Wigro pisze:
Szkoda mi Łozy . Wigro w dokładnie takiej sytuacji ( brak krwi na początku, zawrócenie mimo poprawnej pracy, tłok na odłożeniu) zdurniał nie wiedział co chcą od niego a ja zostałem pouczony przez "eksperta" że to dla zabawy przecież i niepotrzebnie się irytuję. Może i dla zabawy ale robienie psu kaszany w głowie za własne pieniądze nie jest OK.(mimo że nikt nie zginął)
Łoza już się otrząsnęła
Prawdę mówiąc te sytuacje trochę się jednak różniły, bo w Jaśkowie na odłożeniu były warunki dużo bardziej komfortowe niż np. na konkursach w Suchodole, Rydzynach czy dla pierwszego psa z 4 w turze teraz w Uśniakach. Mimo grupowego odłożenia psy nie były tak narażone na rozproszenia ze strony innych czekających wraz z psami (pomijam piszczące psy sąsiednie

). Ok, zgoda - pies odłożony powinien leżeć niezależnie od rozproszeń, ale fair byłoby wtedy, gdyby wszystkie zostawały w takich samych warunkach, a nie pierwszy z czterech w partii.
Te ścieżki były lane raz - w Jaśkowie niezależnie od wylosowanego numeru ścieżki lanie "konkursowe" to było piąte lanie tej samej ścieżki dzień po dniu.
Robienie psu kaszany w głowie nie jest fajne ani za pieniądze ani za darmo. Gdyby każdy z nas miał w takich sytuacjach przez rok od incydentu przeżywać jedną ścieżkę to ja powinnam do sierpnia przyszłego roku powoływać się na ścieżkę nr 1 w Trześni, która była położona tak, że tuż przed końcem, bez łoża nagle skręcała pod kątem 90stopni w lewo, szła sobie drogą i potem znowu w prawo pod górkę. Trzy razy ściągałam psa razem z p. Zającem, bo oboje myśleliśmy, że to niemożliwe i że suka zeszła, tym bardziej, że nie było widać dalszych oznaczeń. Dopóki p. Zając nie stwierdził - dobra idziemy za nią...Doszliśmy

I co miałam zrobić? Obrazić się na innych kursantów?
Bez sensu. Gdybym miała się tak męczyć zrezygnowałabym z tego typu imprez a błędy może popełnić KAŻDY! I rozkładający ścieżkę, i przewodnik ...i pies (chociaż ten zapewne zazwyczaj stwierdza, że są inne fajniejsze rzeczy niż łażenie po ścieżkach więc to wolna wola a nie błąd

)
To była, jest i będzie ZABAWA - jeżeli pojawiają się jakieś niedociągnięcia należy wyciągnąć wnioski. Te dwie ścieżki nauczyły mnie... a właściwie utrwaliły

:
a) Trześń - trzeba ufać psu nawet jeżeli ścieżka biegnie zupełnie irracjonalnie.
b) Uśniaki - trzeba ufać psu nawet jeżeli ścieżka biegnie zupełnie irracjonalnie. Jeżeli następnym razem zobaczę takie niedociągnięcia głośno powiem o nich sędziemu już na wstępie.
A to zaufanie jak okazuje się jest tym trudniejsze im mniej mamy potwierdzeń w otoczeniu, że nasz pies jednak dobrze robi. Także takie utrwalenia się przydają.
Osobiście zamierzam przy najbliższej okazji porozmawiać z organizatorami powyższej imprezy i zwrócić uwagę na niedociągnięcia - na spokojnie, poza konkursowymi emocjami.
Bo :
qzia pisze: Ktoś pewnie zapomniał, że początek miał być oznakowany też dla przewodnika.

takich rzeczy da się łatwo uniknąć.