Re: Mała czarna, korpulentna czyli Beza ( Brzana z Przewiesia)
: poniedziałek 24 sie 2015, 23:19
W końcu, korzystając z wakacji, poszliśmy na spacer z Codą i Uchatym. Najpierw Beza ich oszczekała, patrzyli zdziwieni. Potem się przywitała i położyła.... A potem poszła, co chwilę liżąc po pyskach.... No ale trochę ich już znała, do tego szliśmy razem, czyli to już jej stado było. Do tego szli dostojnie, żadnych brewerii, nie było z kim biegać... Trzeba było prowokować.
Coda na lizanie reagowała powarkiwaniem, Uchaty był bardziej przyjacielski.
Dwa na sznurkach ( Basia mistrzem dwóch zwijanych smyczy jest) moja czasami bez, czasami na. I tak powoli, jak żółw ociężale (niektórzy to się muszą nawąchać) obeszliśmy nasz las, spotykając jednego dzika na ścieżce. Na szczęście miał ogon i pana, więc na oszczekanie przez Bezę zareagował spokojnie....
Uchaty w końcu wywąchał resztki cieczki, ale ... powoli.... dało się go spacyfikować. Na końcu szły zgodnie, trzy ogary, trzy smycze to pikuś. Trasa - no nie super ambitna, ale małego pieska nie można zmuszać
Beza potem na boisko, siakaś taka podmęczona, i o wpół do dziesiątej wróciliśmy do domu. Bo to fajny, ciepły wieczór był.... Ciekawe o której pies jutro wstanie...
Coda na lizanie reagowała powarkiwaniem, Uchaty był bardziej przyjacielski.
Dwa na sznurkach ( Basia mistrzem dwóch zwijanych smyczy jest) moja czasami bez, czasami na. I tak powoli, jak żółw ociężale (niektórzy to się muszą nawąchać) obeszliśmy nasz las, spotykając jednego dzika na ścieżce. Na szczęście miał ogon i pana, więc na oszczekanie przez Bezę zareagował spokojnie....
Uchaty w końcu wywąchał resztki cieczki, ale ... powoli.... dało się go spacyfikować. Na końcu szły zgodnie, trzy ogary, trzy smycze to pikuś. Trasa - no nie super ambitna, ale małego pieska nie można zmuszać

Beza potem na boisko, siakaś taka podmęczona, i o wpół do dziesiątej wróciliśmy do domu. Bo to fajny, ciepły wieczór był.... Ciekawe o której pies jutro wstanie...