Strona 23 z 37

Re: Potrzebna pomoc dla psa

: środa 09 lip 2014, 19:08
autor: Ola i Dunaj
Mam takie nieśmiałe pytanie - czy zapadła już konkretna decyzja w sprawie Brutusa ? Bo czas leci, Węszynoska nadal jest w kłopocie a zadeklarowane comiesięczne wpłaty na utrzymanie psa raczej nie pokryją kosztów :niewka:

I nasuwa mi się jeszcze jedno, kto tak naprawdę powinien podejmować tego typu decyzje (teraz i w przyszłości) Chociaż raczej jest to temat do dyskusji i wypracowania w wątku funduszowym (żeby znowu dyskusja nad aktualnym problemem się nie rozmyła)...

Re: Potrzebna pomoc dla psa

: czwartek 10 lip 2014, 08:59
autor: miszakai
No właśnie. Bo nie wiem czy wpłacać 10 czy kupować krople? ;) :jezyk: Oczywiście czarny humor ale też się zastanawiałam nad tym :zgoda:

Re: Potrzebna pomoc dla psa

: wtorek 29 lip 2014, 20:12
autor: ogończyk
Witajcie. Akurat byłem u Węszynosa i widziałem tego psa. Próbowałem z nim pogadać i wiecie co? Ten pies nie kontaktuje z człowiekiem w ogóle. Stefan(- męska część Węszynosów) twierdzi, że Jemu też nie da podejść do siebie. Toleruje wyłącznie Beatę. (Zresztą, jak moja Gosia poszła Bestię obejrzeć z Beatą to i na Beatę się przez kraty rzucał!) No to, jak Stefana nie toleruje, to komu da podejść do siebie i KOMU CHCECIE TAKIEGO PSA SPREZENTOWAĆ?!
Moim zdaniem TEN PIES JEST DO UŚPIENIA, jak mało który! Nie do oddania - do UŚPIENIA. Sorka, ale to zamknięta hermetycznie w świecie swoich własnych, wykoślawionych obrazów świata i instynktów - Bestia. Może jakiś Zaklinacz z masą czasu dałby radę go obłaskawić...

Wigro, weź go sobie, bo ja jednego przygarniętego Szczurka chowam i drugi się przyplątuje, któremu szukam domku.

Wigro weź go sobie! Przyjadę zobaczyć, jak go zabierasz. Będzie ciekawie i pouczająco.

Re: Potrzebna pomoc dla psa

: czwartek 31 lip 2014, 12:23
autor: weszynoska
Dziś ostatni lipiec....proszę postanówcie co dalej bo Brutus nie może u mnie siedzieć tak w nieskończoność. To nie jest ani do jego dobra ani do mojego.

Pies toleruje tylko mnie, wszelkie próby zbliżenia się do niego przez obce osoby zostały zaniechane...pies po prostu rzuca się do klatki kojcowej z wszystkimi zębami na wierzchu i groźnym charkotem...to samo robi na smyczy, na lince itp...

Nie udało mi się wyrobić w nim jakiejkolwiek chęci do towarzyszenia człowiekowi, merda ogonem i cieszy się na mój widok, ale to jest kojarzone z karmieniem.

Nie chce się głaskać, przytulać ani do tego nie dąży, ogólnie nie dąży do żadnego kontaktu.

Ja się poddaję... :niewka:


Ostatnio był jak wyżej napisał Radek....ze zgrozą w oczach obserwował jak pies się rzuca na widok obcej przyjaźnie nastawionej osoby.

Nikt mu u mnie nie zrobił krzywdy, może z raz podniosłam głos, jak już tak się zaszczekiwał, że każdy miał dość. Pies nie siedzi odosobniony, ma widok na inne zwierzęta, ludzi, psy w hotelu się zmieniają...nie jest samotny, w tej chwili jest "zadomowiony" ...ale to nie o to chodzi. Nie daj Boże jak by się uwolnił.....ja sobie tego nie wyobrażam.

W kojcu siedzi spokojnie, jeśli nikt nie podchodzi to on śpi albo obserwuje, sporo szczeka, jak tylko się coś pojawi w polu widzenia. Nie niszczy, nie próbuje się wydostać...

Ogólnie dzień za dniem przebiega u niego identycznie.....ale problemy pojawiają się jak tylko chciałabym od niego cokolwiek wymagać...zęby na wierzchu.

