Warsztaty dla ogarów Żohatyn/Piątkowa 2018
I już po warsztatach. Czas spędziliśmy miło ale i pracowicie na pięknej przemyskiej ziemi, pośród potężnych lasów, sycącej oczy wszechobecnej zieleni, kojącej ciszy i spokoju, z dala od napięć codzienności.
W zajęciach uczestniczyło 9 ogarów ( Dumna, Jaga, Raj, Safira, Amir, Prawdziwek, Bajer, Rozmaryn no i Eria (najmłodsza, pięciomiesięczna uczestniczka warsztatów) - ale były też i psy towarzyszące, np. mój drugi ogar Ares oraz kilka gończych.
Mieszkaliśmy w Piątkowej, ale zajęcia odbywały się nie tylko w tym miejscu ale również w pobliskim Żohatyniu. Instruktorzy wymagający, z dużą wiedzą i doświadczeniem, chętnie dzielący się swoimi spostrzeżeniami i uwagami dotyczącymi pracy psów. Moja Eria miała tylko taryfę ulgowa jeśli chodzi o długość ścieżek jaką musiała przejść.
Przemili gospodarze, miłosnicy wszelkich staropolskich tradycji, codziennie serwowali nam posiłki, których przepisy pochodziły nawet sprzed kilkuset lat, gotowane, smażone i pieczone na tradycyjnej kuchni węglowej. Punktem kulminacyjnym była biesiada na której zaserwowano nam staropolski rosół (dość tłusty ale smakowo doskonały), paluszki z serem, ciasto z nadzieniem ziemniaczanym, duży pieczony udziec z dzika (każdy odkrajał dla siebie stosowną porcję), mięso duszone w kociołku nad ogniskiem, pieczone buraczki, własny chleb na zakwasie, masło, własne nalewki, warzone piwo i jakiś staropolski deser w którym jedną z przypraw był szafran.
Pierwszego dnia, po przywitaniu się i wysłuchaniu dość obszernego wykładu z przepisów konkursowych, poszliśmy do pobliskiego lasu założyć ścieżki tropowe, wcześniej już oznakowane przez organizatorów kartkami. Po kilku godzinach wzięliśmy swoje psy i poszliśmy z nimi by popracowały trochę na tych sfarbowanych tropach. Oczywiście nr ścieżki na której pracował pies musiał być inny od numeru tej ścieżki którą wcześniej „wylał” właściciel.
Potem poszliśmy na wielka łąkę gdzie sprawdzaliśmy tzw. „ostrzelanie” psów (psy na długich linkach lub luzem).
Na drugi dzień część psów (tych bardziej zaawansowanych) pojechała do Żohatynia by popracować na dłuższych ścieżkach, (załozonych poprzedniego dnia przez organizatorów) na dystansie bardziej zbliżonym do konkursowego, zaś pozostali na miejscu w Piątkowej tropili na ścieżkach krótszych (ok 200 m). Później wszyscy spotkaliśmy się w Żohatyniu gdzie sprawdzaliśmy zachwowanie się naszych psów przy trenażerze – atrapie poruszającego się dzika. Nie moglismy korzystać z zagrody dziczej więc pozostał nam ten trenażer. Każdy z psów osobno był wzywany do tego „dzika” a szkoleniowcy obserwowali jak pies reaguje by później podzielić się z właścicielem swoimi uwagami i udzielić stosownych wskazówek na przyszłość. Tak jak to zostało zaznaczone przy powitaniu – psy nie nauczą się tu wszystkiego, jedynie mogą czegoś zasmakować, coś zapoczątkować – a właściwym szkoleniem musi się później zająć właściciel.
Tego dnia ćwiczyliśmy też posłuszeństwo. Nawet Ares który przyjechał jako pies towarzyszący został zaprzęgnięty do tych ćwiczeń. Znalazł się bowiem chętny (Mariusz Krupa) by sprawdzić jego umiejętności pod tym względem. Uparty Ares i słusznej postury nowy przewodnik pasowali do siebie i Ares nie miał wyboru – musiał być posłuszny.
Trzeci dzień w całości był poświęcony wykładom. Zaproszeni goście mówili o historii ogarów, o tym skąd pochodzą, jak się znalazły na terenie Polski, o ich pracy w łowisku, czy się ta praca różni a w czym jest podobna do posokowca czy GP, o hodowli ogara pod kątem użytkowym, o ogarze w kulturze i sztuce, o przygotowaniu sie do polowania i zasadach bezpieczeństwa. Poruszono też wiele innych wątków bo te wykłady często były przerywane pytaniami (o co zresztą prosili wykładający) i schodziły na inne tory ale wracano do tego co było przedmiotem wykładu.
Ostatniego dnia już nie było żadnych szkoleń, po śniadaniu zakończenie i rozdanie dyplomów, podziękowania dla organizatorów (tych od szkoleń i od logistyki – ULA wielkie dzięki za Twoją sprawną organizację i kontrolę tego przedsięwzięcia), pakowanie się i rozjazdy do swoich domów w różnych częściach kraju.
Poranek w Piątkowej

- DSC_2210.JPG (86.22 KiB) Przejrzano 2427 razy
Otwarcie konkursu

- DSC_2227.JPG (72.22 KiB) Przejrzano 2428 razy
Po kolei przedstawiamy się, tu Leszek z Rozmarynem

- Przedstawiamy się ROZMARYN z Leszkiem .JPG (118.63 KiB) Przejrzano 2428 razy
Uwagi po zakończeniu ścieżki

- DSC_2242.JPG (98.23 KiB) Przejrzano 2427 razy
Trenażer

- DSC_2256.JPG (144.85 KiB) Przejrzano 2427 razy
Dumna przy "dziku"

- Dumna _ jakiś dziwny ten dzik ....JPG (181.41 KiB) Przejrzano 2427 razy
Bajer rozpoczyna tropienie

- Bajer .JPG (173.36 KiB) Przejrzano 2426 razy
Amir po pracy, oj pić się chciało

- Amir wypoczywajacy .JPG (133.47 KiB) Przejrzano 2426 razy
Odpoczywająca Eria

- DSC_2252.JPG (114.34 KiB) Przejrzano 2426 razy
Czekamy i rozmawiamy

- DSC_2238.JPG (74.57 KiB) Przejrzano 2426 razy