Re: Sarabanda Poszły w Las & Czuprynka Tropinos
: sobota 10 paź 2015, 18:33
Po raz kolejny spędziłyśmy w Osiadzie u Marty, Kuby, Iwka i Cygi piękny wrześniowy urlop
. Co prawda pogoda nie była aż tak piękna jak rok temu ale dla spacerów i leniuchowania wprost idealna, było też kilka dni upalnych, w środku tygodnia nawet wyskoczyłam z dziewczynami nad morze na Wyspę Sobieszewską, dojazd rewelacyjny.
Zamieszkałyśmy tym razem w mniejszym domku i od razu się w nim zakochałam bez pamięci.
Dziewczyny odnowiły znajomość z Cygą oraz miejscowymi sarenkami więc częściej do lasu chodziły na smyczy. Wolność odzyskiwały na usilną prośbę Marty tylko po to by przypomnieć Cydze jak się tropi i goni sarenki. Ale na terenie Osady miały nieograniczoną wolność.
W niedzielę, następnego dnia po naszym przyjeździe był Piknik w Jeżewie. Nie spodziewałam się takiego zainteresowania psami, wiele osób, zapsionych i nie podchodziło i pytało o ogary.
Zaimponowali mi sokolnicy i wyszkolone ptaki. Niestety nic nie wygrałam na loterii.
Potem przyjechali do nas na spacer Ania i Pogrom czyli Gromek, radosny i rozbrykany młodzian zachwycony towarzystwem tylu dziewczyn. Piękne zdjęcia ze wspólnego spaceru zamieściła Marta na swoim blogu.
Nad morzem byłam ciekawa reakcji psów. Sara od razu pobiegła przez szeroką plażę do morza, weszła po brzuch i długo się rozglądała. Czupryna zachowywała się jakby nic, potraktowała morze jak wielką sadzawkę do picia. Trochę poszalały po plaży, potem szukały żarcia.
W czwartek przyjechała przemiła rodzina z siostrą Cygi domowo Boną.
Dziewczyna urodziwa ale ma charakterek - pilnuje zasobów jak gończe. Chodziła często w kagańcu ale i tak nie upilnowałam Sarki która wszędzie się pcha. Dostała strzała w górną wargę i podbródek, łącznie cztery dziury. Spuchła bardzo, biedna cierpiała bardzo, cały czas się oblizywała, cała noc nie przespana. Ale szybko się pozbierała po antybiotyku.
No i przyszła chwila powrotu, niestety. Wrócimy za rok we wrześniu

Zamieszkałyśmy tym razem w mniejszym domku i od razu się w nim zakochałam bez pamięci.
Dziewczyny odnowiły znajomość z Cygą oraz miejscowymi sarenkami więc częściej do lasu chodziły na smyczy. Wolność odzyskiwały na usilną prośbę Marty tylko po to by przypomnieć Cydze jak się tropi i goni sarenki. Ale na terenie Osady miały nieograniczoną wolność.
W niedzielę, następnego dnia po naszym przyjeździe był Piknik w Jeżewie. Nie spodziewałam się takiego zainteresowania psami, wiele osób, zapsionych i nie podchodziło i pytało o ogary.
Zaimponowali mi sokolnicy i wyszkolone ptaki. Niestety nic nie wygrałam na loterii.
Potem przyjechali do nas na spacer Ania i Pogrom czyli Gromek, radosny i rozbrykany młodzian zachwycony towarzystwem tylu dziewczyn. Piękne zdjęcia ze wspólnego spaceru zamieściła Marta na swoim blogu.
Nad morzem byłam ciekawa reakcji psów. Sara od razu pobiegła przez szeroką plażę do morza, weszła po brzuch i długo się rozglądała. Czupryna zachowywała się jakby nic, potraktowała morze jak wielką sadzawkę do picia. Trochę poszalały po plaży, potem szukały żarcia.
W czwartek przyjechała przemiła rodzina z siostrą Cygi domowo Boną.
Dziewczyna urodziwa ale ma charakterek - pilnuje zasobów jak gończe. Chodziła często w kagańcu ale i tak nie upilnowałam Sarki która wszędzie się pcha. Dostała strzała w górną wargę i podbródek, łącznie cztery dziury. Spuchła bardzo, biedna cierpiała bardzo, cały czas się oblizywała, cała noc nie przespana. Ale szybko się pozbierała po antybiotyku.
No i przyszła chwila powrotu, niestety. Wrócimy za rok we wrześniu
