W sierpniu wyjechaliśmy do Białej pod Sulejowem. Ja, Kuba i część naszych psów. W pierwszym tygodniu Kuba brał udział w kursie: dla młodych trenerów na którym Joasia Bohdziun przygotowywała młodzież (8 osób) do przyszłej pracy z psami. Ja głównie odpoczywałam i chodziłam na długie spacery. W drugim tygodniu szkoliliśmy nasze retrievery: Tajgę, Sonię (labki) i Amalkę (tollerek). Na drugi tydzień zabraliśmy do Białej Zbyszka. Chłopak siedział tylko na wsi. Jeździł do weta. Właściwie socjalizację miał dość marną. Ponieważ zgłosiłam go na Klubówkę, to trochę bałam się, że sytuacja go przerośnie. Zbyszko jednak mnie nie zawiódł. Co geny to geny. Od pierwszego dnia otwarty na wszystkie nowości. Bez lęku w stosunku do obcych. Łagodny dla innych psów. Posłuszny. Nawet chętnie przybiegał na gwizdek wraz z moimi sukami. Joasia Bohdziun bardzo go chwaliła. Pięknie się odkładał podczas gdy suki aportowały z wody lub lądu. Cierpliwie wraz z całą ekipą czekał przed stołówką kiedy my jedliśmy posiłki. Początkowo bał się samochodu, ale już 3 dnia sam wskakiwał do bagażnika i grzecznie układał się na kocu. Pokazał klasę.
Na wystawie wypadł bardzo dobrze. Na Klubówce w szczeniakach psach drugi. Bo ma za jasne oczy. Na Myśliwskiej pierwszy i Najlepsze szczenię w rasie. Tu pokonał moją Zuzanke.
Na koniec parę zdjęć z Białej z integracyjnego spacerku. Na spacerku były moje 3 szczeniaki: Zbyszko, Zagłoba i Zuzia.
Towarzystwo podzieliło się na podgrupy:
Plażowicze

Dyskutantki

Gapie

I ponuraki