Raz dzwoniła jakaś starsza pani...chciała pieska do pilnowania...ale myślała że on mieszka w Krakowie ( ogłoszenia nie wskazują jego miejsca pobytu) Nie odważyłam się ją zachęcać ....niestety :zly2:

Re: Potrzebna pomoc dla psa

: czwartek 31 lip 2014, 13:28
autor: aganowaczek
Dla mnie sprawa jest jasna. Ja nie odważyłabym się polecić komuś tego psa. Rozumiem, że nawet jeśli udałoby się cudem zabrać go od Beaty to późniejsze życie z nim jest "na dwoje babka wróżyła" - albo pogryzie, albo nie, a raczej będzie wywalczał sobie pozycję za pomocą zębów. Jak kogoś pogryzie to co wtedy? On jest u Beaty sporo czasu i nawet na nią rzuca się z zębiorami.
Uważam, że być może dobry behawiorysta mógłby tego psa "wyprostować", ale tu pewnie potrzeba dużo czasu i pieniędzy.
Nie każda bida kwalifikuje się do adopcji :niewka: A agresywny pies już najmniej. Myślę, że trzeba podjąć męską decyzję i uśpić psa.

Re: Potrzebna pomoc dla psa

: czwartek 31 lip 2014, 13:48
autor: Ola i Dunaj
Moim zdaniem pies powinien trafić do schroniska - ale które schronisko weźmie psa z hotelu :niewka: nie wiem, nie znam się.
Jeśli weźmiemy pod uwagę eutanazję to chyba nie uda się bez zaświadczenia behawiorysty. Tym bardziej, że nie miał na koncie pogryzienia.
Takie są moje przemyślenia na teraz.
A tak gwoli ciekawości - zachowanie Brutusa się pogorszyło ostatnimi czasy czy tak było od początku ?

Re: Potrzebna pomoc dla psa

: czwartek 31 lip 2014, 14:18
autor: weszynoska
U nas nie ma schroniska, jest jakies przytulisko dla zgubionych psów w mieście...ale to tylko kilka miejsc i na pewno nie wezmą psa z hotelu bo niby na jakiej podstawie :niewka:

Brutus się nie zmienił.....ani na lepsze ani na gorsze, po prostu zaakceptował sytuację, nie jest mu u mnie źle, on nie zna innego życia więc kojec i spacer to ok.

Myślałam, że on jest zastraszony, jakis bity czy co....więc tak reaguje , ale od lutego jego reakcje się zupełnie nie poprawiły.

Nie jest zaborczy, myslę, że nie można twierdzić, że on sobie mnie wybrał, żadne tam górnolotne pomysły....

On mnie zaakceptował jako osobe dającą jeść....ale jak chcę na nim coś wymóc....choćby zmianę kierunku...to pokazuje zęby

Nie nauczyl się choćby łapy dawać...smakołyki na spacerze go zupełnie nie interesują, jak go pociągnę na lince w swoją stronę to podbiegnie, czasami usiądzie, wtedy daję...ale jego to nie cieszy, nie chce sie bawić....nie ma szans np. na piłeczkę czy patyk. Zupełnie nie wie co to jest....

W kojcu jest spokojny dopóki nikt do niego nie podchodzi. I wcale nie wygląda na zmartwionego czy zestresowanego. Jemu tak dobrze.

Ja nie jestem behawiorystą, nie znam się na trudnych psach, jedynie co to w tej chwili omijam problem i stosuje mu codziennie tą samą dawkę atrakcji czyli wyprowadzanie i karmienie.

Re: Potrzebna pomoc dla psa

: czwartek 31 lip 2014, 15:02
autor: AniaRe
Wiecie, jakoś nie ma chyba konieczności -gdyby do tego doszło - tłumaczenia, że pies byl w hotelu. Stracił dom, bo umarł jego własciciel, nie ma się nim kto zająć i tyle. To w sumie jest prawda.

Re: Potrzebna pomoc dla psa

: czwartek 31 lip 2014, 16:42
autor: weszynoska
Tylko wiecie...ja tak nie mogę sobie wziąć psa na sznurek i pójść do przytuliska....nikt go ode mnie nie odbierze, pomijając jego zachowanie. W przytulisku są psy wyłapane z interwencji...i przetrzymywane w ramach szukania właściciela...a po 14 dniach wywożone gdzieś w Polskę.

