No i było przemiłe spotkanie. Na ogrodzie, akurat zanim sie rozpadało.
Były placuszki z jabłuszkami na gorąco...ale nie to ważne...ważne, że Luba jest taka cudowna i wesoła i już zdrowa i że tak bardzo kocha i jest kochana
Luba dosłownie wpatrzona w swoją Panią

Trudno to opisać słowami.
Jeśli jest ogarze marzenie...to właśnie widziałam jak się Lubej spełniło
Bardzo wzruszająca to była wizyta.
Był Wigro (a jakże, nie opuściłby tego spotkania przecież). Mam nadzieję, że będą zdjęcia, zamieści je tutaj, to sami zobaczycie...