Nie twierdzę ze wszystko wiem i proszę o podanie danych o miocie w celu uzupełniania danych.....AniaRe pisze:Nie rozumiem, czego nie rozumieszDanusia pisze:"Lira (a własc. Limba Ziębowe Wzgórze) jest po Rączej Ogarusy i Atosie (bez przydomku) - ma rodowód."
Nic nie rozumiem tj suczka bez rodowodu???? kto ma rodowód???? w naszej bazie nie ma hodowli Ziębowe Wzgórze, wiem, ze są gończe. Rączej Ogarusy ogar, Atos????![]()
Suka ma rodowód jest po Rączej Ogarusy i Atosie NN. To, że w bazie nie ma hodowli i Ty o niej nie wiesz nie oznacza, że nie było tam miotu ogarów.
Szukam nowego domu dla Liry
Re: Szukam nowego domu dla Liry
Re: Szukam nowego domu dla Liry
"Zagraj ma ton niemal basowy.Śpiewak trochę wyższy i spełnia rolę barytonu. Lutnia ma piękny matowy głos, a Nutka najcieniej i najwyżej ciągnie. Wszystkie tworzą chór.
To jest myśliwski śpiew, w którym dźwięczy cała psia radość życia "
To jest myśliwski śpiew, w którym dźwięczy cała psia radość życia "
Re: Szukam nowego domu dla Liry
viewtopic.php?f=10&t=28&p=21396#p21396" onclick="window.open(this.href);return false;
Sporo zdjęć Atosa jest w wątku wystawy Opole 2010.
Sporo zdjęć Atosa jest w wątku wystawy Opole 2010.
"Moim prawdziwym obowiązkiem jest ocalić własne marzenia." - Arthur Schopenhauer
Re: Szukam nowego domu dla Liry
Poproszę nr telefonu do Pani Ilony.
Re: Szukam nowego domu dla Liry
Ilona 608 032 598
Re: Szukam nowego domu dla Liry
Przeczytałam.
Nie mam nic do poprzedniego właściciela. Sunia nie spełniła jego oczekiwań - OK.
Wczoraj początkowo miałam cień nadziei, że to nie Lira załatwiła bażanta (tchórz, lis) - chociaż po sposobie wszystko wskazywało na nią. Dzisiaj pozbyłam się złudzeń. Rano, kiedy wypuściłam psy Lira po chwili jak torpeda pobiegła do woliery, weszła w sekundę (już wiedziała jak). Przerażona bażancia wdowa zdążyła się ewakuować na gałąź drzewa, które ma we wolierze (na szczęście). Wtedy zdążyłam dobiec. Lira grzecznie wyszła z klatki, wiedziała, że zrobiła źle, a może zareagowała na mój podniesiony głos.
Woliera niby jest bezpieczna dla ptaków - siatka naciągnięta, lekko wkopana w ziemię. W końcu stanowi ochronę, skuteczną jak do tej pory przed tchórzami, kunami, czy lisami, ale nie dość skuteczną przed Lirą.
Nie mam nic do poprzedniego właściciela. Sunia nie spełniła jego oczekiwań - OK.
Wczoraj początkowo miałam cień nadziei, że to nie Lira załatwiła bażanta (tchórz, lis) - chociaż po sposobie wszystko wskazywało na nią. Dzisiaj pozbyłam się złudzeń. Rano, kiedy wypuściłam psy Lira po chwili jak torpeda pobiegła do woliery, weszła w sekundę (już wiedziała jak). Przerażona bażancia wdowa zdążyła się ewakuować na gałąź drzewa, które ma we wolierze (na szczęście). Wtedy zdążyłam dobiec. Lira grzecznie wyszła z klatki, wiedziała, że zrobiła źle, a może zareagowała na mój podniesiony głos.
Woliera niby jest bezpieczna dla ptaków - siatka naciągnięta, lekko wkopana w ziemię. W końcu stanowi ochronę, skuteczną jak do tej pory przed tchórzami, kunami, czy lisami, ale nie dość skuteczną przed Lirą.
Re: Szukam nowego domu dla Liry
Pomijajac cale zamieszanie dotyczace pochodzenia Liry, polowan i ataku psow na ptaki to chcialam sie zapytac dlaczego az taka decyzja zapadla, tzn wiem ze panstwo (maz w szczegolnosci) kochaja te ptaki ale czy nie warto tego jednak w jakis sposob pogodzic, lepsze ogrodzenie woliery, wychodzenie z Lira w tamtym kierunku na smyczy i pouczanie jej, bo nie wierze zeby to bylo niemozliwe.
