Po wczorajszych porannych perturbacjach wieśniaki (czyli my) ruszyły do miasta

Pogoda piękna

Najpierw spacer nad zalewem. Było mizianie przez dziewczynki, było gonienie za patyczkiem i za kaczkami, były zachwyty przechodniów

...
Potem do miasta - głośno, dużo ludzi, ale był dzielny, choć mina już nie tak tęga, jak wcześniej

No ale pojechaliśmy, żeby się oswajać przecież!
Pani wypiła napój gazowany bezalkoholowy

w ogródku, Major grzecznie poczekał.
Podczas jazdy autem ładnie już siedzi/ leży z tyłu, bo wcześniej przełaził na przód i do pani na kolanka, albo chociaż na siedzenie pasażera...
Na deser dwa zdjęcia z dzisiejszego spacerku.