Ropowica
Re: Ropowica
Ja slyszalam.
- miszakai
- Posty: 4790
- Rejestracja: piątek 17 paź 2008, 18:13
- Gadu-Gadu: 0
- Lokalizacja: Bory Tucholskie
- Kontakt:
Re: Ropowica
No i u nas Poliszynel się pojawił...To tak a'propos tego co ze zdjęć wyczytać można i jak pies jest na nich smutny jak suseł
Dla mnie dużą niespodzianką było to czego się dowiedziałam: że choroba się zdarza, wcale nie tak rzadko tylko nie każdy pisze o swoich doświadczeniach. Ja napiszę...Zachorowała nam Świetna Pasja - śliczna sunia...Dla hodowców powinniśmy mieć jakiś wątek typowo hodowlany co by ludzi nie straszyć opisami leczenia czy zdjęciami ale może i tak trzeba, żeby nie było, że hodowanie to sielanka
Malutka miała ok. 3,5 tygodnia jak zauważyłam przejaśnienie na górnej powiece - zupełnie płaskie; myślałam, że to pigment inny w tym miejscu. Już miałam wtedy czujkę włączoną bo widziałam Umyka, bo czytałam i bałam się choróbska. Zmieniło się w jęczmień - lampka czerwona ale przecież to tylko jęczmień. Stosowany Dicortineff w kroplach. 1,5 tygodnia bez zmian. Wstrzymałam się ze szczepieniem. Odkopany artykuł, chyba inny niż powołany w tym wątku bo mi się rocznik nie zgadza. Mam też artykuł dr hab. z SGGW Rafała Sapierzyńskiego o ziarniniakowych zapaleniach skóry w tym o ropowicy, mogę na priva wysłać bo mam pdf i nie umiem wstawić. Nawet korespondowałam z Panem dr o leczeniu Pasji. Po tym czasie pojawiło się kilka krostek wokół oczu, węzły podżuchwowe powiększone. Zaczęłam leczenie. Encorton w dawce 2mg/kg masy ciała 2x dziennie plus osłona antybiotykowa - podobno ważne przez całe leczenie jest podawanie antybiotyku. Do tego Essentiale Forte na wątrobę, probiotyki i suplementacja wapnia dobrym preparatem(stosunek wapnia do fosforu 3:1). Kruszone skorupki jaj do jedzenia. Zmiany (niewielkie i mało typowe) ustąpiły po 3 dniach zupełnie. Odstawianie sterydu po 10 dniach o 1/4 co 4-5 dni. Antybiotyk do końca równolegle. Po kilku dniach od zakończenia leczenia na oczkach pojawiły się zmiany. Nie był to jęczmień, raczej takie kaszaczki jak kaszka manna pod powiekami; prawie niewidoczne. Potem te kaszaczki się powiększały, tworząc torbielki. Walczyłam ok. 1,5 tygodnia kroplami nie mając pewności co do objawów a mając nadzieję, że to nie nawrót. Niestety, zmiany postępowały. Znowu wszczęłam leczenie analogiczne do poprzedniego. W toku leczenia zmieniałam Encorton na bardziej oczyszczony Metapred a antybiotyk z grupy cefalosporyn - Rilexine na łagodniejszy Keflex - w syropku dla dzieci(też z tej samej grupy bo podobno dobrze działa na skórne zakażenia). Mała nie miała mimo 2 ataków choroby żadnych stanów zapalnych, żadnej ropy a jednak...Jej opiekunowie od początku wiedzieli o leczeniu i chorobie. Dziś leczenie jest już na wygaszeniu u nowych opiekunów. Miejmy nadzieję, że objawy nie wrócą. Myślę, jak napisała hania, że chodzi o homozygotyczność w całej populacji ogara a nie o konkretne skojarzenie, chociaż wiadomo, że jedno przekłada się na drugie(to tak a'propos spodziewanego miotu gdzie dla matki szczeniąt Hultaj dziadkiem a dla ojca ojcem 
Choroba sama w sobie nie jest dziedziczna jednak jakaś skłonność w rasie jest. Bardzo ważne jest suplementowanie wapnia bo steryd wypłukuje go z organizmu. Zastanawiam się czy kontynuowanie antybiotyku przy braku ropnych zmian jest konieczne bo jednak rozwala maluchowi brzuchacz bardziej niż steryd
Sunia jakby w nagrodę od natury dostała super charakter. W aucie jeździ bez kropelki śliny od pierwszego razu i jest niesamowitym przytulakiem. Ona samopoczucie miała cały czas dobre. Dziękuję osobom, które otwarcie mówią o tej chorobie i tym, które opisały leczenie i swoje doświadczenie w tym wątku
- to mnie uczuliło i pomogło mi merytorycznie. Dziękuję dziewczynom za konkretną pomoc - już one wiedzą, którym dziękuję 



Choroba sama w sobie nie jest dziedziczna jednak jakaś skłonność w rasie jest. Bardzo ważne jest suplementowanie wapnia bo steryd wypłukuje go z organizmu. Zastanawiam się czy kontynuowanie antybiotyku przy braku ropnych zmian jest konieczne bo jednak rozwala maluchowi brzuchacz bardziej niż steryd

Sunia jakby w nagrodę od natury dostała super charakter. W aucie jeździ bez kropelki śliny od pierwszego razu i jest niesamowitym przytulakiem. Ona samopoczucie miała cały czas dobre. Dziękuję osobom, które otwarcie mówią o tej chorobie i tym, które opisały leczenie i swoje doświadczenie w tym wątku



- Załączniki
-
- Nowy Dokument 16_1.jpg (75.75 KiB) Przejrzano 2374 razy
-
- Nowy Dokument 16_2.jpg (78.69 KiB) Przejrzano 2372 razy
Re: Ropowica
Co prawda łatwiej powiedzieć niż zrobić ale mądrzy ludzie prawią że nie jest istotne co nas w życiu spotyka tylko to jak się z tym uporamy. Osobiście nie widzę nic wstydliwego w ropowicy, choroba jak każda inna, dobrze by było wiedzieć jak jej uniknąć.
"...wcale nie wyprzedziliśmy zwierząt i roślin na drodze ewolucji. Po prostu one poszły w jedną stronę, a my w drugą."
Re: Ropowica
Myślę, że wielu z tych "ludzi" może w przyszłości być hodowcąmiszakai pisze:Dla hodowców powinniśmy mieć jakiś wątek typowo hodowlany co by ludzi nie straszyć opisami leczenia czy zdjęciami ale może i tak trzeba, żeby nie było, że hodowanie to sielanka

Na te proporcje wskazała moja wetka - często w preparatach fosforu jest więcej a to nie o niego w tym przypadku chodzi. Również skorupki zostały przez nią zareklamowane- wapń w nich zawarty wchłania się podobno dużo lepiej niż z wszelakich innych "muszelek"miszakai pisze:suplementacja wapnia dobrym preparatem(stosunek wapnia do fosforu 3:1). Kruszone skorupki jaj do jedzenia.
....Bardzo ważne jest suplementowanie wapnia bo steryd wypłukuje go z organizmu.

No tak chyba musi byćmiszakai pisze:Sunia jakby w nagrodę od natury dostała super charakter. W aucie jeździ bez kropelki śliny od pierwszego razu i jest niesamowitym przytulakiem.


Powiem tak - po Umyku niewiele mnie już chyba w tej chorobie zdziwi, jak mi się kiedyś przytrafi jeszcze to biorę ją na klatę i tyle. Sporo się dowiedziałam, sporo rozmawiałam z różnymi osobami na temat różnych metod leczenia...Czasami trwa to krócej , czasem dłużej...Czy da się uniknąć? Nie wiem, może można opierając się na różnych doświadczeniach starać się minimalizować ryzyko. Jednak raczej nikt gwarancji nie da, że się nie przytrafi.SARABANDA pisze:Co prawda łatwiej powiedzieć niż zrobić ale mądrzy ludzie prawią że nie jest istotne co nas w życiu spotyka tylko to jak się z tym uporamy. Osobiście nie widzę nic wstydliwego w ropowicy, choroba jak każda inna, dobrze by było wiedzieć jak jej uniknąć.
- ania N
- Posty: 5017
- Rejestracja: piątek 03 kwie 2009, 18:43
- Gadu-Gadu: 0
- Lokalizacja: Nasiłów /Puławy
Re: Ropowica
A czy u starszych szczeniaków zdarzała się też ta choroba? Przyznam szczerze że jak Fiord był mały to żyłam w błogiej nieświadomości a teraz przy Bystrej to się ciągle boję. Tylko nie wiem jak długo się bać, w tym artykule to nawet do 6 miesiąca podają ale odkąd śledzę ogarkowo to nie kojarzę takiego przypadku. 

„Jak ktoś chce coś robić to szuka sposobu, jak ktoś nie chce nic robić to szuka powodu."
https://www.facebook.com/HodowlaOgaraWislanaOsada/" onclick="window.open(this.href);return false;
https://www.facebook.com/HodowlaOgaraWislanaOsada/" onclick="window.open(this.href);return false;
- aganowaczek
- Posty: 4360
- Rejestracja: poniedziałek 18 sty 2010, 14:32
- Gadu-Gadu: 0
- Lokalizacja: Koziegłówki
Re: Ropowica
Weterynarz, który leczył moją Gilzę twierdzi, że może wystąpić do 16 tygodnia życia psa.
Panu Bogu świeczkę a diabłu OGAREK 
Hodowla Ogara Polskiego
"z Sarmackiej Tradycji FCI"
534 992 136

Hodowla Ogara Polskiego
"z Sarmackiej Tradycji FCI"
534 992 136
Re: Ropowica
Ja kojarzę. Ale sprzed czasów ogarkowa.ania N pisze:Tylko nie wiem jak długo się bać, w tym artykule to nawet do 6 miesiąca podają ale odkąd śledzę ogarkowo to nie kojarzę takiego przypadku.
A da się uniknąć?SARABANDA pisze:Osobiście nie widzę nic wstydliwego w ropowicy, choroba jak każda inna, dobrze by było wiedzieć jak jej uniknąć.

Re: Ropowica
Pomarzyć można
A tak na serio. Jeżeli znajdziemy przyczynę i zrozumiemy mechanizm rozwoju ropowicy być może uda się jej unikać lub chociaż złagodzić przebieg.

"...wcale nie wyprzedziliśmy zwierząt i roślin na drodze ewolucji. Po prostu one poszły w jedną stronę, a my w drugą."