Jak przywiozlam Kwadre to tez u nas nie bylo łatwo, Gapa byla rozpieszczona jedynaczka jesli mam postawic sprawe jasno i ciezko bylo wprowadzic drugiego psa. Suki mialy swoje sciecia, uszy Kwadry (bo to ona jako mniejsza zazwyczaj obrywala) nie wygladaly zawsze ksiazkowo ale po pracy nad Gapa i tym ze dalismy im czas w rezultacie spia razem na jednym poslaniu, moze warto powalczyc o Lire.
Nie chce tu nikogo urazic ale po prostu wiem ze czasem na efekty trzeba czekac.
Jak przywiozlam Kwadre to tez u nas nie bylo łatwo, Gapa byla rozpieszczona jedynaczka jesli mam postawic sprawe jasno i ciezko bylo wprowadzic drugiego psa. Suki mialy swoje sciecia, uszy Kwadry (bo to ona jako mniejsza zazwyczaj obrywala) nie wygladaly zawsze ksiazkowo ale po pracy nad Gapa i tym ze dalismy im czas w rezultacie spia razem na jednym poslaniu, moze warto powalczyc o Lire.
Nie chce tu nikogo urazic ale po prostu wiem ze czasem na efekty trzeba czekac.
be the person your dog thinks you are
- weszynoska
- Posty: 4959
- Rejestracja: czwartek 16 paź 2008, 13:21
- Gadu-Gadu: 9111199
- Lokalizacja: Leśniówka/Podkarpacie
- Kontakt:
Re: Szukam nowego domu dla Liry
Miałam wcześniej też to napisać, ale się wstrzymałam do dalszego rozwoju sytuacji.
Też myślę, że pokazanie Lirze, że robi źle...nie jak już nabroi tylko zanim...może sporo problemów rozwiązać.
Trudno coś poradzić przez net, jakiś odrębny wybieg itp nie wchodzi w grę?? ona może w końcu by się do tych ptaków oswoiła...tylko co mąż na to???
bo myślę, że w tym tkwi sęk a w sęku dziura
Też myślę, że pokazanie Lirze, że robi źle...nie jak już nabroi tylko zanim...może sporo problemów rozwiązać.
Trudno coś poradzić przez net, jakiś odrębny wybieg itp nie wchodzi w grę?? ona może w końcu by się do tych ptaków oswoiła...tylko co mąż na to???
bo myślę, że w tym tkwi sęk a w sęku dziura

Re: Szukam nowego domu dla Liry
Jeśli mogę coś zasugerować: a wylanie betonowych fundamentów pod ptasią wolierę i zabudowanie jej od góry siatką nie załatwiłoby sprawy?
Pomarudzę trochę, ale bardziej w stronę znalezienia rozwiązania na nie oddawanie psa. Ja się z powodu mojego najpewniej będę musiała wkrótce przeprowadzić... ale zaciskam zęby i nie ma siły, zeby mi przez głowe przeszło szukanie nowego właściciela, bo to mój przyjaciel i już.
Więc inny pomysł który mi przychodzi do głowy, to oddzielenie np. połowy terenu na solidnie zabezpieczony wybieg dla psów - właśnie taki z betonową wylewką na brzegach. Nie wiem, jakie macie Państwo, powiedzmy, warunki terenowe, ale to jedna z opcji.
Ja wiem, że czasem pies powoduje spore problemy i trzeba się nieźle napocić z tymi czterema łapami upierdliwości. I wiem też, że nie wolno nam niczego narzucać, bo każdy ma swoje podejście do takich kwestii. Ale osobiście po prostu sugerowałabym szukanie sposoby na unikanie bliskich kontaktów psa z kurami. Nie widzę tu po prostu sytuacji tak podbramkowej, żeby szukać psu nowego domu.
Tym bardziej, że to już drugi jego dom. A pies, wiadomo, nie chomik, przywiązuje się...
Proszę, przemyślcie sprawę...
Pomarudzę trochę, ale bardziej w stronę znalezienia rozwiązania na nie oddawanie psa. Ja się z powodu mojego najpewniej będę musiała wkrótce przeprowadzić... ale zaciskam zęby i nie ma siły, zeby mi przez głowe przeszło szukanie nowego właściciela, bo to mój przyjaciel i już.
Więc inny pomysł który mi przychodzi do głowy, to oddzielenie np. połowy terenu na solidnie zabezpieczony wybieg dla psów - właśnie taki z betonową wylewką na brzegach. Nie wiem, jakie macie Państwo, powiedzmy, warunki terenowe, ale to jedna z opcji.
