Dzisiaj byliśmy z Mozartem u weterynarza, bo znowu wyskoczyła mu na oku flumfa.
Weterynarz stwierdził, że jest to problem natury immunologicznej - że jego układ odpornościowy odpowiada bardzo agresywnie na wszelkie bodźce. Wręcz autoagresywnie - dlatego odradził mi podawanie jakiś środków na zwiększenie odporności, a nosiłam się z taką myślą na jesień.
Dostał zastrzyk i Dexametason do zakrapiania 3x dziennie, oraz Encorton.
Cały czas się gryzłam z myślą, czy czegoś nie zaniedbałam, ale wet powiedział że nie mam na to wpływu
Szczęście w nieszczęściu, że młodego to nie boli, a wizyty u weta kończą się w najgorszym razie zastrzykiem, więc nie ma bólu i stresów.
Czeka nas więc znowu pielgrzymowanie d gabinetu przez kilka tygodni

Trudno...
Flumfa jest nas szczęście na jednym oku i z faflami nic się nie dzieje.
Mo waży teraz 17 kilo i sylwetkę ma w sam raz, z lekką sugestią, że mógłby mieć nawet ciut mniej. Więc doszłam do wniosku, że gdybym dawała mu tyle, ile wskazują tabelki na opakowaniach, miałabym słonia, zamiast ogara
Zatrzymał mu się na ten moment wzrost dolnej szczęki i młody po odwinięciu fafli wygląda conieco śmiesznie. Podobno dolna szczęka rośnie skokowo, więc zobaczymy, co będzie dalej...
___________________
Lało dzisiaj przez cały dzień, a my rańcem -na siłę - wyciągamy biednego psa z domu. Oj, jaki on byl obrażony, jaki niechętny. Szedł na smyczy smętnie i tęsknie spoglądał w stronę domu...