Nikt mi psa nie weźmie bo ja mam ochotę oddać...i jak mam się tłumaczyć skąd się u mnie wziął...kłamać nie umiem...powiem, że mi przywieźli...no to sobie go weź mi powiedzą...

U nas wyłapać nawet jak bym zgłosiła to kosztuje gminę 1000 zł....wolałabym z wójtem mieć dobre układy i nie naciągać własnej gminy na koszty :(

Normalnie ja nie wiem...nawet nie myśle co by było gdybym musiała mu ubrać kaganiec??? Ciekawe...głaskać się nie chce...ile razy próbowałam to się odsuwa...nie chce być dotykany , albo jak już stoi to zastyga w bezruchu...a w oczach dziwny błysk niepewności....więc ostrożnie nie przekraczam tej magicznej linii....bo co jak mi rękę odgryzie ;)

Re: Potrzebna pomoc dla psa

: czwartek 31 lip 2014, 17:13
autor: hania
Muszę przyznać, że trochę się pogubiłam.

11 lutego
Człowiek jest do prowadzenia, dania jeść i tyle. Nie zauważyłam chęci pogłaskania na razie, ale jak go namówię to podchodzi i spokojnie można za uszkiem wydrapać. Zastyga wtedy na przykulonych nogach...widac że to nowość.
Nie ma już agresywnych szczerzeń zębów..to było tak na wszelki wypadek na samym początku.
13 lutego
A pies na codziennych spacerkach zaczyna się cywilizować. Na smyczy ciągnie jak normalny ogar, michę wciąga nie wąchając, jak mnie widzi to tańczy taniec radości.

Bez problemu zapinam smycz, podaję jedzenie głaskam, odpinam smycz.

Na spacerze żyje w świecie zapachów, nie reaguje na wołanie , gwizdanie itp....jutro spróbuję ze smaczkami ( dzisiaj leje)

W kojcu grzecznie mieszka, nie dobija się do wyjścia, ale boję się go spuścić ze smyczy po jego pierwszym pokazie przeskakiwania. Jeszcze czas.

Ale to normalny pies...wiejski trochę, trochę samodzielny.
31 maja
Mieliśmy teraz na hotelu suczkę z cieczką....jak próbowałam go odciągnąć na spacer w innym kierunku niż jej ślad zostawiony na trawie to rzucił się do mnie z zębami :zly2:
Ujada na każdego kto podejdzie do kojca...i w tej sytuacji po prostu się boję że adopcja przez kogokolwiek nie dojdzie do skutku bo...potencjalny chętny zrezygnuje na widok zębów....
1 lipca
Brutus może u mnie zostać....jakoś sobie poradzę, on potrzebuje właściciela, który będzie miał tylko jego...może w takich warunkach się odrodzi.

Jest coraz spokojniejszy. ale wymaga uwagi, on lubi jak do niego chodzę z tym że kojarzy sobie mnie ze spacerem i jedzeniem :(

Normalnie wchodzi do pomieszczeń, merda ogonem, ale nie przychodzi na głaskanie....nie zauważyłam ani raz, że cieszy go kontakt z człowiekiem oprócz karmienia.
Z początkowych postów wyczytałam, że Brutus nie jest co prawda bardzo proludzkim psem, nastawionym na kontakt i że potrafi w kryzysowej sytuacji pokazać zęby, ale ogólnie jest psem niekłopotliwym. Miesiąc temu zastanawialiśmy się co zrobić i Węszynoska zadeklarowała, że może u niej zostać. Po miesiącu okazuje się, że nie dość, że znowu musimy podjąć decyzję co jego dalszych losów to jeszcze mamy na utrzymaniu bestię. Zanim wypowiem swoje zdanie chciałabym wiedzieć jaki ten pies naprawdę jest i jak zmieniało się jego zachowanie od lutego - otrzymując trochę sprzeczne informacje trudno podejmować decyzje.

I jeszcze z konkretów - proponuję zacząć od tego żeby Węszynoska napisała jakie w ogóle widzi możliwości. Nie za bardzo sobie wyobrażam żeby ktoś z innej części Polski jechał po to, żeby oddać psa do schronu czy go uśpić.