Ja wiem, że czasem pies powoduje spore problemy i trzeba się nieźle napocić z tymi czterema łapami upierdliwości. I wiem też, że nie wolno nam niczego narzucać, bo każdy ma swoje podejście do takich kwestii. Ale osobiście po prostu sugerowałabym szukanie sposoby na unikanie bliskich kontaktów psa z kurami. Nie widzę tu po prostu sytuacji tak podbramkowej, żeby szukać psu nowego domu.
Tym bardziej, że to już drugi jego dom. A pies, wiadomo, nie chomik, przywiązuje się...
Proszę, przemyślcie sprawę...
Re: Szukam nowego domu dla Liry
Tak... tylko ciężko przewidzieć, co nabroi
Sęk w tym, że Kwartet to mój pierwszy pies (od ponad ośmiu lat) i z nim nigdy nie było żadnego problemu... nigdy nic nie zniszczył, niczego nie pogryzł... a był w domu... żadnych papci, butów, ani innych rzeczy... zawsze wiedział, co jest jego zabawką i te, a owszem - tarmosił, do tej pory tak jest. Ale tylko to, co dostanie i wie, że jest jego...
Zachowanie Liry jest dla mnie dużym zaskoczeniem w tym sensie, że nie potrafię przewidzieć, co może zrobić. Do głowy by mi nie przyszło, że może przeleźć pod płotem. Królewicz, jak miał przymknięte drzwi to się nie przepychał tylko usiadł i czekał, żeby je ktoś szerzej otworzył
- wiele razy śmialiśmy się z niego, że "chłopiec" potrzebuje oddźwiernego.... I nie tylko drzwi - jak nie ma wystarczająco szerokiego z jego punktu widzenia przejścia - nie przejdzie - usiądzie i czeka... a jak za długo to daje znać głosem, że czeka i nic.... dlatego czasem o nim mówimy "królewicz". Biegać za kurami??? - jeszcze by się zmęczył!!
! - no taki jest!!!
Lira jest nieprzewidywalna - szalony ogień! Nawet zdjęcia ciężko jej było zrobić!
Inna sprawa - mąż. Ptaki to jego domena, psy - moja. Przeżył jakoś tę kurę, ale jak Lira ewidentnie przedostała się do klatki - zrobiło się "ciężko". Nie będzie przecież ptakom bunkrów budował.
Jak widziałam dzisiaj po południu zachowanie kury bażanta, kiedy Lira biegała koło jej klatki - było mi jej naprawdę żal. A zachowanie Liry było też dla mnie jasne - jak tu wejść... kurczę, zabezpieczyli tak, że nie da rady.... ale jak się postaram, pomyślę, to będzie zabawa... - dokładnie tak odczytałam jej zachowanie...
Odwołana - karnie przychodziła, ale ta klatka budzi jej szczególną uwagę... cóż była to para bażantów łownych... o dziwo srebrny i królewski aż tak jej nie interesują... może też się zna???

Sęk w tym, że Kwartet to mój pierwszy pies (od ponad ośmiu lat) i z nim nigdy nie było żadnego problemu... nigdy nic nie zniszczył, niczego nie pogryzł... a był w domu... żadnych papci, butów, ani innych rzeczy... zawsze wiedział, co jest jego zabawką i te, a owszem - tarmosił, do tej pory tak jest. Ale tylko to, co dostanie i wie, że jest jego...
Zachowanie Liry jest dla mnie dużym zaskoczeniem w tym sensie, że nie potrafię przewidzieć, co może zrobić. Do głowy by mi nie przyszło, że może przeleźć pod płotem. Królewicz, jak miał przymknięte drzwi to się nie przepychał tylko usiadł i czekał, żeby je ktoś szerzej otworzył


Lira jest nieprzewidywalna - szalony ogień! Nawet zdjęcia ciężko jej było zrobić!
Inna sprawa - mąż. Ptaki to jego domena, psy - moja. Przeżył jakoś tę kurę, ale jak Lira ewidentnie przedostała się do klatki - zrobiło się "ciężko". Nie będzie przecież ptakom bunkrów budował.
Jak widziałam dzisiaj po południu zachowanie kury bażanta, kiedy Lira biegała koło jej klatki - było mi jej naprawdę żal. A zachowanie Liry było też dla mnie jasne - jak tu wejść... kurczę, zabezpieczyli tak, że nie da rady.... ale jak się postaram, pomyślę, to będzie zabawa... - dokładnie tak odczytałam jej zachowanie...
Odwołana - karnie przychodziła, ale ta klatka budzi jej szczególną uwagę... cóż była to para bażantów łownych... o dziwo srebrny i królewski aż tak jej nie interesują... może też się zna???
