie padlinożerny bo trudno mnie nazwać drapieżcą. Zgadzam się żeby zjeść mięso musi zostać pozbawione życia jakieś stworzenie. Zdarzało mi się to robić w przypadku drobnych zwierząt hodowlanych. Ale nie sprawiało mi to przyjemności. Trudno, jednak wolę żeby pewne rzeczy za mnie wykonał ktoś inny. :wstydek:
Ot, taka moja mała hipokryzja.

Re: Znaczenie użytkowości dla przyszłości rasy.

: wtorek 01 lis 2011, 22:46
autor: hucuł
Znaczenie użytkowości dla przyszłości rasy.
Zaczynając "od tyłu" - rasy nie byłoby wogóle, gdyby nie dążenie do uzyskania konkretnej wartości użytkowej. Z tego przecież wziął się ogar ze swoim eksterierem i charakterem. No ale wszystkie rasy powstały z powodu niegdysiejszego zapotrzebowania na psy o jakiś tam walorach użytkowych.
Ale to historia. Dziś w Polsce nie można, nawet, jeśli się chce polować z ogarem w taki sposób, do jakiego został niegdyś stworzony. Takie są fakty i to się raczej nie zmieni. Faktem jest jednak również, że istnieje grupa myśliwych /nieliczna, bo nieliczna/, która stara się wykorzystać ogara tu i teraz. Są to bardzo różni ludzie - od egzaltowanych prostych chłopów świniołapów, po myśliwych, którzy wyrośli z ogarem i pies nie jest dla nich narzędziem, tylko nieodłącznym elementem polowania. Polowania właśnie dla przyjemności. Ja nie jestem myśliwym, ale znam wielu, w tym również takich, dla których istota polowania wcale nie sprowadza się do przyjemności zabijania. Mało tego! Jeden z nich nie jest w stanie zabić zwierzęcia hodowlanego. Może to jakaś schiza? Pewnie, że schizą jest też określanie zabicia zwierzaka jego "pozyskaniem". Ale my przecież o użytkowości w kontekście przyszłości rasy...
Nie chcę przynudzać, więc krótko. Z punktu widzenia hodowcy. Dwa psy z mojego miotu trafiły do myśliwych. Równo 20%. Nie oceniam, czy to dużo, czy mało. Rzetelnie wytypowałem psa i sukę, które w hodowli najlepiej rokowały pod tym względem poczynając od wykorzystaniu nosa, poprzez zrównoważonony charakter owocujący spokojną pewnością siebie, chęć używania głosu, aż do oczekiwanej normatywnej /czytaj nieprzesadzonej/ wielkości. Czy się sprawdzą? Zobaczymy. Pomijam takie /istotne przecież/ elementy : może się pomyliłem, może ktoś nie potrafi wykorzystać walorów psa. Zobaczymy. Istotne jest dla mnie co innego w fazie planowania miotu. Otóż w przypadku akurat mojej suki /a punkt widzenia zależy od punktu siedzenia/ i w przypadku moich kryteriów, czyli jeśli znajdę psa dostatecznie mało spokrewnionego i zdrowego, to mogę zadać jeszcze tylko pytanie o jego rozmiar. Więcej życzeń złota rybka nie spełni niestety. Pozostaje się tylko modlić, żeby wybranek był zdolny do rozrodu.
Moja odpowiedź na pytanie zawarte w temacie brzmi :dla przyszłości rasy na dziś moim zdaniem istotne jest jej przetrwanie WOGÓLE. A jeśli to się uda, być może przyjdzie czas na zadawanie kolejnych pytań. A że większość ogarów jest w rękach normalnych ludzi /czytaj nie myśliwych/ to są fakty i myślę, że to się również nie zmieni. Mówiąc szczerze nie widzę najmniejszego powodu, żeby się na to obrażać. Ja bym chciał, żeby dzień świetlny w Polsce trwał 12 godzin przez cały rok, czego wszystkim życzę. Ale co z tego?

Re: Znaczenie użytkowości dla przyszłości rasy.

: środa 02 lis 2011, 02:14
autor: zybalowie
To ja się jeszcze chwilę poprzekomarzam tutaj...
Kochani, bez urazy, ale jak czytam dyskusje o tym, kto ma większą przyjemność z zabijania - rzeźnik czy myśliwy, to mię ręce opadają... :zly2:

Jakie to ma znaczenie, na litość dziejów?
Liczy się to, jak zwierze żyje i jak umiera. Naprawdę jest mu ganz egal czy osobę/istotę zadającą mu śmierć cieszy to, czy smuci...
Bądźmy poważni.

1e2w3a - sokołówko: wychowanie w tradycji myśliwskiej w żadnym razie nie wyklucza wychowania w poszanowaniu żywych istot. Dla myśliwego (z prawdziwego zdarzenia) zwierzyna jest przeciwnikiem, z którym trzeba się liczyć - i który wcale nie jest bez szans. Dla nas (miłośników zwierząt) mięsko z kanapek to produkt. Uzyskany z materiału zwierzęcego, który faktycznie szans na przeżycie nie ma. Dostrzegasz pewną ironię?
Zwłaszcza gdy ranne zwierzę dogorywa kilka dni bo myśliwego stać było ciężkie pieniądze na sztucer i resztę osprzętu a zabrakło na psa by iść po tropie i dobić.
Możesz wpłynąć na zmianę tego stanu rzeczy, szkoląc psa do tropienia postrzałków ;-)
Tak, drażnię się.
Łowiectwo niekoniecznie musi się wiązać z użytkowością psa.
Ale powinno, prawda? Tu się chyba zgadzamy?
Hodowla ogara a polowanie to jednak dwie różne rzeczy.
Czy hodowla psa myśliwskiego a polowanie to dwie różne rzeczy? Polemizowałabym. Jeśli przez użytkowość rozumiesz udział w konkursach, to mam wrażenie, żeśmy zbłądzili... Konkursy są pochodną polowań.
istnieje wątek dogoterapii. Prawie nieczynny.
Pracuję dzielnie nad zmianą tego stanu rzeczy ;-)

Co do reszty wypowiedzi, m.in. AniW, quizi, hani, Ani N - podpisuje się obiema ręcami.

Re: Znaczenie użytkowości dla przyszłości rasy.

: środa 02 lis 2011, 08:08
autor: ZbyszekC
Zybalowie, ja nie poluję i nie widze sensu szkolenia psa bo mysliwi olewają taką konieczność.
Czy łowiectwo powinno wiazać się z użytkowością psa? Ależ oczywiście. Patrz punkt wyżej. Znakomita wiekszość hodowców ogarów, których poznałem osobiście nie poluje. Z hanią i qzią na czele :piwko: Więc chyba jednak polowanie i hodowla to dwie różne rzeczy.
Niewielu rzeźników twierdzi, że zabija zwierzęta bo to lubi. Jeśli takich znasz to radzę uwazać bo to raczej zwyrodnialcy.
A o wychowaniu w tradycji myśliwskiej trudno mówić w sytuacji gdy sporadycznie poluje drugie pokolenie. Smoking leży dopiero w trzecim pokoleniu :jezyk_3:
Jeżeli chodi o schizę. W moim życiu tego było więcej. Nie przeszkadzały mi papugi czy kanarki w klatce ale jaskółki czy kawki natychmist uwalniałem :happy3: