No i w końcu nas też dopadło.
Wczoraj wieczorem Fiord był jakiś osowiały, wcześniej zwymiotował i nie chciał jeść, po brzuchu mu jeździło. Uznaliśmy że to jakaś niestrawność. Ale dzisiaj zaczął sikać z krwią - no i już było wiadomo że na sygnale do weta.
Długo nie było co szukać, babeszja w krwinkach - sama też oglądałam, morfologia jeszcze nie taka zła więc raczej wygląda na początkowe stadium.
Trochę pokłuli ale w sumie nie było tak źle - tylu ludzi wygłaskało.
Fiord jako pacjent i załoga Centrum Weterynaryjnego w Puławach.
No i się leczymy...
ps. Obrożę miał założoną 12 marca, działała bo znajdowaliśmy martwe kleszcze, zresztą potem zaraz przyszły mrozy. Prawdopodobnie złapał kleszcza tuż przed.

Zresztą dzisiaj był trzecim psem z babeszją w centrum.