Nas ogranicza kultowy fotelik: Korek od dawna już olał swoje fantastyczne legowisko i sypia niemal wyłącznie na owym starym, wyliniałym fotelu, gdzie ma już swój kocyk. Mógł tam jeszcze niedawno przyjmować dowolne figury - a dziś, cóż, tylko precelek albo przelewanie się przez leżysko

. Często w związku z tym śpi po prostu na dywanie.
Kudły z dnia na dzień ogromnieją. Fruwa toto wszędzie - wiem, znam i znoszę, co zrobić... Nareszcie przydaje się kupiony dawno sprzęcior: szczota, gumowa rękawica... Się czeszemy ze dwa razy dziennie.
Psiun dostał pierwszą w swoim życiu oficjalną, domową kość - trafiła się nam pyszna, cielęca

. Późno, bo późno, ale w końcu pańcia wyżebrała u znajomego rzeźnika. Korek nie latał ze zdobyczą po domu - nie chował - nie włóczył - nie robił w ogóle nic. Długą chwilę leżał przed kością i wpatrywał się w nią miłośnie. A potem wsiąkł na dwie godziny

. Został mu ledwie mały ogryzeczek, który siorbie sobie i wysysa z lubością, rano i wieczorem

.