Byleby tylko mała nie miała kontaktu ze zwierzakami, których nie znacie i oczywiście uważać, żeby czegoś nie capnęła na dworze i nie zjadła

Uchatek też nie chciał iść dalej niż na trawkę przed dom. Załatwiał się i zwiewał do domu.
Powoli jakoś przekonywaliśmy go i chodziliśmy na dłuższe - dla niego - spacerki.
Dłuższe znaczy wokół bloku ... czasami trwało to godzinę

Młody obwąchiwał każde źdźbło trawy, każdy krzak ... wiadomo..nowy teren, nowe zapachy.
W domu czuł się bezpiecznie jak Szyszka i dlatego nie chciał chodzić dalej.
Szyszka jak załapie, że na spacerach jest fajnie to sama będzie chciała się wyrwać z domu
