Mamy ten sam problem z Dunajem. Dokładnie bym rzekł z ludźmi. Wyrzucają co się tylko da przez okno: myśląc, że ptaszki sobie pojedzą. Dunaj nie odpuści niczemu, wciąga wszystko

. Raz próbował pogryźć ostrą puszkę z resztkami mięsa. Odebrałem ale nie było łatwo. Ostatnio potrafi włożyć nos do torby po chipsach..... To wszystko sprawia, że spacer staje się męczący. Na działce nie ma problemu, nad rzeka jak jadę na ryby też...a w Warszawie jest problem. Czasem wypluje coś na moją komendę - ale czasem szczególnie jak jest ciemno - nic nie widzę, często jest za późno

na komendę. To sprawia, że taki spacer i dla Dunaja i dla mnie jest trudny. Dla niego bo ma masę zapachów i czasem mu odbieram, czasem nie zauważę (noc) czasem krzyknę, czasem nie (noc) - za pewnie sam nie wie o co mi chodzi. Dle mnie to ciągłe ciąganie za smycz i komendy - nie rusz, daj itp. Z różną intonacją - w zależności co je i co mu zagraża. Ostatnio jeszcze się dowiedziałem, że pod jednym blokiem ktoś celowo nasącza czymś chleb by otruć psy. Jest kilka takich osób nie lubiących psy. A Dunajek za chlebek.... on celewo szuka gołębi bo wie że jak je przegoni trafi na chleb.
Sami nie wiemy co mamy robić. Nie może pobiegać spokojnie, pobawić się - bo on ma po puszczeniu ze smyczy jedną zabawę - szukanie śmieci

. Oczywiście są miejsca czyste i tam puszczamy Dunaja ale wtedy lipa z zabawą, bo on cały czas szuka czegoś do jedzenia.
Może zmienić pory jedzenia - nakarmić do syta przed wyjściem?
Może kaganiec? ale tu uważamy, że zacznie być postrzegany jako zły pies! lubi dzieci, ludzi... po drugie w sytuacji jakiejś konfrontacji z psem (odpukać) pozbawiony jest obrony. Mieliśmy taką sytuacją z psem koleżanki biegał sobie na spacerze luzem w kagańcu i dopadł go jakiś mieszaniec pitbula...zanim dolecieliśmy i go odratowaliśmy był pogryziony - dla mnie najstraszniejsze było to, że do czasu przybycia pomocy był pozbawiony możliwości obrony. Pomyślałem sobie jak ja bym się czył jak mnie by ktoś napadł i bił (nie ważne silny czy mniej) a mnie związano by mi ręce z jakiegoś powodu. Masakra
Dla nas to problem - często gdzieś Dunaja zabieramy, wyjeżdżamy ale nie ukrywam, że trudne są spacery w Warszawie, musimy się tak mordować (nie chce już opisywać co wyrzucają). Ja rozumiem jego naturę, jego węch, że czasem coś złapie - ale większość jego zdobyczy to śmieci ludzi - to czyste niechlujstwo.
Ja również będę wdzięczny za pomoc. Choć wątpię w poprawę - przy takim zaśmiecaniu i tym, że wieczorem nie widzę czy Dunaj podchodzi powąchać trawę czy wciągnąć stary pasztet w jakikoliek sukces - jestem optymistą ale widzę, że wielu ludzi nie da się zmienić!