No i doopa zbita...mieliśmy zrobić sesję plenerową z maluchami, pospacerować z psiurami, potrenować konno... Chcesz rozśmieszyć Pana Boga? - powiedz Mu o swoich planach
Mój Iben dziś rano mocna kulawizna na lewy przód. Więc "na cito" rozebranie z podkuw. Lewa bolesna noga poszła ok, ale przy prawej (jak musiał stać na chorej lewej) już nie bardzo. Wyrywał, nie mógł ustać. W końcu prawie się przewrócił i ratując się przed przewróceniem się na mnie przydepnął mnie podkutą tylna nogą, wsparł się na mnie...A ja jak idiotka otumaniona upałem do roboty przy kulawym koniu założyłam sandałki...Skutek? Popękane kości śródstopia, ból niemiłosierny, SOR, RTG, unieruchomienie...
Do konia zaraz wzywam mojego speca od nóg - najlepszy w Polsce, z opolskiego, drogi, ale skuteczny
Ja - przeciwzapalne, przeciwbólówki...
No i szczeniaki - przeprowadzone do pokoju dziecięcego, wymagające codziennych zabiegów higieniczno-socjalizujących...Ciekawe jak wykrzywię nogę, żebym mogła wszystko zrobić...
A na wystawę w Będzinie to albo Piotrek Łycka wystawi

albo nam przepadnie...
No i planowane zawody w Opolu stoją pod dużym znakiem zapytania...
Wszystko co nas nie zabije... - wspominałam już?
