Re: Dramatyczna sytuacja psów po śmierci pana-potrzebna pomoc!
: wtorek 05 lip 2011, 10:27
Od jakiegoś czasu jeżdżę do psów do Konstancina. Miałam trochę kontaktów i z Rudą.
Po swoich wizytach zwykle piszę parę słów o tym jak było na dogomanii
http://www.dogomania.pl/threads/203219- ... ytuacja-ps" onclick="window.open(this.href);return false;ów-po-śmierci-pana-potrzebna-pomoc!?p=16404680#post16404680
A o Rudej chętnie napiszę i tutaj.
Ruda jest niedużym i dość wrażliwym psem. Jak wskazuje imię jest ruda, smukła i filigranowa jak drobny lisek.(przy ważeniu u weta wyszło że waży 11.5 kg). Jest trochę nieśmiała i delikatna , prawdziwa panienka. Mieszka razem z Bebim i Rysiem. Przy mojej pierwszej wizycie trochę się namyślała czy podejść po smakołyk. Zapewne zachęcona trochę zachowaniem Rysia, który bezceremonialnie się obżerał, podeszła po dłuższym namyśle, ale baaardzo ostrożnie, mocno wyciągając szyję, żeby nie podejść za blisko. Widać jednak smakołyki były dobre, a ja zachowywałam się przyzwoicie, bo podchodziła coraz bliżej i śmielej, choć ciągle nieśmiało spuszczając i odwracając głowę. Pod koniec drugiej sesji z małymi psami mojej prawie dwugodzinnej wizyty udało mi się ją trochę pogłaskać, a właściwie dotknąć. (Spędzam 20 – 30 minut u małych psów, potem drugie tyle u dużych i jeszcze raz wracam do małych i potem do dużych. Taka przerwa daje im czas na przemyślenie naszych kontaktów i w drugiej sesji często jest trochę lepiej niż w pierwszej). Przy następnej wizycie dała się już głaskać, i podchodziła sama, choć widać było, że jest to jeszcze dla niej jeszcze straszne. Podchodziła z podkulonym ogonem i mocno odwracała głowę w bok, co u psów jest sygnałem, że bardzo prosi, żeby nic złego jej nie robić, ale podstawiała łopatkę i plecy do głaskania. Przy każdej kolejnej wizycie było jednak coraz lepiej. Stawała się trochę ostrożniejsza, gdy byłyśmy we dwie, i nowej osoby nie dopuszczała zbytnio do konfidencji. Do tych, których już zna przychodzi jednak chętnie i to nawet bez smakołyków, choć dalej z początku wizyty lekko odwraca głowę w bok. Od niedawna nosi obróżkę, ale nie umie jeszcze chodzić na smyczy. Z początku bardzo się tego bała, ale ostatnio przytrzymywanie za obróżkę czy na smyczy znosi coraz lepiej. Wymaga jeszcze sporo pracy, ale przy spokojnym i łagodnym, ale zdecydowanym prowadzeniu, gdy poczuje się przy kimś bezpiecznie, będzie można z nią zrobić wszystko.
Niedawno, 22 czerwca 2011 Ruda została wysterylizowana. Po operacji wróciła już do normy, gdy tam ostatnio byłam 2 tygodnie temu zachowywała się tak jak zwykle, ale jeszcze nie wróciła do kojca z Rysiem i Bebim.
Po swoich wizytach zwykle piszę parę słów o tym jak było na dogomanii
http://www.dogomania.pl/threads/203219- ... ytuacja-ps" onclick="window.open(this.href);return false;ów-po-śmierci-pana-potrzebna-pomoc!?p=16404680#post16404680
A o Rudej chętnie napiszę i tutaj.
Ruda jest niedużym i dość wrażliwym psem. Jak wskazuje imię jest ruda, smukła i filigranowa jak drobny lisek.(przy ważeniu u weta wyszło że waży 11.5 kg). Jest trochę nieśmiała i delikatna , prawdziwa panienka. Mieszka razem z Bebim i Rysiem. Przy mojej pierwszej wizycie trochę się namyślała czy podejść po smakołyk. Zapewne zachęcona trochę zachowaniem Rysia, który bezceremonialnie się obżerał, podeszła po dłuższym namyśle, ale baaardzo ostrożnie, mocno wyciągając szyję, żeby nie podejść za blisko. Widać jednak smakołyki były dobre, a ja zachowywałam się przyzwoicie, bo podchodziła coraz bliżej i śmielej, choć ciągle nieśmiało spuszczając i odwracając głowę. Pod koniec drugiej sesji z małymi psami mojej prawie dwugodzinnej wizyty udało mi się ją trochę pogłaskać, a właściwie dotknąć. (Spędzam 20 – 30 minut u małych psów, potem drugie tyle u dużych i jeszcze raz wracam do małych i potem do dużych. Taka przerwa daje im czas na przemyślenie naszych kontaktów i w drugiej sesji często jest trochę lepiej niż w pierwszej). Przy następnej wizycie dała się już głaskać, i podchodziła sama, choć widać było, że jest to jeszcze dla niej jeszcze straszne. Podchodziła z podkulonym ogonem i mocno odwracała głowę w bok, co u psów jest sygnałem, że bardzo prosi, żeby nic złego jej nie robić, ale podstawiała łopatkę i plecy do głaskania. Przy każdej kolejnej wizycie było jednak coraz lepiej. Stawała się trochę ostrożniejsza, gdy byłyśmy we dwie, i nowej osoby nie dopuszczała zbytnio do konfidencji. Do tych, których już zna przychodzi jednak chętnie i to nawet bez smakołyków, choć dalej z początku wizyty lekko odwraca głowę w bok. Od niedawna nosi obróżkę, ale nie umie jeszcze chodzić na smyczy. Z początku bardzo się tego bała, ale ostatnio przytrzymywanie za obróżkę czy na smyczy znosi coraz lepiej. Wymaga jeszcze sporo pracy, ale przy spokojnym i łagodnym, ale zdecydowanym prowadzeniu, gdy poczuje się przy kimś bezpiecznie, będzie można z nią zrobić wszystko.
Niedawno, 22 czerwca 2011 Ruda została wysterylizowana. Po operacji wróciła już do normy, gdy tam ostatnio byłam 2 tygodnie temu zachowywała się tak jak zwykle, ale jeszcze nie wróciła do kojca z Rysiem i Bebim.