Strona 16 z 55

Re: OGARY POSZŁY w ŁOWISKO

: piątek 17 gru 2010, 21:07
autor: Jacek
jakby to powiedział mój kolega " AJTAM AJTAM " chłopy trza twardym być a nie mientkim. Jak obiecał to OK ja Go rozumiem.

Re: OGARY POSZŁY w ŁOWISKO

: piątek 17 gru 2010, 21:09
autor: kasiawro
ja znam takie ojtam ojtam :gleba: mówi to moja koleżanka

Re: OGARY POSZŁY w ŁOWISKO

: piątek 17 gru 2010, 21:11
autor: Jacek
a mój kolega pewnie zaraz to przeczyta :gleba: :gleba: :jezyk_3:

Re: OGARY POSZŁY w ŁOWISKO

: piątek 17 gru 2010, 22:06
autor: Danuta
A ja znam takiego, co mówi: Trza twardym być jak żelki z Biedronki :jezyk: :gleba:

A z tym obiecywaniem to Bohun obiecał, ale NEMROD nie... :jezyk_3:

NEMROD!!! :hi_1:
Ja się Ciebie pytam: Jak w 10 min nauczyć ogara chodzić przy nodze? I to tak na zawsze. Mój potrafi przez 10 a nawet więcej minut chodzić pięknie przy nodze, gdy mam surową wołowinę w ręku :jezyk: , ale gdy nie mam motywatorów? :niewka: chodzi jak ON chce :gleba: :gleba: :gleba:
NEMROD proszę :prosze_1: DAWAJ!!! :dawaj: :mrgreen:

Re: OGARY POSZŁY w ŁOWISKO

: piątek 17 gru 2010, 23:37
autor: Ł-Bohun
Aniu W, jak mogę ofiarować Tobie coś, co nie jest moje. Gdybys Ty mnie poprosiła o dochowanie jakiejś tajemnicy, o której powiedziała byś mi w zaufaniu, to zachowałbym sie podobnie. Jak byś się czuła gdybym postąpił inaczej? Jak ja bym się czuł....

Pozdrawiam
Jarek

Re: OGARY POSZŁY w ŁOWISKO

: piątek 17 gru 2010, 23:54
autor: baster
ad. Nemrod
Jedno pytanie
Szczeniaki juz poszły?
Pozdrowko
DB

Re: OGARY POSZŁY w ŁOWISKO

: sobota 18 gru 2010, 09:53
autor: NEMROD
WITAJCIE MOI DRODZY :hi_1:
RE. Baster. Kilka dni temu odebrał kolega Bartek S. - Arię, wczoraj kol. Wojtek Kartawik odebrał Aprę w niedzielę przyjeżdża p. Agnieszka z Warszawy no to by było na tyle a jeszcze ja odebrałem sobie :happy3: :mysl_1: amoże kupię sobie 5 ogórków ? AJTAMAJTAM zostawię coś dla innych :gleba:

RE. Danuta, Ania.w, i inni zainteresowani.
Sposób- metoda jest dość prosta ale za razem dość kontrowersyjna( nie do końca może wszystkim się spodobać). Mam też obawy czy w sposób piśmienny przekazałbym to tak jak należy to robić bez krzywdy dal naszego ukochanego choć niesfornego pieska. W związku z powyższym mam propozycję. Przy okazji :mysl_1: i tu teraz mam problem. O! mam tam gdzie po prostu będę np. klubowa P.T, Goraj, czy jakaś inna impreza z O.P. to każdemu kto będzie miał taki problem że jego pies nie będzie chodził posłusznie przy nodze pokażę i zaprezentuję ową metodę . Mam nadzieję że wszyscy jesteście usatysfakcjonowani ? Oczywiście całość porady w ramach ofiarności dla O.P.
Nemrod

Re: OGARY POSZŁY w ŁOWISKO

: sobota 18 gru 2010, 11:19
autor: ania N
NEMROD wg. mnie to jest bardzo dobry pomysł na prezentacje metody :piwko:

