Na zachodzie to nawet pogoda jest lepszaEni pisze:Rozumiem, że u nas to można się pokusić o myślenie, że organizacje promują czy sterylizują bezdomne zwierzęta, uznając je za mniej ważne niż rasowe czy w prywatnych rękach. Ale tych Zachodnich bym o to nie posądzała. Tam pies czy kot jest poddawany zabiegowi z myślą, że to go przygotowuje na adopcję, że ma być dzięki temu zdrowy i szczęśliwy, a nie tylko nie mnożyć problemu bezdomności. Wiem też, że wielu weterynarzy wcale nie zna się na najnowszych badaniach czy też powiela mity odnośnie zabiegów.

Rozumiem, że do weta chodzą tylko właściciele sterylizowanych zwierzaków?Swoją drogą, zastanawia mnie, jak wykonuje się badania na psach w Pl odnośnie powikłań, jak dociera się do grupy badawczej, skoro jest wiele psów, których wet nigdy nie bada albo tylko raz w roku robi zastrzyk na wściekliznę? Czy to nie jest trochę tak, że tylko psy z powikłaniami trafiają do lekarza, a psy nigdy nie sterylizowane chorują bez badań, bez pomocy lub umierają na łańcuchu czy w stodole?

Wszystkie badania, które widziałam i które dowodziły, żeby jednak na "huuura" nie sterylizować wszystkiego były robione na zachodzie.
Poproszę argumenty "za". Zakładając, że właściciel ogarnia popęd seksualny psa (i zupełnie abstrahując od tego, że niektórym samcom kastracja zupełnie nie przeszkadza w próbach krycia - mam nawet taki egzemplarz w domu), jest odpowiedzialny i radzi sobie w czasie cieczki suki, i nie ma wskazań zdrowotnych do przeprowadzenia zabiegu.Oczywiście, zgadzam się, że zawsze trzeba sprawę przemyśleć, ale jednak uważam, że sterylizacja to nie tylko sposób na bezdomne zwierzęta, ale poza wyjątkowymi sytuacjami i zwierzętami przeznaczonymi do hodowli, warto poddać jej swojego pupila.