ania N pisze:Piękne zdjęcia. Fajnie jak psy chowają się razem

Jestem pełna podziwu że jechałaś pociągiem z dwoma psami. Ja z tym moim szałaputem trochę bym się bała. A kaganiec zakładałaś Ugierkowi??
Dzięki

Urwis ma zakładay kaganiec tylko w tramwaju i na dworcu, w pociągu jedzie bez kagańca
Tak mi się przypomniała śmieszna sytuacja, jak wracaliśmy z Czech. Kupiłam w Czechach kilka puszek piwa dla znajomego. Będąc na dworcu, zdjęłam plecak i postawiłam na ziemi, a tu bach! Nie zauważyłam, że leżał ostro zakończony kamień, no i szlag trafił jedną puszkę. Do tego puszki miałam na dnie plecaka, dużo rzeczy i lada chwila miał przyjechać pociąg, a z plecaka się lało.
Przyjechał pociąg, Urwis źle wymierzył krok i wleciał w tę przerwę między schodami a murkiem, ale go wyciągnęłam, postawiłam plecak w środku a potem wsadziłam Urwisa. Potem przeszliśmy pod ścianę, a za nami z plecaka piwko kap, kap, kap. Przyszedł konduktor i coś zaczął w swoim figlarnym języku do mnie mówić, oczywiście niewiele go zrozumiałam, poza ostatnim słowem słowem "nahubek"

Zrozumiałam, że chciał żebym Urwisowi założyła kaganiec. A ponieważ to był ten sam konduktor, który jechał z nami w tamtą stronę, to wdałam się w dyskusję, dlaczego teraz mu to przeszkadza, a wtedy nie. A on na to, że teraz pies jest w stresie, bo wleciał w tę dziurę i nawet się zesikał ze strachu

No cóż musiałam wyjaśnić panu konduktorowi, że to nie pies zostawia te mokre ślady w pociągu, tylko mój plecak z uszkodzoną puszką w środku.
To facet dotknął to mokre palcem i powąchał, chyba chciał sprawdzić, czy mówię prawdę
