Witam
Gończarze się tu nie pokazują ale są wyjątki. Szczerze powiedziawszy lepiej mi sie mówi niż pisze ale spróbuje przed fotorelacją coś sklecić. Ponieważ mój pies się nie szkolił nic nie mogę napisać o kursie. Moja rola to pomaganie przy zakładaniu ścieżek tropowych, pomoc w zagrodzie z psem i wrażeniami z tego chciałbym się z Wami podzielić.
1. Zdarzyło mi się kłaść ścieżki nie jeden raz ale tak przygotowanej farby nigdy nie widziałem, odpowiedniej wielkości butelki z odpowiednią dziurką do lania, żadnych farfocli, nic sie nie zapychało i zawsze świeża. To zasługa oczywiście Marka i Anety. Przygotować taką ilość farby w domu gdzie jeszcze są 3 gończe, mistrzostwo i szacun.
2. Dziki w zagrodzie, na szkolenie w zagrodzie z poprzednim dzikiem chyba nie byłoby odważnych, niby leniwy odyniec ale z orężem i jak się wkurzył to nie jeden pies zapamiętał (i właściciel też). Ile się musiał Marek natrudzić aby to zmienić wie tylko on (i Aneta). Sprowadzony dzik Jędrek i nieznana mi z imienia loszka były bardzo dobre dla młodych psów a w przyszły będą jeszcze lepsze.
Generalnie to był bardzo dobrze i solidnie przygotowany kurs i konkurs. Nie będę porównywał go z innymi kursami (o konkursie za chwilę) bo każdy ma swój urok i styl ale tak sobie myślę że w przyszłym roku to trzeba będzie się szybko decydować aby się załapać (w tym roku lista też się zapełniła szybciutko i było sporo psów którym z przykrością trzeba było odmówić). Towarzystwo ogarze i gończe również przygotowane do kursu solidnie. Niestety, nie z wszystkimi się zdążyłem "zintegrować". Co do konkursu - przeprowadzony wzorcowo, nagrody (niespotykane puchary) jakich nie powstydziłyby się konkursy wyższej rangi. Niektórzy narzekali na pogodę, że trochę zimno ale "najważniejsi kursanci" - pieski, myślę że się bardzo dobrze czuły. I na koniec przypadek jaki mi się zdarzył tuż po przyjeździe. Po domku (ala myśliwski) oprowadzał mnie właściciel, gdy weszliśmy do saloniku HULTAJ zobaczył na ścianie skóry, jedna z dzika druga z jelenia, mój pasibrzuch zaczął ujadać na skórę dzika (oszczekiwacz) co bardzo się właścicielowi podobało (myśliwy). Nie zmienił też zdania gdy w trakcie obchodu domku pies przyniósł skórę w zębach, jelenią tylko obwąchał. O tym, że jak właściciel wyszedł to porwał poduchę nie wspomnę. Miałem też "ścięcie" z jedną kursantką. Jej ogar zakręcił nią, szarpnął i wywrócił. Kursanta, również wściekła wrzasnęła do mnie "może k.... byś wstał i mi pomógł", ja jej nie pomogłem bo po pierwsze cały czas się powstrzymywałem żeby nie ryknąć ze śmiechu a po drugie zastanawiałem jak mam wstać kiedy stoję, szkoda że nie miałem przy sobie aparatu, jajcarska scenka.
Pozdrawiam wszystkich, kursantkę od zjebki też.
Fotki są bez komentarzy z wyjątkiem jednej
Pozdrawiam
Janusz & HULTAJ
Na ścieżkach świetny, w zagrodzie ciężko go odwołać

\
