To Heca Grające Echo. Osoba, która ją kupiła w momencie kiedy jej nie chciała przekazała ją z dokumentami jakiemuś weterynarzowi, który miał ją przekazać dalej…no i pies jakoś znalazł się w schronisku . A potem jej losy są dość dziwne. Przede wszystkim dość dziwne okazało się podejście służb zajmujących się problemem bezdomności i pracowników/wolontariuszy schroniska.
Suka ma tatuaż, czytelny. Odnalezienie na tej podstawie hodowcy to max 24 godziny. Tymczasem suka w jakiejś „przechowalni”(miejsce niezidentyfikowane więc nie wiem gdzie właściciel miałby jej szukać, zwłaszcza gdyby nie był „tutejszy”) a potem w schronisku przebywała od maja! Owszem właściciel miał dużo czasu, żeby ją znaleźć…. Tylko, że tym razem jemu nie zależało. Jednak było też dużo czasu, żeby ją zidentyfikować i umożliwić szybkie opuszczenie tego miejsca i np. powrót do hodowli. Tym samym pies nie zajmowałby miejsca w schronisku i nie generowałby kosztów, a to raczej nie poprawia ogólnej sytuacji zwierząt bezdomnych. Niestety po rozmowach z osobami, do których podany był kontakt, a także z innymi związanymi ze schroniskiem nie można się oprzeć wrażeniu, że komuś nie zależało na dobru tego psa. Co więcej chyba pokutowała za niechętny stosunek tychże osób do psów rasowych i hodowców. Przykre….Psy rasowe oczywiście nie są lepsze od kundelków, ale nie są też gorsze…Jeżeli psa rasowego można szybciej „wyjąć” ze schroniska to dla dobra pozostałych należy to robić.
W tej sprawie bulwersujące są jeszcze inne rzeczy oprócz tego, że świadomie zatajono jej tatuaż. Suka została wydana świeżo po sterylizacji ( ze szwami) i po wykonanym zabiegu na powiekach (także ze szwami) – oczywiście bez wcześniejszej konsultacji. Rozumiem wykonywanie sterylizacji u psów przebywających w schroniskach ( normalnie w trybie – kwarantanna
>szczepienie,odrobaczenie>sterylizacja/kastracja), to oczywiście zapobiega niechcianym ciążom w tych miejscach, chłodzi też nieco zapędy tych, którzy czają się na psy rasowe/w typie tylko w celach zarobkowych. Nie wiem jednak czy trzeba było czekać aż 5 miesięcy żeby się wziąć za te sprawy w tym przypadku, biorąc pod uwagę, że w tym czasie suka mogła (albo miała) mieć cieczkę w schronisku. I to w momencie, kiedy rozdzwoniły się telefony osób związanych z rasą, gotowych pomóc, wiadomo było, że suka idzie do dobrego domu, hodowca jest w kontakcie ze schroniskiem.
Finał jest taki, że Heca zamieszkała sobie szczęśliwie we Wrocławiu u byłego właściciela ogarki – Zorby z Pasją.

Tylko czy musiała tyle miesięcy spędzić w schronisku?
I refleksja- Zawsze uważałam, że lepiej tatuować niż chipować – jeżeli tatuaż jest dobrze wykonany to identyfikacja psa to kwestia co najwyżej godzin i nie wymaga wiedzy tajemnej, można go przeczytać bez żadnego sprzętu. Ale teraz?
A w całej sprawie duże podziękowania za zawziętość należą się Monice – diamantinie, bo nie odpuszczała, dobijała się do schroniska jak mogła uruchamiając różne kontakty i Magdzie, bo szybciutko zajęła się sprawą doprowadzając do szczęśliwego finału
