kasiawro pisze: Oczywiście chwalę jak najbardziej pozytywne szkolenie, ale czasami nie wystarczają i Zagaj jest tego żywym przykładem.
W pewnym momencie zdaliśmy sobie sprawę, że spacery nie sprawiają nam przyjemności jak dawniej.
Finał był następujący, wracałam zmordowana psychicznie i fizycznie czasami ze łzami w oczach i obolała od ponadrywanych mięśni. Zagaj nie wybiegany, albo wybiegany i narażony na odstrzał, auto itp.
Zdecydowaliśmy się na szkolenie, choć wciąż do końca nie byliśmy w 100% pewni czy teletakt musi być.... Teraz mam wybieganego normalnie psa, spokój psychiczny, brak boleści i jeszcze fotki zrobione
Ja też mimo moje ogromnej wiary w metody pozytywne i przekonaniu o ich skuteczności, podaję czasami przykład Zagaja jako typ psa, u którego sprawdził się teletakt. I faktycznie w tym przypadku trafiło na psa o bardzo dużym temperamencie, pasji i o mocnej psychice. Jeżeli człowiek traci przyjemność z obcowania z psem, bo jego zachowanie jest niemożliwe do opanowania w inny sposób, jest sfrustrowany( a to też odbija się na relacji człowiek-pies), a na dodatek stwarza zagrożenie dla zdrowia człowieka oraz dla zdrowia i życia psa, to czasami trzeba rozważyć inne opcje. Nie ukrywam też, że ja już byłam bliska wprowadzenia teletaktu dla Łozy z powodu zżerania - a ona żre prawie wszystko co jej wpadnie w mordę i zwyczajnie boję się, że kiedyś skończy się to dla niej tragicznie.
Na razie ma odroczenie

Przede wszystkim ważne dla mnie jest bardzo świadome używanie takich urządzeń w określonych przypadkach a nie jako "leku na wszelkie zło".
kasiawro pisze:
Przy szkoleniu takich psów też jest bardzo ważny ton głosu. Sprawdza się to rewelacyjnie u Tomka, mniej u mnie bo ja mam inną tonację

. To samo zaobserwowałam w Paryżu. Właściciel wchodził do kojca brał odpowiedniego psa i reszcie odpowiednim tonem nakazywał zostać, raz żona weszła po psa i już jej się nie udało, musiała sprytnie przepychać się w drzwiach aby reszta nie wyszła.
Myślę że to generalnie jest tak, że psy bardziej, powiedzmy, respektują mężczyzn...i trzeba się z tym pogodzić

Ale jednocześnie też bywa, że bardziej się ich boją i to czasami wcale nie musi być tak, że były wcześniej katowane przez nich. Inny tembr głosu, inna postawa...i pewnie jeszcze jakieś jeszcze inne cechy widoczne tylko dla psa.
Łozę też przytrzymuję przy jedzeniu...ale nie za długo, bo już nie raz o mały włos wywinęłabym orła w kuchni na glutach
Widzę, że Balcik bardzo dobrze ugoszczony - czysty, odkurzony dywanik, świeża pościel w budzie

A Pasja w romantycznym nastroju, jakby nieobecna, zawąchana w kwiatkach