Re: OGARY POSZŁY w ŁOWISKO

: sobota 18 gru 2010, 12:48
autor: Jacek
No i bedzie klapsior od Krzysia :gleba: :gleba: - oczywiście żartuję.
Myślę, że kol.Krzysztof sam by się podzielił tą informacją gdyby nie był tak skromną osobą.
Bo to przecież tak jak napisał Nemrod dla dobra i chwały OP.
tylko dziwne będzie na wystawie po prezentacji "równaj" jak wszystkie OP będą pięknie i grzecznie chodziły przy nodze :silacz: :happy3:

Re: OGARY POSZŁY w ŁOWISKO

: sobota 18 gru 2010, 20:08
autor: gryfna
To ja Wam znowu zrobię dygresję, bo właśnie wróciliśmy z polowania w Łączy :)
Tym razem uczestniczyliśmy w polowaniu metodą szwedzką - czyli myśliwi rozstawieni (a właściwie usadzeni) na ambonach i naganiacze wewnątrz miotu.
Gryf był jedynym psem obsługującym polowanie.
Już na zbiórce prowadzący ostrzegł mnie, że będzie ciężko, zatem miałam pewne obawy, zwłaszcza wspominając doświadczenia z ostatniej niedzieli.
Teren był dawnym pogorzeliskiem - w 1992 roku szalał tu straszliwy pożar, który strawił piękny bukowo-dębowy las i odebrał życie strażakom walczącym z żywiołem. W tej chwili to młody obsadzony głównie brzozą las, bogaty w jelenia, daniela i dzika.
Pierwsze pędzenie. Puściłam ogara, który natychmiast coś ogłosił i zniknął. No nie, pomyślałam, znowu przyjdzie mi czekać na paskudę. Trudno, trzeba iść dalej, ogar wróci, więc wyruszyliśmy z moim towarzyszem w knieję pohukując, gwiżdżąc i jodłując zawzięcie. Teren faktycznie niełatwy, nierówny, pełen połamanych drzew i gałęzi, ale aura sprzyjająca. Po około 20 minutach roześmiany ogar dogonił mnie, aby ponownie zniknąć grając za chmarą jeleni i wyganiając je na pola.
Tym razem nie przejmowaliśmy się nim i zaatakowaliśmy gęsty młodnik. Gryf znowu pojawił się znienacka. Tym razem ujrzeliśmy łanie i dorodnego byka majaczące się pomiędzy białymi od śniegu i z natury swej zarazem brzózkami. Prawdziwy zagrał i znowu zniknął, aby za kilka minut powrócić. Koniec pędzenia. Wyszliśmy na drogę i spotkalismy myśliwego, który strzelił dzika. Postanowilismy sprawdzić moje zwierzę jako tropiciela postrzałka. Jakoże miałam przy sobie linkę treningową, rozpoczeliśmy tropienie. Farby było niewiele, w zasadzie szliśmy po tropie kompletnie niezaznaczonym farbą, ale odpusciliśmy, bo okazało się, że ranny dzik był widziany jak zmierzał w kierunku bagien. Powrócilismy na drogę i spotkalismy kolejnego myśliwego. Tym razem przyszło nam poszukiwać łani. To było już jedynie proste ćwiczenie, bo doskonale widać było, gdzie znajduje się martwa łania. Nakręcony ogar nie mógł się uspokoić. Przymusowo usadzony jeszcze zawodził nad trupem.
Drugie pędzenie. Dostaliśmy obrzeże miotu. Mało tropów, cisza. Ogar krążył wokół nas. Nagle zza brzózek wyszedł piękny byk. Staliśmy jak zaczarowani, ogar równie oniemiały. Podążył za bykiem chwilkę grając, ale odpuścił. Czasu coraz mniej. Skróciliśmy trochę naszą trasę i wyszliśmy na drogę oczekując myśliwych, reszty naganiaczy i traktora z przyczepą, który miał zabrać nas na miejsce pokotu. Pokot skromny - łania i dzik, ale elegancko zaaranżowany. Gryfkowi dostały się patrochy upolowanej łani, mnie zaproszenie na następne polowania. Z ogarem rzecz jasna! ;)
Pozdrawiam mroźnie :)