Teraz powiem coś dyskusyjnego:hania pisze:Uważam, że jeżeli ktos już decyduje się na psa rasowego to powinien sie zainteresować co to jest rasa
czy na pewno? Większości ludzi wydaje się, że wiedzą doskonale, czym jest rasa i nie przyjdzie im do głowy żeby się w ogóle nad tym zastanawiać.
Dla większości ludzi rasa to to, jak pies wygląda. Pies jest rasowy wtedy, kiedy jest po rodzicach wyglądających rasowo, a oni są po rodzicach, wyglądających rasowo itd...
Taki mi się obraz narodził po rozmowach ze zwykłymi posiadaczami psów na wybiegach i spacerach.
Pierwsza moja myśl brzmiała wtedy: no kurde, ale jak można mieć psa i tak mało o psach wiedzieć... A potem jednak myślałam sobie: no dobra, ale czy ten tu facet z racji tej niewiedzy zajmuje się swoim psem gorzej, niż ja? Nie ma pojęcia, co to jest rasa, o rodowodzie ma jakieś dzikie pojęcie... Ale pies jest wykarmiony, wylatany i wesoły, więc może to wcale nie jest taka fundamentalna wiedza?
Tylko jaką możemy tu zastosować analogię do zakupu psa - co w tym przypadku miałby oznaczać "samochód po stłuczce z przestawionym licznikiem"?Pan Kowalski może też kupić samochód na giełdzie w Słomczynie nie spradzając niczego i potem się zdziwić, że samochód po stłuczce, z przestawionym licznikiem i kradzionyJego wybór.

To, że nabywca dał się zrobić w konia i uwierzył, że pies jest bez rodowodu, bo urodził się jako ostatni?
No i... dalej ma psa

Moi rodzice kupili kiedyś właśnie takiego owczarka - biorąc sobie zupełnie na serio zapewnienie, że suka jest bez papierów, bo papiery ma tylko pierwszych pięć szczeniaków.
Pies wyrósł, miał się dobrze, wyglądał na owczarka, zachowywał się jak owczarek, przez wszystkich określany był jako owczarek i pomarł mając w książeczce zdrowia wpis "owczarek niemiecki". Ja dzisiaj oczywiście wiem, że owczarek jak z koziej dupy trąbka, ale nic to nie zmieniło ani w naszym życiu ani w życiu psa.
Co staram się powiedzieć: że wiedza na temat rasy i rodowodów to chyba nie jest podstawowa wiedza, jaką potencjalny posiadacz psa powinien się legitymować. W sumie można to potraktować jako kamyk do ogródka hodowców i hodoffców, bo to od nich moim zdaniem zależy, czy owczarek będzie owczarkiem

CelneAniaRe kiedyś przekonała policjanta do zakupu psa z rodowodem własnie pytaniem "a samochód bez papierów by pan kupił?"

Nie mam nic przeciwkoWyrywam z kontekstu, ale dalej jest w tym samym duchu, więc dlatego.

Psa kupuje się z różnych, subiektywnych powodów. Ale o każdego trzeba potem dbać i zapewnić mu chociaż to egzystencjalne minimum.A więc psa kupuje się po to, żeby mieć obowiązki względem niego? wyprowadzać, karmić i leczyć? To po co? Nie lepiej japoński gadget nabyć?
Jest szkodnikiem, zgadza się. Ale raczej nie dlatego, ze dorabia jakąś ideologię - po prostu z braku wiedzy. Najczęściej nawet nie wiedząc, że nie wie i nie mając pojęcia, dlaczego powinien wiedzieć. Kto powinien mu to uświadomić? Moim zdaniem hodowca.Jeśli ktoś (czytaj: "Kowalski") do swoich nieodpowiedzialnych poczynań dorabia ideologię, to nie można udawać, że ma do tego prawo, bo jest szkodnikiem.
Zgoda, podpisuję się pod tym obiema ręcamiBo kupowanie psa z zarejestrowanej hodowli ma głęboki sens. I mówienie o tym, jak najszerzej, także.

Dlaczego nie skusiłam się na pieski z Allegro? Bo wiedziałam już, co za takimi ofertami stoi - nie chciałam tego popierać. Ale kiedyś nie wiedziałam. Dowiedziałam się dzięki periodykowi przysyłanemu mi przez stowarzyszenie ekologiczne.Ja nie wiedziałam, teraz wiem, moje myślenie zostało diametralnie zmienione JEDNYM KONKRETNYM ARGUMENTEM, który uzasadnia posiadanie psa z rodowodem.
O tym, czym jest rasa i czym jest rodowód, dowiedziałam się ładnych kilka lat temu z... forum o świnkach morskich

Z internetu nie korzystałam, w poradnikach o tym, jak dbać o psa słowa o tym nie było, a przez myśl by mi nie przeszło, żeby kupować sobie jakąś książkę dla hodowców czy kynologów, bo i po co?